Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bmw. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bmw. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 3 sierpnia 2025

Nr 103: 2025 BMW The 1 120 z pakietem M

Cofnijmy się wstecz

Wszystko zaczęło się w 1993 roku od E36 Compact, które mimo swojej nazwy wyglądało jak coupe z odciętym bagażnikiem. BMW wybrało w ten sposób jedną z najprostszych znanych mi dróg do wejścia w segment kompaktów klasy premium. Trzeba przyznać, że przetarło tym samym drogę innym producentom i było swego rodzaju prekursorem w tym temacie. Audi A3 zaprezentowano dopiero 3 lata później, ale w tym wypadku mówimy już o w miarę samodzielnej konstrukcji, dzielącej technikę z Golfem czwartej generacji. Mercedes zaś wypuścił w 1997 roku swoją jednobryłową klasę A, którą pokonał łoś (kiedyś to były afery).

Auto, które chciałbym Wam teraz zaprezentować to BMW o wewnętrznym kodzie F40, czyli czwarta już generacja serii 1 (licząc od 2004 roku). Licząc z dwiema generacjami serii 3 Compact, historia tego auta sięga już ponad 30 lat.

BMW The 1 (jakiś czas temu określenie „seria” zastąpiło angielskie „the”) spokrewnione jest pod względem technicznym z innymi modelami budowanymi na platformie UKL1, czyli The 2 Gran Coupe i Active Tourer, oraz najnowszym wcieleniem już nie takiego małego Mini Countryman. Wszystkie te samochody są produkowane w nowoczesnej fabryce BMW w Lipsku, która została wybudowana stosunkowo niedawno, bo raptem 20 lat temu. Zapewne zastanawiacie się co z The 2 Coupe i M2? Otóż one są produkowane w Meksyku, a konkretnie w San Louis Potosi i dystrybuowane stamtąd na cały świat.

W kolorze rekina

Pamiętacie jak kiedyś modele BMW nazywano rekinami w związku ze stylistyką nadwozia, a zwłaszcza przodu, który przywodziła na myśl tą rybę? No to w prezentowanym aucie rekina przypomina kolor, a konkretnie Storm Bay. Sama sylwetka również nawiązuje do kształtów ryby, a na końcu dachu znajdziemy antenę w kształcie... płetwy rekina. Zbieg okoliczności? Nie sądzę.


W najnowszym The 1 udało się zerwać ze stylem poprzednika, nadając nadwoziu bardziej smuklejszy kształt, szczególnie w jego przedniej części. Nie zapomniano przy tym o charakterystycznym elemencie stylistycznym BMW, którym są dwie, praktycznie pionowo ustawione „nerki” osłony wlotu powietrza. Muszę przyznać, że to auto naprawdę może się podobać, tym bardziej wyposażone w pakiet sportowy M, jak miało to miejsce w prezentowanym egzemplarzu.


Tak właściwie to do dyspozycji mamy aż trzy poziomy pakietu M. Podstawowy M Design wyceniono na 5900 PLN i zawiera się w 18-calowych kołach bi-kolor i adaptacyjnym zawieszeniu. Średni pakiet M (na zdjęciach) kosztuje już 16 100 PLN ekstra i daje nam głównie dodatki we wnętrzu o czym napiszę w późniejszej części, a topowe M Pro za 31 800 PLN najłatwiej rozpoznamy po czarnych „nerkach”, sportowym wydechu, czerwonych zaciskach hamulców i dużym spojlerze dachowym w stylu „ducktaila” Porsche.

Demonstracyjne auto, które miałem okazję wypróbować wyposażono jeszcze w czarny dach, który kosztuje dodatkowe 2 300 PLN i przyciemniane szyby za 2 100 PLN Możemy sobie zamówić dach panoramiczny, a jego cena to 5 300 PLN. Za to w pełni LED-owe światła są standardem, nie wymagającym żadnej dopłaty.

