Ale to już było...
Było i to nawet dwa razy, bo tyle właśnie materiałów o Passacie ósmej (umownie) generacji znajdziecie na tym blogu. Najpierw opisałem Wam sedana z silnikiem 1,4 TSI i mocy 125 KM (tutaj), a później kombi z taką samą jednostką napędową (tutaj). Co ciekawe prywatnie użytkuję Leona 5F w wersji ST, który jest napędzany identycznym „ostatnim TSI godnym zaufania”. Dlaczego to napisałem zostawię dla siebie, ale swego czasu z wiarygodnych źródeł dowiedziałem się, że tak właśnie jest.
Wracając do „paska be-osiem”, to może trudno w to uwierzyć, ale był on produkowany przez blisko 10 lat. Gdzieś tak w połowie swojej kariery rynkowej przeszedł subtelny facelifting i pomimo przeprowadzenia zmian wciąż jednak traktowany jest jako jedna i ta sama generacja. Jak dobrze wiemy, nie zawsze tak było. Przykładowo B4 to gruntowna modernizacja B3, B7 to tak naprawdę B6 i pół, a na przekór temu dosyć spory lifting B5 pozostał jednak bez zmiany numeru generacji. Jak się w tym połapać nie wie pewnie nikt (no może prócz marketingowców w VW).
W chwili obecnej (początek 2024 roku) dostaniemy jeszcze u dealerów Passata B8, ale już tylko w wersji kombi. Podobnie zresztą jak nowe B9, które co prawda widnieje już w konfiguratorze, ale oficjalne dostawy do klientów jeszcze się nie zaczęły. Zapytacie pewnie co z sedanem? Tu mamy do wyboru dwie opcje: albo elektryczne ID.7 (które przed chwilą pokazano również w wersji kombi), albo nowa Skoda Superb, którą jest produkowana razem z B9 w tej samej fabryce koncernu w Bratysławie. Tak, B8 było ostatnim Passatem produkowanym od początku do swojego końca w Niemczech (co prawda nie tylko, ale wyjściowo produkcja wystartowała i trwała tam cały czas). W Emden bowiem, czyli tam gdzie produkowano kilka ostatnich generacji Passata przestawiono się na elektryczne samochody rodziny ID.
Jedyny prawilny
...czyli w kombi, znaczy się w Variancie. Ta wersja nadwoziowa stanowiła większość z zamówionych w ostatnich latach. Nie dziwi więc fakt, że VW postanowił zrezygnować całkowicie z sedana klasy średniej (zresztą nie tylko on, wystarczy spojrzeć chociażby na Forda, Opla i Renault).
Trzeba przyznać, że Passat w kombi to auto zaprojektowane bardzo spójnie i zachowawczo. Wspomniany już subtelny lifting przeprowadzony w 2019 roku możemy najłatwiej rozpoznać po motylich skrzydełkach otulających halogeny w przednim zderzaku i bardziej zaakcentowanej osłonie chłodnicy, która w tym samym czasie urosła w każdym większym modelu ze znaczkiem VW. Przeprowadzone zmiany były raczej odświeżeniem wizerunku niż rewolucją, której Passat nie potrzebował i chyba nikt tego po nim nie oczekiwał. Z tyłu „polifta” poznamy po nazwie modelu rozciągniętej po prawie całej szerokości klapy bagażnika. Na szczęście zrezygnowano tu z podświetlenia logo z tyłu (jak w Touaregu), jak i LED-owego paska z przodu (jak w Golfie ósmym, czy Arteonie, którego test możecie przeczytać tutaj. Passat to Passat, tu nie ma miejsca na fajerwerki.
