Pokazywanie postów oznaczonych etykietą porsche. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą porsche. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 9 lipca 2024

Eventy: Luftgekühlt Wrocław

Luftgekühlt to niemieckie słowo, a w zasadzie zlepek słów oznaczający ni mniej, ni więcej, jak „chłodzony powietrzem”. Jednocześnie jest to format powstały 10 lat temu w słonecznej Kalifornii zrzeszający właścicieli i miłośników aut chłodzonych powietrzem spod znaku marki z Zuffenhausen, czyli klasycznych modeli Porsche od 356 do 993 włącznie.

Do niedawna duże eventy pod szyldem Luftgekühlt odbywały się wyłącznie w Stanach Zjednoczonych, ale po dekadzie od powstania przeniosły się również na Stary Kontynent. Wiosną 2024 roku gruchnęła wiadomość, że na jedną z dwóch europejskich lokacji wybrano Wrocław. Drugim miastem w Europie, który ugości w tym roku ten niesamowity event będzie duńska Kopenhaga. Będzie to 7 września i z tego co wiem bilety są jeszcze dostępne.

Miejsca gdzie odbywają się te wyjątkowe zloty wybierane są nieprzypadkowo. Wystarczy wspomnieć, że amerykańskie edycje zorganizowano dotychczas między innymi w Universal Studios, w Indianapolis, czy też w bazie marynarki na Mare Island niedaleko San Francisco. Stąd też wręcz idealnym miejscem na to wydarzenie okazał się XIX wieczny, nieczynny już dworzec kolejowy Wrocław Świebodzki, który dzięki swojej lokalizacji praktycznie w samym centrum miasta został zamieniony jakiś czas temu w przestrzeń kulturalno-eventową.

Dwudniowa impreza Luftgekühlt Wrocław została podzielona na część przeznaczoną tylko i wyłącznie dla klubowiczów i zaproszonych gości oraz dzień, a w zasadzie kilka godzin godzin dla szerokiej publiczności. Szerokiej to może zbyt duże słowo ponieważ do sprzedaży trafiła limitowana pula biletów i o wejściu na teren imprezy w dniu „publicznym” można było zapomnieć. Ja na szczęście zaopatrzyłem się w swój bilet stosunkowo wcześnie i wraz z synem oraz jego kolegą udaliśmy się w sobotni poranek podziwiać kultowe i unikatowe „porszawki” (wstęp dla dzieci do lat 12 był bezpłatny).

Samo biletowanie wejścia na to wydarzenie spowodowało, że na teren nie trafił nikt niepożądany, a ograniczenie puli biletów do ściśle określonej liczby zapobiegło gromadzeniu się tłumów wokół aut i ułatwiło pracę fotografom amatorom (profesjonaliści więksi i mniejsi mieli swój dzień medialny w piątek). Poza tym duża przestrzeń Dworca Świebodzkiego (aż dziwne, że w obecnych czasach takowa wciąż jest utrzymywana w ścisłym centrum dużego miasta) wpłynęła na rozproszenie się widzów i umożliwiła swobodne rozstawienie ponad 200 egzemplarzy klasycznych, kultowych, odbudowanych, czy w końcu przerobionych ze smakiem modeli Porsche chłodzonych powietrzem.

Dodatkowo w piątkowy wieczór na terenie eventu zaparkowały nowe modele Porsche z odbywającej się w tym samym czasie Porsche Parade 2024. Około stu często unikatowych konfiguracji 718 i 911 ostatnich generacji, ze skromniejszym zapleczem w postaci Panamery, Macana, Cayenne, czy w końcu elektrycznego Taycana, stanowiło idealne tło dla wspomnianych wcześniej klasyków. Nie zapominajmy jednak, że to właśnie wczesne i wcześniejsze modele Porsche, wyprodukowane przed erą przejścia na chłodzenie cieczą pozostały clou tego wydarzenia.

