środa, 20 maja 2020

Nr 32: 2019 Mazda CX-30 Skyactiv-G 2,0 122 KM 6MT Mild Hybrid Hikari

1. Czym jest?

Dzisiaj będzie o „Madzi”, której nazwa kojarzyć się może niektórym z pewnym preparatem wielozadaniowym. CX-30, bo o niej mowa, to kolejny przedstawiciel modnych obecnie crossoverów klasy kompaktowej. W gamie Mazdy plasuje się gdzieś pomiędzy CX-3, a CX-5. Nasuwa się więc pytanie, dlaczego nie nazwano jej CX-4? Ponieważ takie auto jest już oferowane od ponad dwóch lat na rynku chińskim przez FAW Mazda i o ile jest to samochód o podobnej sylwetce, to jego wymiary są nieco większe: +24 cm na długości i +4,5 cm na szerokości.

Obecnie CX-30 produkowane jest w japońskiej fabryce marki w mieście Hiroszima, ale docelowo ma powstawać w Salamance w Meksyku i w Rayong w Tajlandii. Co ciekawe na ostatnim Tokyo Motor Show pokazano pierwszy w pełni elektryczny samochód Mazdy, który jest również crossoverem, bazuje właśnie na CX-30 i nosi nazwę MX-30, chociaż nie jest roadsterem, ani nawet kabrioletem.

W moje ręce na niespełna 48 godzin trafiła CX-30-tka w średnio wyższym standardzie wyposażenia o dźwięcznie brzmiącej japońskiej nazwie Hikari. W moje ręce trafiła, a moją żonę urzekła. Czym? Postaram się więc nieco przybliżyć Wam to auto.

2. Jak wygląda?

Mazda od dłuższego już czasu produkuje po prostu ładne samochody. Ostatnie generacje są według mnie wręcz śliczne. CX-30 w sztandarowym kolorze Mazdy o nazwie Soul Red Crystal, czyli według mnie najbardziej atrakcyjnym z 9 kolorów dostępnych w gamie i niestety jednocześnie najdroższym, bo kosztującym dodatkowe 3 500 PLN podobała się praktycznie każdemu, z kim mogłem o niej choćby chwilę porozmawiać.

W oczy rzuca się również czarne tworzywo okalające dolną część nadwozia auta, które ma z jednej strony nadać mu bardziej terenowy wygląd, a z drugiej strony może skutecznie chronić lakierowane elementy samochodu przed obcierkami i obtłuczeniami w ciasnym ruchu ulicznym i na parkingach. Poniekąd wygląda to niczym współczesna interpretacja znanych kiedyś z podstawowych wersji aut czarnych zderzaków, ale nie razi to aż tak, jak w autach sprzed 20-kilku lat.

Przyjęło się, że w SUV-ach dolne partie drzwi przykrywają swoim obrysem progi, tak aby pasażerowie po małej przełajowej przygodzie nie brudzili sobie nogawek podczas wysiadania z auta. W CX-30 wygląda to podobnie, ale jakby jednak nie do końca. Owszem, szerokie plastikowe listwy w dolnych partiach drzwi pokrywają w pełni otwór przez który wsiada się do wnętrza auta, ale pod nimi pozostawiono kolejny plastikowy element biegnący wzdłuż progu, po którym nogawki wysiadających będą skutecznie się zsuwać i brudzić w czasie niepogody.

3. Jakie ma wnętrze?

Mazda hołduje japońskie filozofii „jinba ittai”, która symbolizuje jedność jeźdźca i jego rumaka (lub jak kto woli kierowcy i auta). Jeśli chodzi o mnie, to czułem się w CX-30 po prostu dobrze. Być może była to zasługa opcjonalnej tapicerki skórzanej Luxury Black z brązowymi wstawkami, która naprawdę robiła robotę. Co prawda kosztuje 8 000 PLN ekstra, ale jest warta swojej ceny. W najwyżej pozycjonowanej wersji wyposażenia Enso mamy jeszcze białą skórę, ale moim zdaniem jest ona mniej praktyczna od czarno brązowego zestawienia.

