W poszukiwaniu swojej filozofii
Na początek proponuję małą gimnastykę Waszej pamięci. Przypomnijcie sobie, jakie kompaktowe Citroeny mieliśmy w przeszłości.
Osobiście zacząłbym od ZX-a, który w zasadzie niczym szczególnym się nie wyróżniał, no może prócz eleganckimi i opływowymi jak na owe lata liniami. Potem była Xsara celująca bardziej w auta typu liftback i będąca w pewnym sensie pomniejszoną Xantią. Po niej przyszło udziwnione, „butlonose” C4 z nieruchomym środkiem kierownicy, z czym kojarzymy właśnie „cytryny” z początku XXI wieku. Drugie C4 ponownie się uspokoiło, próbując naśladować wzorzec w swojej klasie, jakim bez wątpienia jest Golf od Volkswagena. Jednocześnie z drugą generacją C4 na rynek trafiły jego mutacje w postaci bardziej „trendy & fancy” DS4 oraz podniesionego Aircrossa (widziałem może ze dwa takie na ulicy). Jednak dopiero z kolejną generacją kompaktowych Citroenów przyszedł czas na przysłowiowe „wow” ponieważ na rynek trafił C4 Cactus ze swoimi słynnymi dmuchanymi odbojami po bokach nadwozia. Niestety stracił je wraz z głębokim liftingiem przeprowadzonym w 2017 roku. Niestety wraz z Airbumpami autu zabrano również cały jego urok, a design tyłu zaczął przypominać zafrapowane linie Seata Altea XL. Dlatego też styliści i inżynierowie Citroena zakasali rękawy i w 2020 roku pokazali coś, o czym chciałbym Wam teraz nieco więcej opowiedzieć. Chodzi o crossoverowate (z góry przepraszam za to spolszczenie) C4 całkiem nowej generacji.
1. Czym jest?
C4 to nic innego jak kompaktowe auto spod znaku dwóch szewronów. Czy do końca jest to jednak pełnoprawny kompakt? Zacznijmy od tego, że już Cactus nie był nim w 100% i lokował się gdzieś poniżej średniej rynkowej. Co prawda sam Citroen twierdzi, że C4 jest godnym spadkobiercą bogatej, 92-letniej historii kompaktowych modeli tej marki i od 1928 r. powstało już 10 generacji, wyprodukowanych w łącznej liczbie 12,5 mln egzemplarzy, ale czy tak jest naprawdę?
Otóż nowe C4 zbudowano na platformie CMP, która znalazła szerokie zastosowanie w gamie PSA, całego koncernu Stellantis, jak i chińskiego Dongfenga. Co ciekawe C4 dzieli ją właśnie z takimi znanymi nam już szerzej autami jak DS3 Crossback, Pug 208 i 2008, czy też Oplem Corsa i Mokka. Tak więc w błędzie jest ten, kto w C4 widzi bliźniaka nowego 308, DS4 i Astry L. Może to się wydawać nieprawdopodobne, ale auta te są o numer większe od naszego bohatera.
Pomimo iż Citroen jest marką francuską, to C4 produkowane jest w hiszpańskiej fabryce koncernu w Villaverde, ale to chyba nie powinno nas szczególnie dziwić ponieważ Stellantis, którego jednym z filarów jest PSA, a co za tym idzie również Citroen to prawdziwy globalny koncern motoryzacyjny.
2. Jak wygląda?
Jak już wcześniej wspomniałem najnowsza generacja C4 nie jest typowym subkompaktem zbudowanym według starej szkoły, a crossoverem idealnie wpisującym się w obecne trendy rynkowe.
Wygląd tego auta znajdzie zapewne tyle samo wielbicieli, co przeciwników, ale na pewno nikt nie przejdzie obok niego obojętnie i chyba o to właśnie chodził. Z daleka widać, że to Citroen chociażby po dużych szewronach na przedzie i tyle auta. Nie da się ukryć, że nowe C4 udanie kontynuuje stylistyczną odmienność tego francuskiego producenta.
Generalnie przód C4 przypomina nieco buldoga z dolną wargą zaciągniętą trochę wyżej niż wynikałoby to z urody tej rasy psów. Spójrzcie tylko sami.