Żeby było jeszcze nudniej, prezentowane auto ma srebrny kolor ponieważ jest to setup typowy dla wypożyczalni. Zdjęcia którymi opatrzyłem ten materiał zostały zrobione po zmroku i wydaje mi się, że auto wygląda na nich zdecydowanie ciekawiej niż za dnia. Wtedy pozostaje on zwykłym srebrnym Passatem w kombi, a tak przynajmniej jest to srebrny Passat w kombi rozświetlony LED-ami w środku i na zewnątrz (jakby miało mu to w czymś pomóc).
Latający dywan
...to może i on nie jest, ale wzorowo spełnia swoje funkcje: jedzie, skręca i hamuje. Do tego ma całkiem obszerne wnętrze, zarówno z przodu, jak i z tyłu oraz oczywiście w przestrzeni bagażowej. To zasługa projektu auta skupiającego się na uzyskaniu jak największej przestrzeni we wnętrzu przy jednoczesnym uniknięciu pękatej sylwetki, czy też nienaturalnych wymiarów nadwozia. Musimy pamiętać, że prócz wygodnej tylnej kanapy mamy do dyspozycji bagażnik o objętości 650 litrów wyjściowo, aż do blisko 1800 litrów przy złożonej tylnej kanapie. Normalnie potęga.
Prowadząc Passata B8 trzeba się nico przyzwyczaić do stosunkowo pionowo poprowadzonej szyby przedniej i znikomej głębokości przedniego podszybia. W tym tkwi cała tajemnica dużej przestrzeni dostępnej dla pasażerów tylnej kanapy. Po prostu osoby siedzące z przodu są bliżej przedniej osi. Po zastanowieniu ma to sens i w ogólnym rozrachunku pozytywnie wpływa na przestronność wnętrza Passata B8.
Design wnętrza jest równie zachowawczy co nadwozia. Wszak Passat musi się podobać większości, a nie tylko wybranym. W tym wypadku ważniejsza jest użyteczność, a estetyka i styl schodzą na drugi plan (chociaż i im nic nie brakuje w tym aucie). Zdecydowanie widać, że Passat ma służyć do jeżdżenia, a nie kontemplowania jego urody i wyróżniania się innością. Musimy też pamiętać, że design wnętrza ma już ponad 10 lat, ale dzięki przemyślanym i oszczędnym liniom nadal może się podobać. Lifting nieco odświeżył auto również w środku, niejako próbując dogonić nowsze modele Volkswagena. Tu również znajdziemy nowe rozwiązania technologiczne jak chociażby dostęp bezkluczykowy i uruchamianie silnika przyciskiem start-stop. Wnętrze zmodernizowanego Passata B8 poznamy najłatwiej po nowej kierownicy i gładzikach klimatyzacji, które zastąpiły klasyczne pokrętła, co akurat uważam za zmianę na gorsze.
Żywa skamielina
Passat jest jak „Niekończąca się opowieść”, ale tutaj żaden koń nie umiera... W sumie to stwierdzenie jest bez sensu, podobnie jak rozpisywanie się nad wyjątkowością Passata jeśli chodzi o jego walory jezdne. On po prostu jest, jedzie i dba o wystarczający poziom wygody podróżujących nim osób.
Pod maską tego konkretnego egzemplarza „drzemie” (i to dosłownie) 1,5-litrowy silnik TSI o mocy 150 KM. Znający temat wiedzą dobrze, że jest to rozwinięcie wcześniejszego 1,4 TSI, któremu prócz zwiększenia skoku tłoka dodano kilka (r)ewolucyjnych rozwiązań, takich jak na przykład system ACT odłączający dwa cylindry gdy nie są one nam potrzebne (na przykład podczas równomiernej jazdy przy stałej prędkości). Niestety wiąże się to z obecnością dwumasy (w benzynie, a jakże), a co więcej, wielce prawdopodobne jest, że Wasze (jeśli już je kupicie) 1,5 TSI EA211 Evo ma filtr cząstek stałych GPF (taki DPF dla benzyniaków), zabudowany w jednej puszce z katalizatorem, co zdecydowanie podnosi jego koszt. To dzięki tym rozwiązaniom w początkowym okresie produkcji klienci woleli pozostać przy starym 1,4 TSI EA211, który pozbawiony był wymienionych przed chwilą nowinek. Dzisiaj niestety 1,4 TSI już nie ma i chcąc nie chcąc jesteśmy skazani na EA211 Evo, szeroko dostępne w całej grupie VW.