Skoro chcąc nie chcąc, poruszyłem już temat pieniędzy i koloru, to wspomniana rekinia szarość wymaga dopłaty w wysokości 7 200 PLN i jest to jedna z droższych opcji kolorystycznych w BMW The 1. Nie dopłacimy jedynie za klasyczną niemetalizowaną biel, ale część z dostępnych kolorów kosztuje całkiem znośne 3 900 PLN (w tym kapitalny fiolet Thundernight znany chociażby z M2 i Z4). Na drugim końcu skali są kolory z palety Individual, które potrafią kosztować ponad 10 600 PLN, a nawet 17 500 PLN jeśli mówimy o typowo unikatowych barwach. Bardzo dobrze, że tego typu opcje mamy dostępną również w najmniejszym w gamie The 1, bo daje nam to możliwość praktycznie nieograniczonej personalizacji koloru swojego auta.

Jeśli mówimy o kompakcie, to po The 1 nie powinniśmy się spodziewać wiele jeśli chodzi o wymiary. Długość nadwozia to 4361 mm, szerokość 2072 mm i wysokość 1459 mm, czyli jest dosyć płasko, nisko i szeroko, typowy usportowiony kompakt, czy jak ktoś woli hot hatch.


Zatem czy nowe The 1 może się podobać? Owszem, nie będę ukrywał, że mnie to auto przypadło do gustu. Ciekawie wyciągnięty przód kontrastuje z ostro ściętym tyłem. Stosunkowo małe okna i unosząca się ku górze boczna linia nadają autu dynamiki i muskularności. Jedyne na co zwróciłbym uwagę to dosyć wysoko posadowione nadwozie. Z jednej strony to wygodne i bezpieczne jeśli chodzi o miejską jazdę, ale z drugiej jakoś nie przystoi mi to autu, w którego logo znajdziemy wirnika w kolorach Bawarii. Swoją drogą nie wiem czy wiecie, ale zanim BMW przekształciło się w Bayerische Motoren Werke, to w jego logo widniała głowa konia, czy może raczej gońca, takiej figury w szachach.

Skrojony na miarę

Pisząc skrojony, wcale nie mam na myśli kradzieży, ale ilość przestrzeni wewnątrz The 1, której nie jest za wiele, ale i nie za mało jednocześnie. Oczywiście ideałów nie ma, ale decydując się na BMW należy mieć na uwadze, że jego wnętrze będzie nas obejmować bardziej niż mniej. Tak właśnie czułem się w nowej „jedynce”, siedząc w sportowych fotelach pakietu M i trzymając w dłoniach skórzaną kierownicę. Tapicerka to w tym wypadku połączenie alkantary i ekoskóry z kontrastowymi przeszyciami, a w skład wspomnianego pakietu M wchodzą jeszcze między innymi listwy progowe i czarna podsufitka.


Wsiadając za kierownicę BMW The 1 od razu w oczy rzuca się nam BMW Live Cockpit Plus z zakrzywionym wyświetlaczem, który tak naprawdę składa się z dwóch ekranów ukrytych pod wspólną taflą szkła. Za sterowaniem wszystkimi funkcjami odpowiada BMW Operating System 9 generacji z nawigacją i działa to naprawdę dobrze, szybko, a co najważniejsze intuicyjnie.


Za 8 500 PLN możemy sobie dokupić pakiet Premium, który zawiera adaptacyjne reflektory z asystentem świateł drogowych, komfortowy dostęp do auta, bezprzewodową ładowarkę do telefonów i dodatkowe funkcje lusterek. Dodając do rachunku kolejne 17 000 PLN dostaniemy Pakiet Innowacji, który dodaje do tej listy BMW Life Cockpit Professional, head-up display i asystenta parkowania z kamerami 360º o bardzo dobrej jakości. Co jeszcze możemy dokupić? Chociażby audio Harman Kardon za 2 700 PLN, automatyczną klimatyzację za 2 500 PLN, podgrzewaną kierownicę (o tak) za 1200 PLN, aktywne fotele za 2 200 PLN, czy w końcu ich elektryczne sterowanie z pamięcią ustawień za 3 900 PLN. Długa lista, prawda?