Oczywiście auto rozpieszcza swoich pasażerów dwustrefową klimatyzacją i podgrzewanymi fotelami z przodu oraz 12-głosnikowym zestawem audio Bose Sound System. Kierowca zaś ma na do dyspozycji podgrzewaną skórzaną kierownicę i kolorowy HeadUp display. 8,8-calowy ekran systemu Mazda Connect jest sterowany pokrętłem w konsoli środkowej, które dzięki ulokowaniu go pomiędzy dźwignią zmiany biegów, a podłokietnikiem znajduje się dokładnie tam, gdzie odruchowo byśmy go szukali. Odruchowo, gdyż wspomniany wcześniej ekran znajduje się u szczytu konsoli środkowej i jest tak głęboko cofnięty ku przedniej szybie, że jego obsługa poprzez dotyk byłaby w zasadzie niemożliwa.

Bardzo spodobały mi się zegary CX-30, których grafikę można ustawić w trzech różnych trybach. Po obu bokach tarczy głównego wskaźnika ulokowano dodatkowe półokrągłe wskaźniki, które w bardzo przejrzysty sposób informują o średnim zużyciu paliwa, poziomie naładowania akumulatora, poziomie paliwa w baku i potencjalnym zasięgu pojazdu. W zasadzie poziom paliwa dublowany jest przez bardziej klasyczny wskaźnik znajdujący się po skrajnej prawej stronie tablicy zegarów, więc teoretycznie można by z niego całkowicie zrezygnować. Wracając jednak do elektronicznego wyświetlacza na tarczy prędkościomierza, to auto posiada system rozpoznający i podpowiadający ograniczenia prędkości. Nie zawsze działał on właściwie (na przykład pokazał mi raz ograniczenie do 40 km/h na drodze ekspresowej), ale po przekroczeniu dopuszczalnej prędkości na danym odcinku drogi skala prędkościomierza podświetlała się na czerwono, wywierając delikatną presję na nasze sportowe zapędy.

CX-30 Hikari prócz kamery cofania posiada również zestaw kamer 360°, które są na tyle wiarygodne, że parkowanie wzdłuż krawężnika na przysłowiowe centymetry nie stanowi większego problemu.

W głębokim podłokietniku znaleźć zaś możemy drugie gniazdo USB (pierwsze jest w konsoli środkowej), gniazdo 12V, czytnik kart SD, a ponadto zastosowano w nim wysuwaną przegródkę, którą można ustawić w dwóch pozycjach.

Jeśli chodzi o tylną kanapę, to przy wzroście około 180 centymetrów swobodnie się tam mieściłem, a wsiadanie i wysiadanie, dzięki typowej dla crossoverów podniesionej podłodze nie wymagało ode mnie przyjmowania żadnych nienaturalnych pozycji ciała.

Pojemność bagażnika to 430 litrów (z systemem Bose 422 litry) i jest to wielkość w sam raz na tego typu auto. Drażnić może jedynie nieco wysoki próg załadunku, ale w końcu to nie jest utylitarne kombi, ale lifestylowy crossover.

4. Jak jeździ?

CX-30 bazuje na tej samej płycie podłogowej co nowa Mazda 3. Pomimo prześwitu wynoszącego 175 mm raczej nie wypuszczałbym się tym autem na pseudo terenowe wypady. Owszem, z lżejszym sercem wdrapuje się człowiek tą Mazdą na krawężniki, ale brody i trawersy zostawił bym bardziej twardym zawodnikom.

Samochód napędza dwulitrowy silnik Skyactiv-G o mocy 122 koni mechanicznych. Nie jest to niestety TEN rewolucyjny Skyactiv-X wykorzystujący technologię z pogranicza silników z zapłonem iskrowym i samoczynnym, który osiąga z tej samej pojemności 180 KM (oba motory są bez turbo oczywiście) i to niestety się czuje. Nieco ponad 120 koni to zdecydowanie za mało jak na auto tej wielkości. Ponadto człowiek przyzwyczajony do wszechobecnego dzisiaj downsizingu i turbin zapomina, że „wolnossaka” trzeba trochę mocniej przycisnąć, żeby szedł tak jak tego oczekujemy.

Z tego co usłyszałem w kuluarach, Mazda już w momencie wprowadzania CX-30 na rynek zastanawiała się, czy nie wprowadzić czegoś pomiędzy tymi dwoma silnikami, np. o mocy około 150 KM, co z czasem stało się faktem. Taka opcja wydaje mi się jak najbardziej sensowna.

