Druga generacja sukcesu
Kto chce dzisiaj zarabiać prawdziwe pieniądze, ten musi oferować SUV-y i crossovery. Nabiera to jeszcze większego znaczenia wśród marek premium ponieważ bardziej zamożni klienci uwielbiają wręcz siedzieć w aucie wyżej i wbrew pozorom wcale nie jest to być powiązane z sędziwym wiekiem.
Lexus oferuje na naszym rynku aż cztery modele typu SUV i crossover. Największym jest prestiżowy RX, którego najnowszą, piątą już generację miałem okazję niedawno wypróbować (test znajdziecie tutaj). Niżej lokowany jest średniej wielkości NX, a najmniejszy w rodzinie crossover UX oferowany jest również w pełni elektrycznej odmianie (test znajdziecie tutaj). Czwartym modelem jest również elektryczny RZ (test znajdziecie tutaj) plasowany gdzieś w połowie drogi między NX i RX. Na dniach, czy może raczej tygodniach, do oferty dołączy najmniejszy, bardzo stylowy crossover LBX, o premierze którego miałem okazję napisać kilka miesięcy temu (relacja z premiery tutaj).
Tyle jeśli chodzi o stary kontynent bowiem w USA i częściowo w Japonii mamy jeszcze trzy SUV-y ze stylizowaną literą „L” na atrapie chłodnicy i wszystkie są lokowane powyżej RX-a. Są to modele TX - 7-osobowy spokrewniony z nieznaną u nas Toyotą Grand Highlander, GX – odpowiednik Land Cruisera Prado i LX – czyli ten duży LC (tak wiem, że trochę ciężko to ogarnąć, ale uwielbiam się odnajdywać w takich łamigłówkach).
No dobrze, ale wracając do NX-a, to obecnie na rynku mamy już drugą generację tego auta. Pierwsza produkowana była w latach 2014-2021, a łącznie do klientów trafiło już około 1 mln sztuk obu generacji tego modelu Lexusa. W Polsce to prawdziwy bestseller. W 2022 rynek przyjął blisko 1900 sztuk NX-a z około 6300 wszystkich sprzedanych u nas Lexusów, co stanowi jakieś 30% łącznej sprzedaży. Rok 2023 był jeszcze lepszy i przyniósł blisko 4000 sztuk na ponad 10 000 wszystkich sprzedanych, czyli jak łatwo policzyć NX stanowił już 40% sprzedaży marki Lexus w Polsce. Prawdziwy hit.
Średniej wielkości SUV jakim jest Lexus NX zbudowany został na platformie TNGA-K i ma wymiary praktycznie identyczne jak Toyota RAV4. Chciałbym Was jednak uspokoić, że te auta to dwa zupełnie różne samochody. Wiem co piszę, bo „rawkę” miałem okazję poznać jakiś czas temu. Jak już wspominałem, NX pozycjonowany jest piętro niżej od topowego (u nas oczywiście) RX-a i stanowi bezpośrednią konkurencję dla takich starych wyjadaczy jak Audi Q5, BMW X3, czy Mercedesa GLC.
Bez dwóch zdań Lexus
Podoba mi się, że mimo jasnej przynależności do rodziny Lexusa, udało się projektantom zachować indywidualne akcenty znacząco odróżniające NX-a od większego RX-a, jak i mniejszego UX-a. Nie wszystkim producentom się to aż tak dobrze udaje, a najlepszym przykładem klonowania aut jest marka z gwiazdą na masce.
Lexus NX to prawdziwa ikona stylu. Jego dynamiczna sylwetka jest zarazem elegancka i powściągliwa. Nie jest przesadnie monumentalny, ale swoimi liniami obiecuje nam solidność. Takie auto, któremu możemy po prostu zaufać. Wrażenie potęguje kolor Graphite Black, na jaki pomalowano ten konkretny egzemplarz. Jest on wyceniony na dodatkowe 5 000 PLN i są to pieniądze warte wydania. Ogólnie w NX mamy do wyboru 11 różnych kolorów, ale tylko 2 z nich są dostępne bez dopłaty (czarny i czerwony), a 3 to lakiery soniczne, przy nakładaniu których wykorzystuje się technologię fal dźwiękowych.