O ile z przodu nie będziemy narzekać na ilość miejsca, o tyle z tyłu... również nie ma z tym tragedii. Owszem, druga para drzwi jest krótsza, a linia dachu powoli opada nad głowami pasażerów siedzących z tyłu, ale stosunkowo niskie i głębokie siedziska potęgują wrażenie przestrzeni panującej na tylnej kanapie.



Bagażnik? No jest i za dopłatą 2 100 PLN może nam się otwierać i zamykać automatycznie. Jego wyjściowa pojemność to 300 litrów, więc na zakupy w Dino w Wilanowie wystarczy, a jeśli przyjdzie nam przewieźć coś większego, to po złożeniu kanapy uzyskamy przestrzeń o objętości 1 135 litrów. Golf oferuje więcej, ale to w końcu...


Hot hatch, czy może jednak potulny baranek?

BMW the 1 w wersji 120 ma pod maską układ napędowy miękkiej hybrydy (mild hybrid / MHEV) z permanentnym systemem start-stop. Według informacji producenta moc w 90% pochodzi z jednostki spalinowej, a pozostałe 10% dostarcza silnik elektryczny. Mocy tej mamy łącznie 170 KM i 280 Nm maksymalnego momentu obrotowego, który trafia na przednie koła za pośrednictwem siedmiobiegowej, dwusprzęgłowej skrzyni Steptronic ze sterowaniem łopatkami przy kierownicy.

Osiągi „stodwudziestki” to prędkość maksymalna 226 km/h i czas rozpędzania do 100 km/h w 7,8 sekundy. Średnie zużycie paliwa to według producenta 5,3 l/100 km, co przy zbiorniku o objętości 49 litrów daje nam całkiem fajny zasięg.

Dla porównania podstawowe 116 ma ten sam 3-cylindrowy silnik 1,5, ale już bez hybrydy. Ten wariant ma moc 122 KM i 230 Nm maksymalnego momentu obrotowego, a auto osiąga prędkość maksymalną 210 km/h i przyspiesza do setki w 10 sekund, spalając średnio pomiędzy 5,7 i 6,7 l/100 km.


Skoro była mowa o przyspieszeniu i prędkości to co z hamowaniem? Za to w testowanym aucie odpowiadały hamulce M z niebieskimi zaciskami, które kosztują dodatkowe 3 000 PLN.

Jeśli chodzi o wrażenia z jazdy, to może i nie znajdziemy tu gokartowej frajdy znanej mi chociaż z MINI JCW GP, które to nota bene należy do koncernu BMW, ale i w przypadku The 1 120 z pakietem M również wstydu nie ma. Mamy tutaj bardzo fajne wyważenie pomiędzy komfortem przemieszczania się i sportową frajdą z jazdy, nawet z przednim napędem.

Podsumowując:

Prezentowane auto kosztuje wyjściowo 151 000 PLN, ale mamy tu jeszcze dobre 70 000 PLN w samych dodatkach. Za najtańsze 116 zapłacimy przynajmniej 129 000 PLN i mówimy tutaj o silnikach benzynowych. Diesle również znajdziemy w ofercie, ale ich ceny startują od 157 500 PLN za odmianę 118d.

Czy kupiłbym BMW The 1? W pakiecie M na pewno, ale w podstawie to już bardziej „być może”. Oczywiście za wspomniane na bokach auta 1 000 PLN netto miesięcznie zdecydowanie wolałbym nawet podstawowe BMW The 1 niż oferowanego za te same pieniądze Golfa ósmego. Jeśli jednak wolicie sedany, czy może raczej czterodrzwiowe coupe, to za dodatkowe 200, 210 PLN miesięcznie możecie mieć The 2 w wersji Gran Coupe (10% wpłaty własnej, okres spłaty 36 miesięcy i limit 15 kkm rocznie), co wydaje się równie dobrą ofertą. Zainteresowanych odsyłam do salonów BMW, a ja czekam na kolejną okazję do wypróbowania któregoś z modeli tej bawarskiej marki.

