1. Czym jest?
Czy to będzie kolejny nudny kompakt „na tapecie”? Co to to nie! Tym razem mamy coś ekstra, a konkretnie Mazdę 3 w wersji hatchback.
Pamiętacie może Mazdę 323F generacji BG sprzed 30 lat? Tak, to ten pięciodrzwiowy liftback z podnoszonymi reflektorami. A może komuś utkwiła w pamięci 323 generacji BA sprzed lat 25? Tak, ten liftback miał jeszcze bardziej sportowy wygląd i drzwi bez ramek wokół okien.
Owszem, może i Mazda miała później „nudniejsze” lata w postaci 323 BJ, czy ostatniej generacji 626, ale po przejściu na nowe nazewnictwo, z każdą kolejną generacją „trójki” i „szóstki” wróciły na dobry tor jeśli chodzi o styl i nie tylko.
Obecnie produkowana Mazda 3 jest już czwartą generacją występującą pod nazwą skróconą do jednej cyfry. Jest ona dostępna na rynku od wiosny 2019 i zdążyła już zdobyć kilka wyróżnień, takich jak między innymi:
RedDot Design Award – Best of the Best 2019 (w 2020 roku w kategorii Car Design nagrodę RedDot otrzymał duet crossoverów CX30/MX30),
2020 World Car Award (WCOTY) – World Car Design of the Year,
UKCOTY Best Small Hatch 2020.
Swoją drogą czekam na premierę specjalnej wersji przygotowanej na stulecie Mazdy (100th Anniversary Special Edition), która ma być utrzymana w biało czerwonej tonacji nawiązującej do pierwszego osobowego samochodu tejże marki, modelu R360 Coupe. Modele te mają pojawić się u nas jeszcze w tym roku.
2. Jak wygląda?
No wygląda, a jakże! Już na parkingu czai się niczym drapieżnik szykujący się do skoku na swoją ofiarę. Wąskie i skośnie poprowadzone reflektory, szeroka tarcza połyskującej osłony chłodnicy, długa maska, wąska linia okien i nieco przygarbiona sylwetka.... Po prostu „Kodo”, czyli dusza ruchu. Może i cierpi na tym funkcjonalność auta, ale osoby z wyłącznie praktycznym podejściem odsyłam po Golfa.
Patrząc na sylwetkę Mazdy 3 mam przynajmniej kilka skojarzeń. Jeśli jednak mielibyśmy się ograniczyć do motoryzacji, to widzę w niej coś z amerykańskiego Hot-Roda, a z drugiej strony przychodzi mi też na myśl również nasza „garbata” Warszawa (nie ujmując niczego Maździe oczywiście). Zapewne byłaby to Warszawa w wersji sport, której tak naprawdę nigdy nie było.
Udostępnione mi auto demonstracyjne pokryto prześlicznym wiśniowym kolorem o nazwie Soul Red Crystal, który w cenniku kosztuje 4 100 PLN ekstra. Bardzo ładnie kontrastował on z dekorami w kolorze Piano Black, którymi pokryto między innymi osłonę chłodnicy, boczne lusterka, spoiler na klapie bagażnika i dyfuzor pod tylnym zderzakiem. Do tego mamy przyciemnione tylne szyby i chromowaną listwę wzdłuż dolnej krawędzi bocznych okien. Bardzo ładne zestawienie i wbrew pozorom nic tu się ze sobą nie gryzie.
Przysłowiową wisienką na torcie były 18-calowe felgi Grey... (czy też może Mr. Grey?) oraz przednie matrycowe reflektory diodowe (LED) z systemem oświetlenia adaptacyjnego (ALH) oraz diodowymi światłami do jazdy dziennej i takimi samymi światłami z tyłu.
Warto jeszcze wspomnieć, że mimo iż Mazda 3 należy do klasy C (auta kompaktowe), to wcale nie jest taka mała. Jej długość to 446 cm (sedan ma 20 cm więcej), czyli jakieś 10-20 cm więcej niż rynkowa konkurencja, a wysokość zaś to tylko 143,5 cm, czyli jakieś 5 cm mniej od innych aut tego segmentu. Rozmiary Mazdy najlepiej jest oceniać z dalszej odległości porównując ją do innych aut zaparkowanych obok. Uwagę zwróci zapewne stosunkowo długa i płaska maska, która równie dobrze mogła by skrywać wzdłużnie ustawioną V-szóstkę, podczas gdy w rzeczywistości umieszczono pod nią... ale o tym nieco później.
3. Jakie ma wnętrze?
Do wnętrza „wpadamy” niczym do kabiny jakiegoś sportowego coupe (uwaga na głowy). Przyjemnie otula ono kierowcę i pasażera przednich siedzeń, ale pasażerów ulokowanych w drugim rzędzie może już ono nieco uwierać. Mazda wcale nie ukrywa faktu, że aspiruje do bycia marką premium i widać to między innymi po materiałach użytych we wnętrzu, jakości jego wykończeniu oraz precyzji montażu wszystkich elementów.