Wymiary nadwozia Lexusa NX są następujące: długość 4660 mm, szerokość 1865 mm, wysokość 1640 mm, rozstaw osi 2690 mm. Jego masa własna to około 1800 kg, a dopuszczalna masa całkowita sięga 2350 kg. NX-em możemy również pociągnąć przyczepę o masie do 750 kg bez hamulca i 1500 kg z hamulcem.
Na 20-calowych i 20-ramiennych szlifowanych alufelgach znajdują się opony typu Run Flat, które dzięki dodatkowym wzmocnieniom umożliwiają jazdę bez powietrza w ściśle określonych warunkach. Rozmiar tych opon to 235/50. W tym momencie chciałbym nadmienić, że mimo swojego wyglądu i gabarytów NX to typowy SUV i daleki jest od typowo terenowych zastosowań. Owszem, do domku letniskowego dojedziemy, ale prześwit równy 19 cm predysponuje go raczej na szutry i drogi gruntowe ze stosunkowo płytkimi koleinami.
Podróżowanie pierwszą klasą
No dobrze, skoro wygląd zewnętrzny już znamy pora najwyższa zajrzeć do wnętrza Lexusa NX, a tam...
Orzechowe wnętrze Hazel, które pięknie współgra z głęboką czernią nadwozia. Chociaż mnie osobiście bardziej podoba się ciemnowiśniowy Dark Rose, to i Hazel prezentuje się nad wyraz prestiżowo. W kontrastowej czerni utrzymane są również górne części boczków drzwiowych i deski rozdzielczej oraz drewniane dekory Open Pore, które są dedykowane do topowej wersji Omotenashi. Duży plus należy się za pozostawienie czarnych „plecków” przednich foteli. Kto ma dzieci ten wie, co mam na myśli.
Siedzenia obito skórą półanilinową we wspomnianym już orzechowym odcieniu Hazel, który jest jednym z czterech różnych odcieni tej skóry dostępnych w Lexusie NX. Jest to naturalna skóra typu Open Pore, czyli z otwartymi porami będącymi wynikiem zastosowania specjalnej obróbki powierzchniowej. Skóra taka jest bardziej odporna na światło i trwała, ale niestety kosztowna i łatwo ją uszkodzić czy też zanieczyścić. Zapewnia ona naturalny ekskluzywny wygląd i wyjątkowe wrażenia dotykowe. Jest miękka i gładka, a jednocześnie elastyczna. Dokładnie taka, jakiej w Lexusie powinniśmy się spodziewać.
Przednie fotele są elektrycznie regulowane w 8 kierunkach i mają 3 pamięci ustawień. O ich podgrzewaniu i wentylowaniu chyba nie muszę wspominać. Elektrycznie sterowana jest również kolumna kierownicy oraz otwierana panorama z roletą. Koszt panoramicznego okna dachowego to 8 000 PLN. Jego obecność dodaje również nieco przestrzeni nad głową, co może mieć znaczenie dla zdecydowanie wyższych pasażerów. Same fotele są naprawdę wygodne i nie powinny męczyć nikogo nawet w najdłużej trasie. W końcu to Lexus.
Jeśli chodzi o tylną kanapę, to jej skrajne siedzenia również są podgrzewane, a oparcie możemy zablokować w dwóch położeniach - bardziej pionowej i nazwijmy to normalnej. Jak już wspominałem, schludnie wykończone tylne powierzchnie przednich foteli są czarne, co z pewnością poprawia ich praktyczność i trwałość. W Lexusie NX mamy też elektryczne klamki, które wymagają nieco przyzwyczajenia (w celu odryglowania drzwi trzeba je nacisnąć dwukrotnie lub klasycznie pociągnąć do siebie), ale stanowią element kapitalnego systemu Safe Exit, który po prostu nie wypuści nas z auta jeśli czujniki wykryją cokolwiek nadjeżdżającego z tyłu pojazdu po naszej stronie.
NX drugiej generacji był pierwszym Lexusem zbudowanym według idei „Next Chapter", która ma odświeżyć markę, a zwłaszcza jej postrzeganie. To tutaj po raz pierwszy zastosowano kokpit zaprojektowany w myśl filozofii Tazuna, czyli japońskiej jedności jeźdźca z koniem i jego panowania nad rumakiem za pomocą odpowiednich lejcy. Według niej mamy mieć wszystko pod ręką i w zasięgu wzroku tak aby jak najmniej rozpraszać się w czasie prowadzenia auta. Jeśli jednak się rozproszymy, bardzo czuły system monitorowania naszego skupienia skutecznie przywoła nas do porządku.