Za użyczenie auta dziękuję BMW Team Wrocław Długołęka, autoryzowanemu przedstawicielowi marki BMW. Więcej zdjęć The 1 znajdziecie na Facebooku i Instagramie, a filmową prezentację na kanale YouTube.



środa, 18 września 2024

Nr 97: 2024 BMW X2 sDrive20i

James Bond jeździł BMW

Najpierw roadsterem Z3 w „Goldeneye”, potem zdalnie sterowanym E38 750iL w „Jutro nie umiera nigdy”, a w końcu przepięknym i wtedy jeszcze prototypowym Z8 w „Świat to za mało”. Z tego co wiem, w żadnym „iksie” go nie widziano, ale myślę, że elegancki i szarmancki agent również w SUV-ie spod znaku BMW odnalazłby się znakomicie.

Rodzina BMW X to już całkiem spora grupa modeli typu SUV i SAC i obecnie praktycznie każda seria ma swój wariant z X-em w nazwie. O ile skrótu SUV nie trzeba nikomu tłumaczyć, o tyle stosowane przez BMW określenie SAC oznacza Sport Activity Coupe, czyli mówiąc wprost czterodrzwiowe coupe bazujące na odpowiadającym mu wielkością SUV-ie.

Pierwsze było X6, spokrewnione z X5 drugiej generacji. Potem przyszła kolej na nieco mniejsze X4, a dosłownie chwilę później na rynek trafiło kompaktowe X2, którego pierwsza generacja oznaczona kodem F39 produkowana była w latach 2017-2023. Pod koniec 2023 zaprezentowano drugie wcielenie X2 (kod U10), również w wersji elektrycznej, które wiosną 2024 roku trafiło do dealerów i pierwszych klientów. Za produkcję obu generacji X2 odpowiada fabryka BMW w Regensburgu (lub jak ktoś woli Ratyzbonie), gdzie powstaje ono razem z bliźniaczym X1, włącznie z elektrycznymi wariantami obu tych modeli.

Od razu widać, że to Bawarczyk

Patrząc na nowe X2 bez problemu rozpoznamy, do jakiej rodziny należy. Styliści BMW postawili tym razem na bardziej stonowaną stylistykę. Mamy mniejsze, ale wciąż nie małe „nerki” i nie znajdziemy tu dzielonych przednich świateł, znanych z serii 7 i X7. Moim zdaniem pozytywnie wpłynęło to na odbiór tego mniejszego, a co za tym idzie dostępnego dla szerszej klienteli modelu BMW. Nie oznacza to, że X2 wygląda nudnie. Ostro zarysowana „twarz” z pochylonym delikatnie ku przodowi „dziobem” przywodzą mi na myśl klasyczne „rekiny” od BMW. Jeśli chodzi o design przedniej części auta, to projektanci wykonali naprawdę kawał dobrej roboty.

Prezentowany egzemplarz wyposażony jest w dodatkowy sportowy pakiet M, który jeszcze bardziej podnosi atrakcyjność wizualną nowego X2. Trzeba przyznać, że ta czarna „bródka”, która w ostatnim czasie stała się wyznacznikiem eMek różnych serii, bardzo ładnie kontrastuje z bielą alpejską reszty nadwozia. Tak samo jak przyciemnione szyby, ale za nie musimy już dodatkowo dopłacić. Co prawda nie jest to jakaś astronomiczna kwota (nieco ponad dwa tysiące złotych), ale jednak.