No właśnie, a cóż takiego można było zobaczyć tego dnia na wrocławskim Dworcu Świebodzkim? Dużo, a nawet dużo za dużo, żeby każdemu interesującemu modelowi poświęcić tu chociażby jedno zdanie. Dlatego też postaram się wspomnieć o autach najciekawszych, najważniejszych, czy w końcu tych, które osobiście utkwiły mi najbardziej w pamięci. Od razu zaznaczam, że jeśli jakieś auto pominąłem lub popełniłem błąd w opisie czy identyfikacji modelu, to biorę winę na siebie i liczę na sprostowanie w komentarzach.

Zacznijmy o pięknie odrestaurowanych przedstawicielach najbardziej klasycznej serii 356 w kilku odsłonach, również w wersjach Cabriolet i Speedster. Na miejscu można było podziwiać między innymi najstarsze w Polsce 356 pre-A z 1953 roku, należące do kolekcji Porsche Classic Wrocław. Wraz z nim lokalny przedstawiciel marki pokazał jeszcze intensywnie pomarańczowe 911 Carrera G-Model, F-Model wyglądające jakby przed chwilą opuściło bramy fabryki i jeszcze jedno, tym razem otwarte 356, które ulokowano na dachu kontenera.


Skoro już wspomniałem o pomarańczowym kolorze, to z daleka w oczy rzucały się wyścigówki w barwach Jägermeistera należące do kolekcji Rennmeister72. Było to C-grupowe 962 (3.2, 680-800 KM, 350-400 km/h, 850 kg), 935 Kremer K3, 911 RSR i filigranowe 914/6 GT (2.0, 210 KM, 270 km/h). Warto zauważyć, że zbiór mechanicznych pomarańczy z jelonkiem w tle jest o wiele większy i obejmuje nie tylko klasyczne wyścigowe i rajdowe modele Porsche.



Wyścigówki i rajdówki stanowiły ważny element Luftgekühlt, a co ciekawsze egzemplarze wyeksponowano na drewnianych podestach przypominających mi nieco gablotki na modele w skali. Część z nich przyjechała do Wrocławia wprost z Porsche Museum w Stuttgarcie: 1978 911 SC Safari Björna Waldegarda w barwach Martini (3.0, 250 KM, 230 km/h), 1970 908/03 Spyder w malowaniu Gulfa (3.0, 350 KM, 275 km/h, 545 kg), szalone 1972 917/10 Can-Am (5.0, 1000 KM, 360 km/h, 837 kg), czy w końcu płaskonose 1975 935 (2.9, 590 KM, 340 km/h).




Jeśli chodzi o „cywilne” egzemplarze, które znalazły swoje miejsce na podestach warto wspomnieć o 1992 964 American Roadster (3.6, 250 KM, 256 km/h), 964 Carrera RS oraz 1996 993 Turbo (3.6, 408 KM, 297 km/h) w unikatowym kolorze Yellow Lemon.


Samochód marzeń i jeden z pierwszych supercarów, którym bez wątpienia jest Porsche 959 pojawił się w aż dwóch egzemplarzach. Białe rocznik 1986 pochodziło z kolekcji Porsche Museum (2.9, 450 KM, 315 km/h), a czarne to odchudzona wersja 959S (1 z 29 powstałych egzemplarzy), której moc została fabrycznie podniesiona do 515 KM.


Nieco więcej, bo w ilości sztuk 4 mogliśmy zobaczyć „budżetowe” 914 (produkowane w latach 1969-76), nazywanych Volks-Porsche i tylko jednego przedstawiciela mniej znanego modelu 904, który budowano pomiędzy rokiem 1963 i 1965.

Oczywiście największy przegląd Porsche chłodzonych powietrzem stanowiły 911 z modelami Turbo na czele. Idąc od najmłodszych generacji były to 993, 964 i 930, również w odmianie „przyprawionej” przez Rufa, oraz pełniącą topową rolę wcześniej Carrera RS 2.7.