W kokpicie NX-a znajdziemy aż 4 ekrany i nazwijmy to wyświetlacze. Zamiast klasycznych zegarów mamy ekran o rozmiarze 7”, a w konsoli środkowej duży 14-calowy dotykowy ekran HD skierowany w stronę kierowcy oczywiście. O to żeby nie odrywać oczu od drogi dba 10-calowy HUD (head-up-display) z kapitalnym rozwiązaniem w postaci odwzorowania przycisków z ramion kierownicy tuż po ich delikatnym muśnięciu. Do listy multimediów ułatwiających nam życie za kierownicą Lexusa NX doliczyć trzeba jeszcze cyfrowe lusterko wewnętrzne, kamerę cofania i kamery 360 stopni. Ze środka możemy sobie zrobić prawdziwy „walkaround”, czyli inaczej mówiąc zobaczyć co się dzieje wokół całego auta. Nikt ani nic już nam się nie ukryje ponieważ nie mamy tym samym żadnego martwego punktu wokół naszego NX-a. Jeśli chodzi o porty USB to mamy ich aż cztery: z przodu 1x A i 1x C, a z tyłu 2x C. Jak dla mnie bomba.
O wrażenia estetyczne w kokpicie NX-a dba jeszcze 64-kolorowe oświetlenie ambientowe, a dźwiękowe zapewni system audio Mark Levinson z 17 głośnikami, który stanowi element pakietu Luxury kosztującego dodatkowe 10 000 PLN.
Schowek umieszczony w desce rozdzielczej przed przednim pasażerem jest bardzo obszerny (kartka A4 leży w nim na płasko bez jakichkolwiek zagięć) i jak to w Lexusie wyłożony jest wewnątrz miękkim i przyjemnym w dotyku materiałem. Również jak to w Lexusie, w konsoli środkowej znajdziemy drugi obszerny schowek otwierany na obie strony ulokowany w obitym skórą podłokietniku.
Skoro już jesteśmy przy schowkach, to jeszcze dwa słowa o bagażniku. Obszerny, w pełni wyłożony tworzywem i tapicerką oraz ze znaną już wszystkim miękką półką łamaną na pół. Jego pojemność waha się pomiędzy 545 oraz 1436 litrów i spośród wymienionych konkurentów chyba tylko GLC oferuje więcej. Oczywiście oparcie tylnej kanapy jest dzielone i składane.
Maszynownia godna Nautilusa
Z tego co znajduje się pod klapą bagażnika Lexusa NX przenosimy się pod maskę silnika. W testowanym egzemplarzu zamontowano tam 2,5-litrowy silnik współpracujący w układzie hybrydowym z dwoma silnikami elektrycznymi, po jednym na każdą z osi. Stąd właśnie mamy do dyspozycji napęd AWD, ale nie jest to jeszcze system Direct4 znany już chociażby z nowego RX-a i elektrycznego RZ-a. Silnik w NX pracuje w trybie Atkinsona (najpopularniejszy w silnikach benzynowych jest tryb Otto), którego cechuje lepsza sprawność i niższe zużycie paliwa, ale jest to okupione mniejszą mocą możliwą do uzyskania. Pokrótce wynika to z faktu iż w trybie Atkinsona zawory pozostają otwarte również w początkowej fazie suwu sprężania.
Oczywiście mocy NX-owi 350h wcale nie zabraknie. Mamy do dyspozycji łącznie 243 KM (odpowiednio 190 KM z benzyny oraz 134 KM i 40 KM z dwóch silników elektrycznych) oraz maksymalny moment obrotowy 239 Nm z silnika spalinowego oraz 270 Nm i 121 Nm z elektrycznych jednostek. Napęd przekazuje bezstopniowa skrzynia e-CVT, a dystrybucją mocy zarządza elektronika (my jedynie możemy sobie obserwować przepływy na schemacie), chyba że wybierzemy ręcznie tryb EV, w którym to będziemy przemieszczać się tylko przy użyciu energii elektrycznej. Oczywiście w zakresie jej dostępności ponieważ bateria pokładowa ma pojemność tylko 1,1 kWh, ale mimo to możliwa jest jazda na prądzie z prędkościami sięgającymi 125 km/h. Generalnie prędkość maksymalna NX-a 350h to 200 km/h, a czas przyspieszania od 0 do 100 km/h wynosi 7,7 sekundy dla wariantu AWD i o sekundę więcej dla FWD (napęd tylko na przednie koła).