Z tyłu również dużo się dzieje, zarówno pod względem designerskim, jak i czysto estetycznym. C4 ma bowiem całą masę przenikających się krawędzi, dzieloną w poziomie tylną szybę i światła przywodzące mi na myśl dwa nie do końca poprawnie złączone ze sobą klocki pewnego producenta z Danii. Do tego spod tylnego zderzaka wystają dwie cieniutkie rurki układu wydechowego, które delikatnie mówiąc nie wyglądają zbyt atrakcyjnie i moim zdaniem można je było równie dobrze zastąpić rasowymi... atrapami.
Aha, jeśli chodzi o dzieloną tylną szybę to pamiętam raptem kilka aut z takim rozwiązaniem: Hondę CRX, Mitsubishi Eclipse Cross i Pontiaca Aztec. Czy gdzieś jeszcze możemy odnaleźć coś takiego? Czekam na Wasze typy.
Zdecydowanie podobać się może za to kolor Brun Caramel (brązowy karmel) na jaki pomalowano ten konkretny egzemplarz C4. Jest to tak zwany kolor premierowy, w którym pokazano auto podczas pierwszych sesji podczas debiutu w prasie i internetach. Do tego mamy czarne obudowy lusterek bocznych i środkowy element tylnego zderzaka w kolorze Noir Obsidien oraz szare ramki halogenów (kolor Gris). Poziom wyposażenia Shine zapewnia nam ponadto przyciemniane tylne szyby i chromowaną listwę biegnącą wzdłuż dolnej krawędzi bocznych okien. Muszę przyznać, że wszystko to razem sprawia, że topowe C4 wygląda naprawdę atrakcyjnie jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny.
Wspomniane lusterka boczne mają ciekawy, lekko pofalowany kształt i po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że podobny patent możemy znaleźć (werble) w Pagani Huayra. Wbrew obecnym trendom są one przytwierdzone do słupka A, a nie wyrastają z powierzchni bocznej drzwi przednich.
W nowym C4 od Citroena mamy w pełni LED-owe oświetlenie: z przodu EcoLED i dzienne V-LED, a z tyłu 3D LED. Wnętrze również podświetlono w 100% LED-owo. Dzienne światła V-LED mają nawiązywać do szewronów z logo Citroena, ale tak naprawdę tworzą wspólnie symbol X, który możemy jednocześnie odnieść do oznaczeń nadawanych crossoverom właśnie. Nie wiem, czy był to zamierzony zabieg, ale muszę przyznać, że sprytnie to sobie ktoś obmyślił.
Koła mają średnicę 18 cali, aluminiowe felgi to wzór Aeroblade, a opony Michelin mają rozmiar 195/60. W połączeniu z prześwitem równym 156 mm daje to wrażenie zdecydowanie wyższego posadowienia kabiny pasażerskiej, chociaż samo nadwozie nie jest przesadnie wysokie. Może to sprawiać wrażenie pewnej „czołgowatości” C4, co również nadaje mu pewnego uroku. Oto podstawowe wymiary i masy Citroena C4: długość 4360 mm, rozstaw osi 2670 mm, szerokość 1834 mm (z lusterkami 2032 mm), wysokość 1520 mm, masa własna 1300 kg, masa dopuszczalna 1760 kg.
3. Jakie ma wnętrze?
Wnętrze C4 w tonacji Metropolitan Grey może się podobać. Szara tkanina spotyka się na fotelach i tylnej kanapie z czarnym obiciem imitującym skórę. Niestety prawdziwa skóra, wciąż tylko na części elementów tapicerowanych jest płatną opcją nawet w najwyższym poziomie wyposażenia i podnosi cenę auta o dobre kilka tysięcy złotych.
Górne powierzchnie deski rozdzielczej mają fakturę, która w powiększeniu znów nam przypomina szewrony Citroena właśnie. Schowek ulokowany w desce rozdzielczej przed pasażerem jest bardzo głęboki i ciężko jest wręcz dosięgnąć drobnostkę, która wpadnie nam na same jego dno. Powyżej klasycznego schowka znajdziemy jeszcze dodatkową, bardzo fajną szufladę mieszczącą spokojnie gruby notes formatu A4, a jeszcze wyżej wysuwany uchwyt na tablet. W sumie to szuflada poniżej może być idealnym miejscem do przechowywania tabletu w czasie gdy opuszczamy auto, chociażby po to żeby ukryć go przed oczami amatorów cudzej własności.