Jeśli już jesteśmy przy Rufie, to uwagę bez wątpienia przyciągał kanarkowożółty Ruf CTR Yellowbird, również jeden z 29 egzemplarzy powstałych w latach 1987-89 (3.4, 469 KM, 339 km/h), a do nieco bardziej kontrowersyjnych modyfikacji należały z pewnością dwa RWB zbudowane na zamkniętym modelu serii 993 i otwartym 964, a także uskrzydlone 930 ze stajni Club de Ultrace.

Ciekawy kontrast z tymi „bolidami” stanowiły auta zachowane w oryginalnej formie, nawet jeśli pokrywała je warstwa patyny. Miały one niemniej urody od egzemplarzy wymuskanych do granic możliwości.

Dużą uwagę przyciągały również bardzo ciekawe restmody pochodzące z kilku manufaktur. Bez wątpienia największą popularnością cieszył się kultowy już Singer, którego polskim przedstawicielem jest katowicka Autofficina La Squadra. Są to jedne z najbardziej zaawansowanych restmodów, w budowie których biorą udział tak utytułowane firmy jak Cosworth i Williams. Kosztują one krocie, ale jak powszechnie wiadomo jakość się ceni, a tej Singerowi odmówić nie można.

Kolejną godną uwagi konstrukcją było kapitalne i co ważne polskie Reincarnation Classic Car, które mogliśmy podziwiać w aż dwóch odsłonach. Ciemnozielona wersja zamknięta znalazła już swojego zadowolonego klienta, podczas gdy targa pełniła chyba jeszcze rolę auta demonstracyjnego.

Z Niemiec pochodzi GS Manufaktur, którego model GS9 mogliśmy zobaczyć na evencie. Samochód ten cechowała nie tylko dokładność wykonania, ale i bardzo ładna kompozycja kolorystyczna z nadwoziem Fasiongrey połączonym z koniakowym wnętrzem.

Johns Garage ze Szwecji zaprezentował równie ciekawy projekt Redrum z własną interpretacją firmowego znaczka Porsche. Co ciekawe, w projekcie tym swój spory wkład miało łódzkie CarBone Liveries wystawiające swoją 911. wypełnioną żółtymi kuleczkami.

Jak widać tuning i odbudowa klasycznych Porsche to praktycznie cały przemysł, od budowy samochodów od podstaw, przez całą gamę akcesoriów i części, aż po elementy definiujące na nowo styl samych aut, jak i ich właścicieli, które stanowią przysłowiową wisienkę na torcie z 911 świeczkami. Jednak bez znaczenia o czym mówimy, jedna cecha wspólna łączy wszystkie te projekty i produkty. Jest to jakość, która w każdym względzie stoi na najwyższym poziomie, na jaki klasyczne Porsche po prostu zasługuje.

Na koniec nie można nie wspomnieć o kilku bulikach i ogórkach dumnie noszących na swoich bokach stylizowane napisy Porsche. W końcu swego czasu dzielnie służyły one jako serwisówki wyścigowych i rajdowych aut z Zuffenhausen na trasach i torach całego świata.

Podsumowując Luftgekühlt to event na prawdziwie światowym poziomie. Chociażby dlatego, że dostęp do wszystkich prezentowanych samochodów nie był w żaden sposób ograniczony. Nie były one oddzielone od publiczności taśmami ani szklanymi barierami i nawet na platformy można było swobodnie wejść, żeby zajrzeć do środka wybranego samochodu. Owszem, wsiadanie nie wchodziło w grę, ale to raczej naturalne biorąc pod uwagę fakt, że auta będące oczkami w głowie swoich właścicieli spokojnie można określić jako bezcenne. Na szczęście jednak samochody były dyskretnie doglądane, ponieważ wciąż nie udaje nam się wyplenić przywary polegającej na podziwianiu przez dotykanie. Może i dorośli starali się trzymać swoje ręce przy sobie, chociażby dlatego, że nie trafili tam przypadkowo (patrz akapit z biletami), ale z „bąbelkami” bywało już różnie. Ja wiem, że kilkulatki mogły się nieco nudzić i potrzebowały podotykać czegoś co je otacza tylko dla samej potrzeby dotykania, ale jeśli jako rodzice nie jesteśmy w stanie nad nimi zapanować to zostawmy je lepiej w domu. Sam odkąd zabieram syna, a teraz również jego kolegę na takie eventy, główną zasadą jaką im wpajam jeszcze przed wejściem na teren imprezy jest oglądanie bez dotykania i ostrożne przemieszczanie się pomiędzy wyeksponowanymi samochodami.