Mimo iż mocy nam nie brakuje to jednak NX w wariancie Omotenashi nastawiony jest na stateczne przemieszczanie się, rzekłbym komfortowe żeglowanie w tempie takim jakie właśnie jest nam potrzebne, ale bez zbędnego zrywania bieżnika z opon i wydzierania się z wydechu. Tutaj liczy się komfort i stabilność, a na to w tym aucie z pewnością możemy liczyć. Do tego gwarantuje nam ono pewność prowadzenia i zaufanie, którego lepiej nie nadużywać. Jeśli jednak do tego dojdzie to w sytuacji podbramkowej ratować nas będą liczne systemy bezpieczeństwa obecne na pokładzie NX-a.
Zbiornik paliwa ma pojemność 55 litrów i nie jest to wcale taka mała wielkość jeśli weźmiemy pod uwagę rozmiary auta. Lexus podaje w swoich materiałach, że średnie zużycie paliwa wynosi około 6 l/100 km, co przynajmniej w teorii daje nam zasięg 900 kilometrów. Ja zrobiłem tym autem jakieś 250 kilometrów w zimowych warunkach, ze śniegiem i silnym wiatrem włącznie. Połowa tego dystansu przypadła na ruch miejski i podmiejski (prowincja), a połowa na drogi ekspresowe. Mój średni wynik spalania to 7,5 l / 100 km. Sądzę jednak, że latem spokojnie urwalibyśmy z tego może nawet litr na setkę i patrząc na gabaryty NX-a jego zapotrzebowanie na paliwo wydaje się pozostawać na bardzo fajnym poziomie.
Dżentelmeni rozmawiają o pieniądzach
Myślę, że zainteresują Was ceny Lexusa NX. Najtańsze jest 350h FWD zaczynające cennik od kwoty 233 000 PLN (AWD od 243 000 PLN). Potem mamy NX 450h+ AWD, czyli hybrydę typu plug-in o mocy 306 KM, taką samą jak w Toyocie RAV4, kosztującą od 323 000 PLN. Prezentowane Omotenashi startuje od 323 000 PLN, a ta konkretna specyfikacja to jakieś 346 000 PLN. Różnica w cenie wynika między innymi z dodatkowego pakietu Luxury z audio Mark Levinson oraz otwieranej panoramy w dachu, która też swoje kosztuje.
Gwarancja na NX obejmuje okres 3 lat lub przebieg do 100 000 km. Na napęd jest to odpowiednio 5 lat lub 100 000 km z opcją przedłużenia gwarancji na baterię do lat 10. Na lakier dostaniemy gwarancję na 3 lata, a na perforację blach nadwozia 12 lat.
Podsumowując:
Hasło reklamowe Lexusa to „Experience Amazing”. Może i NX 350h AWD Omotenashi jest nieco mniej „amazing” od testowanego przeze mnie wcześniej RX-a 500h F Sport Edition, ale jeśli ktoś potrzebuje dystyngowanego SUV-a średniej wielkości, który jest stylowy, ale jednocześnie nienachalny designersko to trafił pod właściwy adres.
NX to bardzo dojrzała i przemyślana konstrukcja. Bez wątpienia jest to prawdziwy Lexus, nie tylko nad wyraz wygodny, ale również oszczędny. Ma nieco inny charakter od wspomnianego już większego RX-a i trzeba przyznać, że pozytywnie zaskakuje swoją ceną. Nie dziwi więc fakt, że jest on najlepiej sprzedającym się Lexusem na naszym (i nie tylko) rynku.
Za możliwość bliższego poznania Lexusa NX dziękuję Lexus Wrocław, autoryzowanemu przedstawicielowi marki Lexus. Więcej zdjęć prezentowanego auta znajdziecie na Facebooku i Instagramie, a filmową prezentację na YouTube.