W przednich reflektorach BMW X2 znajdziemy bardzo ładnie wkomponowane niebieskie akcenty, a same światła to adaptacyjne LED-y z automatycznie sterowanymi światłami drogowymi. Tylne światła w kolorze soczystej czerwieni również ładnie kontrastują z białym kolorem testowanego egzemplarza, ale sam tył wciąż jest źródłem największych kontrowersji jeśli chodzi o stylistykę auta.


BMW już zdążyło nas przyzwyczaić do eksperymentowania z designem swoich modeli. Intrygujący wygląd to w wybranych segmentach wręcz wyznacznik marki. Jednak w porównaniu z serią 7, czy też topowym XM, nowe X2 jest o wiele bardziej zachowawcze. Docenić warto fakt, że designerzy tej marki wciąż potrafią zaskakiwać na nowo, nie kopiują bezkrytycznie stylistyki swoich modeli pomiędzy segmentami, a jednocześnie potrafią zachować przynależność rodzinną każdego ze swoich aut.

Wracając jeszcze do tylnych lamp, to mojemu synowi skojarzyły się one ze znanymi mu z Camaro (fan muscle carów), a mnie osobiście przypomniały nieco przednie reflektory serii 3 E46. W ostatnim czasie okazało się, że nowa odsłona „The 1” dostała tylne lampy w stylu nawiązującym do X2 właśnie, co niejako pozwala nam zidentyfikować rodzinne powiązania serii 1 i 2.

Na sam koniec zostawiłem opis wyglądu X2 patrząc na niego z boku. Początkowo w oczy rzucać się może nieco przyciężka tylna część nadwozia, ale mocno zarysowane „biodra” podkreślają jej „kulturystykę”, z co za tym idzie siłę i solidność auta. Myślę, że dobrym pomysłem byłyby nieco większe wnęki nadkoli i same koła, chociaż w pakiecie M dostajemy już 19" aluminiowe obręcze M Double-spoke 871 Bicolor z oponami 245/45. Rozmiar tych kół ciężko jest nam oszacować ponieważ X2 nie jest wcale takie małe, jak mogłoby się wydawać. Mimo iż BMW X2 jest kompaktowym SAC, to z długością 4554 mm może się równać z kompaktami w wersji kombi. Do tego auto ma szerokość 2104 mm, wysokość 1590 mm i rozstaw osi 2692 mm. Masa własna wraz z kierowcą to 1645 kg. Jak widać nowe X2 to naprawdę spory samochód.


Podsumowując, jeśli chodzi o wygląd BMW X2 to również tym razem nie powinniśmy czuć się zawiedzeni i z całą pewnością będziemy mieć o czym rozmawiać. Powszechnie wiadomo, że gusta są różne, ale nowe X2 to jedno z tych aut, które nie pozostawia nikogo obojętnym. Z jednej strony mamy tu bowiem rasowe BMW z przodu, a z drugiej zupełnie nowy język designu z tyłu. Nie jest to kolejny samochód, który wygląda tak samo jak jego więksi „bracia”. To również kolejne BMW, które zyskuje w realnym świecie, a wyrabianie sobie opinii na podstawie zdjęć może tworzyć złudny obraz całości. Osobiście wciąż uważam, że właściciel większość czasu spędza wewnątrz auta i to właśnie dopasowanie powinno mieć dla niego o wiele większe znaczenie. Skoro już mowa o wnętrzu, to pora w końcu do niego zajrzeć.