Dzięki Luftgekühlt Wrocław wielu mogło z bliska zobaczyć samochody z plakatów, które w dzieciństwie zdobiły ściany ich pokoi. Bardzo się cieszę, że impreza tego pokroju zawitała do naszego kraju oraz odbyła się w miejscu wręcz do tego idealnym. Jeśli trafi się ku temu okazja, ani chwili nie będę się zastanawiał i jeszcze raz z wielką chęcią pobędę w towarzystwie oddychających powietrzem „porszawek”.

Więcej zdjęć z wydarzenia znajdziecie na Facebooku i Instagramie.

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Miejsca: Dom rodzinny Ferdynanda Porsche

Vratislavice nad Nisou, ulica Tanvaldská 38. Sam adres większości z Was pewnie niewiele mówi. W zasadzie jest to część Liberca, a dom stojący pod wspomnianym adresem oddalony jest raptem 4 km od centrum tego czeskiego miasta położonego u podnóża Gór Izerskich. Pięć minut jazdy autem, a dotrzeć tam można również tramwajem.

Nad dawnym wejściem do białego, wydawać by się mogło niepozornego domu widnieje nazwisko Antona Porsche i to już powinno nakierować wszystkich na właściwy tor. W domu tym, gdy miejscowość nazywała się jeszcze Maffersdorf i leżała w Austro-Węgrzech, 3 września 1875 roku na świat przyszedł Ferdynand Porsche. Genialny konstruktor mieszkał tam do 18. roku życia, a już jako 15-latek zaprojektował i zbudował generator dzięki któremu cała rodzina mogła cieszyć się posiadaniem energii elektrycznej, która w owym czasie nie była czymś oczywistym. W domu Porsche znajdował się warsztat ponieważ senior rodu, Anton Porsche był mistrzem blacharskim.


W 2011 roku dom rodzinny Porsche został odkupiony przez Skoda Auto, a w 2016 roku ruszyła jego intensywna renowacja. Obecnie jest on udostępniony do zwiedzania wszystkim zainteresowanym osobom, a pieczę nad nim sprawuje Skoda Muzeum z oddalonego o jakieś 50 kilometrów Mladá Boleslav, gdzie znajduje się siedziba Skody właśnie.


W głównej „izbie” domu Porsche centralne miejsce zajmują obecnie dwa eksponaty, (ekspozycja jest co jakiś czas zmieniana). Odwiedzając to miejsce latem 2023 roku natrafiliśmy na pięknie odrestaurowanego Austro-Daimlera Bergmeister Cabriolet z 1932 roku, który swego czasu należał do kolekcji Dr. Wolfganga Porsche, syna Ferry'ego (twórcy kultowego 911) i wnuka Ferdynanda Porsche. Odbudowa tego auta trwała 4 lata, a uroczysta premiera po powrocie do wyglądu z czasów swojej świetności miała miejsce w 2011 roku na słynnym Concours d'Elegance w Pebble Beach.




Skąd ten Austro-Daimler w domu Ferdynanda Porsche? Otóż na przełomie drugiej i trzeciej dekady XX wieku był on dyrektorem fabryki tego austriackiego producenta samochodów (przed II Wojną Światową Austria miała o wiele większe znaczenie przemysłowe niż dzisiaj).