Zacznijmy jednak od przodu. Testowane auto było wyposażone w opcjonalny pakiet Luxury Black, którego sztandarowym elementem jest tapicerka skórzana w kolorze czarnym, idealnie współgrająca z czarną podsufitką. Ponadto za 6 000 PLN, które należy wydać za ten pakiet, otrzymamy elektrycznie regulowany fotel kierowcy z pamięcią ustawień i regulacją odcinka lędźwiowego oraz lusterka boczne automatycznie pochylające się w dół podczas cofania. Oczywiście lusterka te są podgrzewane, sterowane i składane elektrycznie oraz mają wbudowane kierunkowskazy.
Jeśli chodzi o schowki w desce rozdzielczej, to mogę powiedzieć, że ich ilość jest wystarczająca. Małym zaskoczeniem może być ulokowanie cup-holderów głęboko z przodu konsoli środkowej, przed dźwignią zmiany biegów, przez co swobodne korzystanie z nich w czasie jazdy może być nieco utrudnione. Pozytywnie zaskakuje za to obszerność schowka zlokalizowanego pod podłokietnikiem. Aby się do niego dostać należy wykonać dwa ruchy. Pierwszy to odsunięcie podłokietnika nieco do tyłu, co odsłania płytszą część schowka, idealną na przykład do schowania portfela. Potem podłokietnik należy odchylić ku tyłowi, żeby odsłonić drugą, obszerniejszą część schowka. Według mnie rozwiązano to w bardzo fajny sposób.
Wspomniane skórzane fotele są również podgrzewane, podobnie jak skórzana kierownica z aluminiowymi przyciskami. Skórą wykończono także drążek zmiany biegów. Zaś o takich elementach standardowego wyposażenia jak elektrycznie sterowane szyby przednie i tylne oraz klimatyzacji automatycznej wspomnę już tylko dla zasady.
Kierowca ma do dyspozycji multimedialny system rozrywki i łączności Mazda Connect z ekranem o przekątnej 8,8 cala, który znajduje się u szczytu konsoli środkowej, jest nieco cofnięty w głąb i zwrócony w stronę kierowcy. Sterowanie systemem odbywa się bardzo wygodnym pokrętłem umieszczonym pod ręką, czyli tuż przed środkowym podłokietnikiem. Obok znajduje się pokrętło głośności i moim zdaniem oba te pokrętła umieszczono w najlepszym miejscu patrząc z punktu widzenia ergonomii.
Mazda 3 Hikari wyposażana jest jeszcze w takie udogodnienia jak: nawigacja satelitarna i zestaw głośnomówiący Bluetooth, wyświetlacz head-up przypominający o ograniczeniach prędkości, czy też bezkluczykowy system dostępu Smart Keyless.
Poza tym „na pokładzie” mamy bardzo dokładny i realistycznie oddający obraz otoczenia system kamer 360° współpracujący z czujnikami parkowania i informujący o autach nadjeżdżających z boku, dzięki czemu precyzyjne parkowanie staje się dziecinną igraszką. Warto wspomnieć również o przestrzennym systemie nagłośnieniowym Bose z 12-ma głośnikami, który z pewnością ucieszy osoby lubiące posłuchać dobrej muzyki podczas jazdy.
Jak już wspominałem, Mazda z tyłu nie obdarza nas zbyt szczodrze jeśli chodzi o przestrzeń do życia. Wystarczy wspomnieć, że zagłówki tylnej kanapy w ich maksymalnym wysunięciu praktycznie dotykają opadającego dachu, a w zasadzie górnej krawędzi otworu bagażnika. Sam bagażnik również nie zachwyca rozmiarem, ma bowiem około 350 litrów pojemności. Zapewne jednak konstruktorzy „trójki” liczyli się z tym faktem, nadając jej sylwetkę pędzącego diabła tasmańskiego. Pod podłogą bagażnika nie znajdziemy również koła zapasowego, a jedynie zestaw naprawczy, co także jest wyznacznikiem dzisiejszych czasów.
4. Jak jeździ?
Silnik uruchamia się przyciskiem, który prócz motoru budzi do życia również zegary. W tym właśnie momencie okazuje się, że centralny wskaźnik jest tak naprawdę 7-calowym wyświetlaczem. Oczywiście samochód wyposażony jest w system automatycznego wyłączania silnika w trakcie postoju, który Mazda nazywa i-stop oraz elektromechaniczny hamulec postojowy z funkcją autohold. Takie są dzisiejsze standardy.
Drive together, lub jak kto woli jedność kierowcy z samochodem („Jinba Ittai”) to hasła, którymi kieruje się Mazda jeśli chodzi o przyjemność z jazdy jej samochodami. Muszę się więc przyznać, że z jazdy Mazdą 3 czerpałem przyjemność. Samochód naprawdę dobrze trzyma się drogi i był dla mnie raczej przewidywalny. Wspomniana przyjemność z jazdy byłaby jednak jeszcze większa, gdyby testowany model posiadał mocniejszy wariant silnika Skyactiv-G. W naszym przypadku pod maską skrywała się jego 122-konna wersja, podczas gdy w ofercie znajduje się jeszcze 150-konny G i 180-konne X.