Dopasowany w każdym calu

Wnętrze X2 to typowe BMW, nie tylko jeśli chodzi o multimedia, ale również materiały, akcenty stylistyczne i poziom wykończenia tego, z czym będziemy mieć bezpośrednią styczność podróżując tym autem. Wsiadając za kierownicę od razu otulają nas sportowe fotele będące elementem pakietu M. Obite są one alcantarą w kolorze Vaganza Black z ładnymi niebieskimi przeszyciami. Na boczkach drzwiowych znajdziemy ekologiczną skórę z taką samą barwą obszyć, a klimatu dopełnia czarna podsufitka Anthracite Black. Podgrzewanie przednich foteli jest dodatkowo płatne, podobnie jak ich elektryczna regulacja. Prezentowany egzemplarz taką właśnie ma konfigurację, pakiet M i jednocześnie brak kilku, wydawałoby się podstawowych „ekstrasów”. Prawdę mówiąc bez elektryki foteli da się żyć, zwłaszcza jeśli auto ma jednego kierowcę, a pewne ograniczenia w wyposażeniu pozwalają utrzymać cenę auta na stosunkowo atrakcyjnym poziomie, o czym napiszę później.

Wracając do pakietu M, to wraz z nim dostajemy również mięsistą, dobrze leżącą w dłoniach skórzaną kierownicę z małą literką M na jej dolnym sklepieniu oraz ramionami dolnymi w formie kratownicy nawiązującej ewidentnie do motorsportu. Uważam, że kosztujący 17 000 PLN pakiet M, wart jest tych pieniędzy. X2 wygląda z nim bardziej atrakcyjnie, kierowca czuje się zdecydowanie lepiej we wnętrzu, a i mechanicznie ma on swoje smaczki.

Po obiegnięciu dłońmi po wieńcu kierownicy naturalnym jest, że spojrzymy na zegary. W nowym X2 ich funkcję pełni ekran o rozmiarze 10,25”. Drugi, umieszczony centralnie ekran dotykowy ma przekątną 10,7”, a łączy je wspólna czarną taflą tworząca wrażenie jednej powierzchni. Ekrany, jak i konsola środkowa delikatnie otaczają kierowcę X2, co akurat mnie nie zdziwiło bowiem BMW od dawna hołduje chwalonej przeze mnie tradycji kierowania całego kokpitu w stronę kierowcy.

Na pokładzie X2 mamy najnowszy system operacyjny BMW dziewiątej już generacji i wbrew pojawiającym się opiniom, ani razu mi się on nie zawiesił. Owszem, miałem sytuację spowolnienia jego reakcji na 2-3 sekundy, ale żadnego resetu autu robić nie musiałem. Na ekranie w konsoli środkowej możemy obserwować obraz na kamerze cofania wspomagany rozbudowanym systemem bardzo dokładnych czujników parkowania z przodu i z tyłu. Mamy również asystenta parkowania, ale systemu kamer 360º już nie. Ot taka konfiguracja.

W samym kokpicie BMW X2 znajdziemy pewną ilość połyskujących powierzchni utrzymanych w tonacji piano black. Osobiście nie jestem ich fanem i tym bardziej doceniam, że pod prawą ręką znajdziemy rozbudowany panel otoczony matowym aluminium. Ten swoisty punkt dowodzenia stanowi naturalne przedłużenie miękkiego podłokietnika i pozwala nam sterować wszystkimi najważniejszymi funkcjami bez odrywania z niego ramienia. Możemy w ten sposób wybrać tryb jazdy, sterować radiem, uruchamiać silnik, czy w końcu „zaciągać” elektryczny hamulec pomocniczy z autoholdem. Bardzo mi się spodobało to rozwiązanie ponieważ mamy tu praktycznie wszystko w jednym miejscu. Trzymając rękę wygodnie na podłokietniku możemy swobodnie operować dłonią mając pod ręką dokładnie to, czego potrzebujemy. Ergonomia na bardzo wysokim poziomie.

Podobnie ma się sprawa z ładowarką indukcyjną, którą usytuowana pionowo u dołu konsoli środkowej. Takie jej umieszczenie powoduje utrzymanie telefonu w naturalnej pozycji umożliwiając nam w razie potrzeby rzucenie okiem na jego wyświetlacz, oczywiście bez odrywania dłoni od kierownicy.