Tuż przed przepięknym Bergmeisterem umieszczono platformę MEB stosowaną w elektrycznych autach grupy Volkswagena (rodzina ID, Q4 e-tron, Born, Enyaq). Skąd ten kontrast? Z jednej strony zapewne chodzi tu o nawiązanie do przyszłości, którą wciąż najwięksi producenci aut wiążą z elektromobilnością, a z drugiej odniesienie do geniuszu Ferdynanda Porsche, który swoje elektryczne auto zaprojektował już w... 1900 roku (Lohner-Porsche Elektromobil). Mało tego, krótko potem wiedeński Lohner wypuścił na rynek kilkaset sztuk stworzonego przez Porsche hybrydowego Lohner-Porsche Semper Vivus i późniejszego Mixte. Jeśli więc ktoś uważa, że prehistorią dzisiejszych aut elektrycznych są przebudowane odmiany hatchbacków segmentu B i C (AX, 106, Golf), które pojawiły się w latach 90. ubiegłego wieku, a hybrydę wymyśliła Toyota ze swoim Priusem, to niestety jest on w wielkim błędzie.



Jak wszyscy wiedzą, Ferdynand Porsche odpowiada za stworzenie Volkswagena Garbusa, którego projekt nazywany był w okresie przedwojennym KdF-Wagen, na cześć organizacji Kraft durch Freude (Siła przez Radość). To on powołał również do życia znaną wszystkim firmę Porsche. Obie marki są wciąż ze sobą ściśle powiązane, a znaczny procent własności koncernu Volkswagena należy do rodziny Porsche. Zmarły cztery lata temu były prezes koncernu Ferdinand Piëch, znany jako ojciec Golfa IV, Phaetona i Veyrona był wnukiem Ferdynanda Porsche (na poniższym zdjęciu po prawej stronie).

Oczywiście znam historię mówiącą, że Garbus to plagiat Tatry, za co swego czasu Volkswagen wypłacił nawet Czechom odszkodowanie oraz to, że Porsche w okresie II Wojny Światowej konstruował sprzęt wojskowy dla III Rzeszy, ale nie mnie tu oceniać kwestie moralne jego postępowania. Wolę się skupić na geniuszu tego człowieka, który w swoim życiu skonstruował ponad 300 różnych pojazdów mechanicznych, uzyskał ponad 1000 patentów związanych z ogólnie pojętą motoryzacją, a na przełomie wieków otrzymał tytuł „Samochodowego Inżyniera XX wieku”.

Więcej o historii Ferdynanda Porsche dowiecie się z materiałów dostępnych w jego domu rodzinnym (w dużej mierze multimedialnych dzięki dostępnym tabletom, które ułatwiają zwiedzanie), a jeśli chcecie zgłębić jeszcze bardziej historię rodziny Porsche to polecam książkę „Saga rodu Porsche” Thomasa Ammanna. Szeroki przegląd projektów Ferdynanda Porsche poznacie w książce „Ferdinand Porsche. Ulubiony inżynier Hitlera” autorstwa Karla Ludvigsena, a o samym Garbusie możecie poczytać w książce Andrei Hiott pod tytułem „Garbus. Długa, niezwykła podróż małego Volkswagena”. Naprawdę polecam te pozycje ponieważ sam posiadam je w mojej małej moto-biblioteczce.


Nie chcę Wam tu wszystkiego zdradzać, ale z ciekawostek dotyczących życia Ferdynanda Porsche napomknę tylko o jego znajomości z Henrym Fordem, którego fabryki w USA Porsche odwiedzał oraz kierowaniem przez pewien czas działem konstrukcyjnym Mercedes-Benz. Miało to miejsce na krótko przed założeniem firmy sygnowanej swoim nazwiskiem, a jednym ze sztandarowych dzieł Porsche tego okresu pozostaje sportowy roadster Mercedes SSK, który napędzany był silnikiem doładowanym mechanicznie.