Tymczasem Skyactiv-G z sześciobiegową skrzynią biegów to tak zwana miękka hybryda (Mild Hybrid). Cechuje ją to, że nie mamy opcji jazdy tylko z napędem elektrycznym, ale dodatkowy akumulator gromadzi energię odzyskiwaną podczas hamowania lub jazdy na luzie i oddaje ją, gdy na przykład musimy dynamicznie przyspieszyć. Teoretycznie ma to wpływać na obniżenie zużycia paliwa o kilka procent, ale jak jest w praktyce? No cóż, CX-30 pokonałem nieco ponad 200 kilometrów z prawie równym podziałem na trasę szybkiego ruchu (1/3), drogi poza terenem zabudowanym (1/3) oraz miasto (1/3) i uzyskany przeze mnie wynik to… 8,5 litra na 100 kilometrów.

5. Ile to kosztuje?

Bazowe CX-30 kosztuje obecnie 101 900 PLN. Dostaniemy za to auto w najniższym wyposażeniu Kai i z dwulitrowym silnikiem Skyactiv-G o mocy 122 koni, 6-biegową manualną skrzynią biegów, napędem tylko na przednie koła, szarymi alufelgami o średnicy 16 cali, które wraz z oponami giną gdzieś w przepastnych nadkolach i z szarą tapicerką materiałową. Każda wersja wyposażeniowa CX-30 oferuje nam aktywny tempomat MRCC, skórzaną kierownicę i mieszek drążka zmiany biegów, bezkluczykowy dostęp i uruchamianie silnika przyciskiem, elektryczne sterowanie wszystkich czterech szyb, nawigację, HeadUp display, systemy asystujące i poprawiające bezpieczeństwo, przednie lampy diodowe LED z funkcją automatycznego przełączania na światła drogowe, komplet poduszek powietrznych i… brak koła zapasowego. Jedynym „darmowym” kolorem jest biel Arctic. Napiszę tylko, że już na zdjęciach z konfiguratora najtańsze CX-30 wygląda po prostu słabo (sami sprawdźcie, rasowe auto PH średniego szczebla).

Na przeciwnym biegunie stoi najlepiej wyposażone Enso z silnikiem Skyactiv-X, napędem na cztery koła i automatyczną skrzynią biegów, najładniejszym kolorze Soul Red Crystal, srebrnymi felgami aluminiowymi o średnicy 18 cali, białą skórzaną tapicerką i z czym tylko dusza zapragnie z listy opcji spokojnie „łapiemy” 190 000 PLN, czyli prawie drugie tyle co wyjściowe Kai.

Egzemplarz, który miałem możliwość przetestować, czyli znajdujące się gdzieś pośrodku listy Hikari z pakietem wnętrza Luxury Black kosztuje obecnie niespełna 131 800 PLN.

6. Podsumowując:

Mazda produkuje bardzo ładne auta, a CX-30 jest najlepszym tego przykładem. Moja żona uległa urokowi skośnookiej „Japonki” tak bardzo, że aż przez moment zacząłem się zastanawiać nad jakimś dodatkowym źródłem dochodów, bo czego nie zrobi się dla kobiety. Niestety za urodą idzie również cena i aspiracje Mazdy do bycia marką premium, co skutecznie może ostudzić zapędy zauroczonego człowieka.

CX-30 jest według mnie niczym innym jak podniesionym kompaktem. Niestety za cenę podstawowej wersji tej Mazdy możemy mieć stosunkowo dobrze wyposażone auto segmentu C od któregoś z szanowanych producentów aut ze starego kontynentu. Niestety nie mam tu na myśli żadnej z marek premium, ale to niestety nadal jeszcze trochę inna liga.

Ale śliczna jest, to fakt!

Samochód został mi udostępniony przez Jaremko, autoryzowanego dealera marek Hyundai i Mazda.

1 komentarz:

  1. Prawda. Ma ponadto, jak na te aspiracje do segmentu premium wiele mankamentów, niektore może drobne ale w tej cenie to blamaż, np. brak kieszeni w tapicerce fotelu kierowcy (szkoda było 2 dolarów?), duże zużycie paliwa, 8/100 dla silnika 150 KM, błyskawicznie rozładowująca sie bateria w kluczyku, która trzeba wymieniać co pare mięsięcy, bardzo słabe i męczace wprowadzanie celu podróży w nawigacji. Największy plus, to faktycznie wygląd i w zasadzie za to sie płaci.

    OdpowiedzUsuń