Kolejną rzeczą we wnętrzu BMW X2, która bez wątpienia przypadła mi do gustu są solidne uchwyty pozwalające na pewne, a zarazem swobodne zamykanie drzwi bez potrzeby zbytniego wychylania się z kabiny. O dziwo po zamknięciu drzwi ich obecność wcale nam nie przeszkadza, co początkowo nie wydawało mi się aż tak oczywiste.

Przesiadam się do tyłu X2 i muszę stwierdzić, że w drugim rzędzie wcale nie poczujemy się gorzej. Owszem, wysokim pasażerom może trochę problemów sprawiać dach opadający mocniej niż w X1. Przejawiającym skłonności klaustrofobiczne do gustu nie przypadnie również wysoko poprowadzona dolna linia bocznych okien. Taki styl mają właśnie „iksy” od BMW i X2 wcale nie jest pod tym względem jakimś wyjątkiem. Jeśli komuś to przeszkadza, lepszym wyborem dla niego może okazać się X1. Niemniej jednak tylna kanapa jest wygodna i spokojnie pomieści dwie, a nawet i trzy osoby przeciętnego wzrostu i tuszy.


Duże biodra tylnych błotników X2 obiecują dużą pojemność bagażnika i tak właśnie jest. Przestrzeń bagażowa ma od 525 do 1400 litrów. To naprawdę sporo, w związku z czym stosunkowo mały schowek pod podłogą bagażnika aż tak bardzo nie razi. Rzekłbym nawet, że jest on wręcz idealny na wszystkie „przydasie”, które musimy ze sobą wozić.


Skoro już jesteśmy przy bagażach, to ładowność X2 też jest niczego sobie. Jego pokład możemy obciążyć dodatkowymi 580 kilogramów, osiągając tym samym dopuszczalną masę całkowitą na poziomie 2150 kg. Do tego z powodzeniem pociągniemy przyczepę o masie do 1800 kilogramów, zaś na samym haku możemy zamontować uchwyt z rowerami o łącznej wadze nie przekraczającej 80 kilogramów. Na wakacyjne wyjazdy jak znalazł.

No fuel, no fun

Patrząc na dane techniczne możemy odnieść wrażenie, że X2 w wersji sDrive20i to niezły atleta, co obiecuje nam swoim atletycznym wyglądem. Tymczasem pod maską znajdziemy 3-cylindrowy turbodoładowany silnik B28 o pojemności 1,5 litra, który osiąga moc 170 KM oraz maksymalny moment obrotowy równy 280 Nm. Hmm...

BMW X2 z tym motorem to naprawdę żwawe auto, które w ruchu miejskim i poza nim potrafi całkiem mile nas zaskoczyć. Może sekretem jest to, że układ napędowy jest miękką hybrydą, w której silnik spalinowy sprzęgnięto z 48V power boosterem generującym dodatkowe 19 KM mocy. Energia zgromadzona w baterii o pojemności 0,9 kWh pozwala nam w podbramkowej sytuacji wygenerować dodatkowy ciąg trwający maksymalnie 10 sekund. Uruchamia się go lewą łopatką za kierownicą i muszę przyznać, że to naprawdę działa. Szkoda tylko, że te 10 sekund tak szybko mija. Jak to w hybrydach bywa, w X2 z literą „i” w symbolu wersji napędowej mamy permanentny system start-stop. Co ważne działa on dosyć żwawo, nie generując dodatkowej zwłoki podczas ruszania autem spod świateł. Jak widać da się ujarzmić ten przez wielu nielubiany system. Brawo BMW.

Napęd na przednie koła przekazywany jest za pomocą automatycznej 7-biegowej przekładni. Manuala w X2 nie uświadczymy w żadnej z dostępnych wersji. Prędkość maksymalna opisywanego sDrive20i wynosi 213 km/h, a przyspieszenie 0-100 km/h trwa 8,3 sekundy. Wiem, że możecie kręcić nosem, ale jak dla mnie wartości te wstydu autu nie przynoszą. Co ciekawe są to parametry lepsze niż te, które oferuje podstawowy wariant odmiany wysokoprężnej, a nawet słabszy, 204-konne elektryczne iX2. Zaskoczeni? Bo ja trochę tak.