Dom rodzinny Ferdynanda Porsche można zwiedzać w weekendy, od piątku do niedzieli, w godzinach 9-17. Wstęp kosztuje symboliczne 80 koron za osobę dorosłą i 30 koron za osobę, której przysługują ulgi. Kasa znajduje się na tyłach, w dodatkowym budynku, który ładnie wkomponowano w całość. Prócz kasy znajdziecie tam również ofertę suwenirów, która może i nie jest nazbyt bogata, ale każdy powinien znaleźć tam coś dla siebie, czy może raczej na swoją kieszeń. Możemy tam również chwilę odpocząć i napić się kawy w zaaranżowanej kawiarence.




Na wybrukowanym dziedzińcu znajduje się parking mieszczący kilkanaście samochodów. Jest on bezpłatny, ale nawet podczas naszej wizyty, w deszczowe niedzielne przedpołudnie był praktycznie w całości zapełniony. Jeśli chodzi o czas, który należy poświęcić na wizytę w tym miejscu myślę, że dwie godziny powinny wystarczyć na spokojne zwiedzenie ekspozycji i skorzystanie z wszystkich atrakcji, które tam znajdziecie. Nie obawiajcie się zabrać tam swoje pociechy. Przygotowano dla nich specjalny kącik, w którym mogą spędzić czas na kolorowaniu szablonów powstałych na bazie historycznych zdjęć Porsche, czy ułożyć puzzle lub ściankę z puf, które na każdej ze swoich stron zawierają fragment większego obrazka, z historii Porsche oczywiście.


Jeśli w żyłach waszych dzieci płynie chociaż kropla krwi przyszłego inżynieria, to z pewnością zaciekawi je ekspozycja w gablotach, w których znajdą najbardziej przełomowe narzędzia, mechanizmy i urządzenia służące człowiekowi, z których część została wymyślona przez Ferdynanda Porsche.



Niezaprzeczalnym plusem jest to, że dom rodzinny Porsche znajduje się niedaleko polskiej granicy (niespełna 70 km od Jeleniej Góry) i można go odwiedzić w drodze do Mlada Boleslav (+50 km w kierunku na Pragę), lub właśnie w ramach przerwy w podróży do stolicy Czech. Musimy jednak pamiętać, że o ile Liberec osiągniemy bez potrzeby wykupienia czeskiej winiety autostradowej, to dalsza droga na Mlada i Pragę będzie takowej już od nas wymagać.

Uważam, że warto wziąć pod uwagę odwiedziny u Pana Porsche przy tak zwanej okazji, jako jeden z punktów podróży do Czech, weekendu spędzonego w Libercu, czy jako punkt docelowy wycieczki po Górach Izerskich, najlepiej w małej grupie samochodów sportowych ze Stuttgartu...

Dom rodzinny Ferdynanda Porsche to kolejne miejsce związane z grupą Volkswagena, które chciałem odwiedzić i mogę już odznaczyć na swojej liście. Do grona tego z pewnością należą jeszcze Autostadt w Wolfsburgu (byłam tam wieki temu stąd brak relacji na blogu, ale na pewno kiedyś to nadrobię), Audi Forum w Ingolstadt (tutaj) i Neckarsulm, Skoda Muzeum w Mladá Boleslav (tutaj), Szklana Manufaktura w Dreźnie (w planach) i Muzeum Porsche w Stuttgarcie (również w planach). Oczywiście do odwiedzenia wszystkich tych miejsc serdecznie zachęcam.

Przy okazji, jeśli będziecie w Libercu, który nie bez powodu nazywanym jest nocnikiem Republiki Czeskiej, odwiedźcie również park nauki i rozrywki iQlandia, gdzie korzystając z praw fizyki będziecie mogli siłą własnych rąk podnieść klasyczną Skodę 130 (na dzieciach robi to niezłe wrażenie), a na ekspozycji dokładnie obejrzeć przeciętą wzdłuż Fabię Kombi i poznać zasięgi wszystkich rodzajów czujników stosowanych obecnie w samochodach. W Libercu znajduje się również ciekawe Muzeum Techniki, ale to już temat na zupełnie inną opowieść.

Więcej zdjęć z domu rodzinnego Ferdynanda Porsche znajdziecie na Facebooku.