Zestawienie tego silnika z automatyczną skrzynią biegów jeszcze bardziej potęgowało jego niezbyt szczęśliwy dobór. Sytuację ratował tryb sport uruchamiany magicznym przełącznikiem tuż obok dźwigni zmiany biegów, który zmieniał nastawy sześciobiegowego „automatu” i pozwalał na bardziej żwawsze przyspieszanie. Sama skrzynia oferuje również możliwość ręcznego wyboru przełożeń, i to manetkami na kierownicy, co pozwalało poczuć jednak nieco frajdy z podróżowania najsłabszym wariantem nowej „trójki”.
Jeśli chodzi o komfort jazdy, to Mazda 3 jest przyjemnie twardym autem. Mimo sporych jak na tą klasę gabarytów pozwala to zwinnie pokonywać zakręty z prędkościami, na które przy miękkim zawiasie raczej by się człowiek nie odważył. Do tego "trójka" jest bardzo dobrze wyciszonym autem. Swobodna rozmowa z pasażerami podróżującymi na tylnej kanapie nie stanowi problemu nawet podczas jazdy po drogach niezbyt dobrej jakości, czy też podczas szybszej jazdy po drodze ekspresowej.
Mazdą 3 pokonałem jakieś 250 kilometrów w różnych warunkach drogowych i spalanie pokazywane przez komputer pokładowy wahało się pomiędzy 6,5 i 8 litrów na sto kilometrów. Sądzę, że oszczędne traktowanie pedału gazu pozwoliłoby na zejście ze spalaniem do poziomu 6 litrów w jeździe mieszanej (raczej bez prędkości autostradowych), co przy dwulitrowej pojemności niezbyt wysilonego silnika i automatycznej przekładni nie jest wynikiem złym, co by nawet nie pokusić się o stwierdzenie, że zaskakująco dobrym.
Mazda oferuje bardzo dużą ilość systemów poprawiających bezpieczeństwo podróżujących nią osób. Od takich rozwiązań jak chociażby podgrzewanie wycieraczek przedniej szyby i wyprowadzenie dyszy spryskiwaczy wzdłuż ramion, bezpośrednio pod pióra wycieraczek, poprzez elektrochromatyczne bezramkowe lusterko wsteczne i system poduszek powietrznych (przednie i boczne airbagi + kurtyny powietrzne + poduszka kolanowa dla kierowcy), aż po całą „armię” elektronicznych „wspomagaczy”, wśród których znalazły się:
układ wspomagający ruszanie na wzniesieniu (HLA)
system monitorowania ciśnienia w ogumieniu (TPMS)
system wykrywający znużenie kierowcy z kamerą (Driver Alert)
system monitorowania martwego pola (BSM)
system monitorujący ruch poprzeczny przy cofaniu (RCTA) z funkcją hamowania (RCTB)
system czytania znaków ograniczenia prędkości (TSR)
inteligentne wspomaganie hamowania (SBS)
układ zapobiegający blokowaniu kół w trakcie hamowania (ABS)
adaptacyjny układ utrzymywania stałej prędkości (aktywny tempomat MRCC)
system dynamicznej stabilizacji toru jazdy i kontroli trakcji (DSC + TCS)
5. Podsumowując:
Jeśli nie będziecie traktować „trójki” jak typowego kompakta to dostrzeżecie to, czym ona tak naprawdę jest. Według mnie to pełne stylu auto lokować powinniśmy gdzieś pomiędzy hatchbackiem i coupe. Na pewno nie stawiałbym jej w jednym rzędzie z Golfem, czy innym Megane, bo to całkiem inna liga. Może i nie jest to jeszcze pełnoprawne premium (o ile ktoś w ogóle pokusiłby się o definicję tego fenomenu), ale Mazda jest już naprawdę blisko postawionego sobie celu.
Nie wiem dlaczego, ale podczas przemyśleń związanych z tym, gdzie powinniśmy lokować obecnie Mazdę i jej auta przyszła mi na myśl Alfa Romeo z przełomu XX i XXI wieku. Piękne linie, szczypta luksusu z domieszką sportowego zacięcia, a na dokładkę technologie odróżniające auta od reszty. Czyżby Mazda przejęła te wszystkie cechy i stała się klasą samą w sobie?
Obecnie (połowa 2020 roku) cena wyjściowa Mazdy 3 w standardzie Hikari, ale już ze 150-konnym silnikiem Skyactiv-G to 114 900 PLN. Podstawa wersja Kai z tym samym silnikiem startuje od pięciocyfrowej kwoty, to jest 99 900 PLN, a opisywany przeze mnie egzemplarz został wyceniony na jakieś 130 000 PLN. Czy to dużo? Za zwykłego kompakta może i owszem, ale za to kompaktowe coupe raczej nie.
No i jeśli są auta, w wyglądzie których można się zakochać, to Mazda 3 z pewnością do nich należy.
Samochód został mi udostępniony przez Mazda Grupa Wróbel, autoryzowanego dealera marki Mazda.