Za kierownicą Passata 1,5 TSI pokonałem około 1000 km w przeciągu 36h. Pokonałem w towarzystwie trzech innych dorosłych osób i ich bagaży podręcznych. Tak naprawdę nikt ani przez chwilę nie narzekał na komfort podróżowania i przestronność wnętrza. Co prawda większość tego dystansu przypadła na autostradę i drogę ekspresową, ale pozwoliło to sprawdzić stabilność, dynamikę i apetyt 150-konnego Passata w kombi.
Jak już wspomniałem, na pokładzie znajdowały się cztery dorosłe osoby, w bagażniku ich podręczny bagaż, a prędkość na zegarach oscylowała w granicach tych, jakie dopuszczają przepisy, czy to w Polsce, czy też w Niemczech. Efekt podróży to średnio niecałe 7 litrów paliwa na każde 100 kilometrów. Co ciekawe, praktycznie identyczny wynik uzyskałem rok temu, rzekłbym identycznym egzemplarzem sprzed liftingu, który pod maską miał jednak starszą i słabszą jednostkę, a mianowicie 1,4 TSI 125 KM. W tamtym jednak wypadku większy udział miała jazda drogami krajowymi i w ruchu wielkomiejskim, a także bardziej górzysty teren, co mogło wpłynąć negatywnie na wynik spalania słabszego i starszego silnika.
Jest jak wino... tanie wino
Obecnie (początek 2024 roku) w ofercie Volkswagena znajdziemy zarówno schodzące ze sceny B8 w wariancie kombi, jak i zupełnie nowe B9 występujące już tylko i wyłącznie w tej wersji nadwozia. Generalnie cena między najtańszymi wersjami obu generacji Passata to jakieś 10 000 PLN, ale w związku z tym iż trwa wietrzenie magazynów w fabryce Volkswagena, to rabat jaki dostaniemy w tej chwili na B8 sięga aż 25 000 PLN. To chyba najlepszy czas na zakup tego auta, bo tak naprawdę w cenie kompakta kombi możecie mieć kombi klasy średniej. Być może nie poszalejemy w tym wypadku z wyborem gdyż praktycznie całe wyposażenie jest pakietowane, ale wciąż u dealerów zalega całkiem spora ilość aut dostępnych od ręki (z tak zwanego stocku). Podstawowego Passata Business z silnikiem 1,5 TSI 150 KM i 7-stopniowym DSG kupimy za mniej niż 130 000 PLN, a topowy Alltrack z 2,0 TSI 4Motion 280 KM startuje od niecałych 200 000 PLN. Tak jak wspominałem, dzisiaj tyle trzeba liczyć za kompaktowe kombi, a tutaj mówimy o naprawdę przestronnym aucie klasy średniej.
Passat był i będzie idealnym autem służbowym dla managera średniego szczebla. Ze względu na przestronną kanapę i obszerny bagażnik spełni się również w roli auta rodzinnego i trochę szkoda, że klasyczne kombi są sukcesywnie i skutecznie wypierane przez wszechobecne SUV-y. Na szczęście Volkswagen nie zamierza rezygnować z tego typu nadwozia i będzie oferował dwa różne auta tego typu w klasie średniej: spalinowego Passata B9 i elektrycznego ID.7. Varianty górą (chociaż niedawno gruchnęła informacja, że ID.7 w kombi będzie nosił przydomek Tourer) i kochajmy je bardzo bo tak szybko odchodzą... w zapomnienie.
Więcej zdjęć prezentowanego auta znajdziecie na Facebooku i Instagramie