Elementem wspominanego już tu kilkukrotnie pakietu M jest zawieszenie adaptacyjne, które dobrze tłumi wszelkie nierówności, udanie łącząc komfort z rasową twardością auta sportowego. Myślę, że nawet z kołami większymi niż seryjne 19” wiele byśmy na tym komforcie nie stracili. Samochód jest przy tym stabilny i póki nie przyjdzie nam do głowy zabawa w zrywanie trakcji, sam z siebie nie powinien zaskoczyć nas nieprzyjemnym i nieprzewidywalnym zachowaniem na drodze.

Jeśli chodzi o spalanie benzynowego X2, to producent deklaruje poziom 5,8 l/100 km i wydawać się może, że wynik ten trudno będzie uzyskać w trasie, a tym bardziej utrzymać w codziennej eksploatacji. Co ciekawe, na liście opcji możemy znaleźć powiększony zbiornik paliwa, który kosztuje jedyne 300 PLN ekstra i ma w tym wypadku 54 litry pojemności. Emisja szkodliwych substancji z układu wydechowego kształtuje się następująco: CO2 132 g/km, NOx 4 g/km.

Podczas mojej krótkiej przygody z nowym BMW X2 pokonałem nim jakieś 200 kilometrów, a uzupełniając zapas paliwa w baku okazało się, że ubyło z niego równe 12 litrów, co daje nam średnią 6 litrów na sto kilometrów. Przyznam się, że wcale jakoś specjalnie nie oszczędzałem X2 z półtoralitrową miękką hybrydą pod maską, więc wynik ten można uznać za pozytywne zaskoczenie. W miejskiej części testu (połowa wspomnianego dystansu) komputer pokładowy wskazywał średnie zużycie 8 l/100 km więc jeśli chodzi o zapotrzebowanie na paliwo, to X2 sDrive20i bardzo ostrożnie się z nim obchodzi.

Już go chcesz?

Bo jeśli nie, to warto w końcu wspomnieć, że wyjściowo ten podstawowy wariant silnikowy nowego BMW X2 kosztuje całkiem przyzwoite 195 000 PLN. Prezentowany egzemplarz to wydatek rzędu 224 100 PLN i dzięki pakietowi M wygląda po prostu lepiej, jest bardziej komfortowy i rasowy we wnętrzu, czy w końcu oferuje nam lepsze właściwości jezdne. Wciąż jednak jest to moim zdaniem dobra cena za kompaktowego SAC-a, lub jak kto woli SUV-a coupe marki premium. Może i jego wygląd wzbudza pewne kontrowersje, zwłaszcza tylna partia nadwozia, ale jeśli chodzi o środek przyznaję, że dawno nie jeździłem równie wygodnym autem. Nie chciało mi się z X2 wysiadać, a to już o czymś świadczy.

BMW X2 drugiej generacji jest jednym z tych aut, które zyskują sporo po bliższym poznaniu. Bez dwóch zdań to prawdziwe BMW i wbrew pozorom nawet 1,5-litrowa trzycylindrówka pod maską okazuje się być wystarczającą do sprawnego napędzania tego sporego w końcu samochodu.

Pamiętajcie, że wygląd to nie wszystko, a życie jest zbyt krótkie, żeby jeździć nudnymi autami. Trzeba mieć również świadomość, że przez większość czasu będziemy doświadczać auto od środka, a w X2 naprawdę trudno jest się o co przyczepić w tym aspekcie.

Za użyczenie auta dziękuję BMW Team Wrocław Długołęka, autoryzowanemu przedstawicielowi marki BMW. Więcej zdjęć prezentowanego auta znajdziecie na Facebooku i Instagramie, a filmową prezentację na YouTube.