W dolnej części konsoli środkowej znajdziemy aż dwie półki: jedną na telefon, a drugą na portfel. Układ prawie idealny. Po bokach górnej półeczki ulokowano dwa gniazda USB dwóch różnych typów. Idąc dalej, pomiędzy fotelami trafiamy na dosyć dużą powierzchnię wykończoną w tak zwanym piano dekorze, która okala między innymi cupholdery ukryte pod roletką. W podłokietniku zaś znajdziemy kolejny, niezbyt duży tym razem schowek.
Ekran zastępujący klasyczne zegary ma tylko 5,5", ale o dziwo to w zupełności wystarcza. Poza tym po jego bokach mamy ciekawe ambientowe podświetlenie, które w fajny sposób podkreśla jego trójwymiarowość (chociaż w sumie jest płaski). Centralny ekran dotykowy ma za to rozmiar 10" i jest bardzo szeroki. Pokrętło regulacji głośności i włączania radia umieszczono po stronie pasażera, praktycznie na granicy zasięgu prawej ręki kierującego i wcale nie jest to złośliwość lub nieprzemyślane działanie speców od ergonomii. Po prostu kierowca powinien obsługiwać system audio przyciskami na kierownicy bez odrywania od niej rąk, a pokrętło pozostawiono do dyspozycji pasażera podróżującego na fotelu obok. Sprytne, prawda?
W ustawieniach systemu możemy sobie wybierać pomiędzy trzema motywami kolorystycznymi: czerwonym, szaroniebieskim i karmelowym. Wiecie, który wybrałem? Oczywiście najbardziej pasujący do koloru nadwozia.
Jeśli chodzi o wyposażenie, które znajdziemy we wnętrzu C4 to można zaryzykować stwierdzenie, że mamy tu prawie wszystko, czego nam potrzeba:
- head-up display na wysuwanej szybce,
- nawigację od TomTom,
- Android Auto i Apple CarPlay,
- USB typu A i C oraz gniazdo 12V dla pasażerów przednich foteli,
- z tyłu niestety tylko 1x USB typu A,
- pełny Keyless (wsiadasz i jedziesz),
- automatyczną klimatyzację dwustrefową z filtrem węglowym,
- podgrzewane fotele z przodu, lusterka boczne, kierownicę i przednią szybę, która notabene odmraża się bardzo szybko i skutecznie.
W tylnej kanapie znajdziemy podłokietnik z dwoma cupholderami i wnęką na telefon. Skrywa on również otwór łączący przestrzeń bagażową z wnętrzem auta, przez co możemy w C4 przewozić również dłuższe przedmioty.
Sam bagażnik ma stosunkowo ustawny kształt i oferuje nam od 380 do 1250 litrów, podwójną podłogę, a pod nią zestaw naprawczy. Niestety dojazdówki, a co dopiero koła zapasowego z prawdziwego zdarzenia w nowym C4 nie uświadczymy.
Wsiadając do C4 zwróciłem jeszcze uwagę na fakt, że podobnie jak w większych SUV-ach tutaj również mamy drzwi zasłaniające swoją dolną powierzchnią progi auta. Zabezpiecza to nasze nogawki przed pobrudzeniem, ale z drugiej strony w „płetwie” powstającej wzdłuż dolnej krawędzi drzwi zbiera się cały brud, co mówiąc wprost nie wygląda zbyt estetycznie.
4. Jak jeździ?
Silnik 1,2 PureTech rozwija moc 156 KM przy 5500 obr./min. i maksymalny moment obrotowy 240 Nm przy 1750 obr./min. oraz spełnia wymagania normy Euro 6.3. Współpracuje on z 8-biegową przekładnią automatyczną z możliwością sekwencyjnej zmiany biegów łopatkami przy kierownicy i muszę przyznać, że kooperacja ta nawet im wychodzi.
Z systemów wspierających kierowcę w czasie jazdy, które wchodzą w skład trzeciego, najwyższego wśród dostępnych pakietów bezpieczeństwa w C4 należy wspomnieć o:
- adaptacyjnym tempomacie Stop & Go z inteligentnym ogranicznikiem prędkości,
- monitorowaniu niekontrolowanego przekraczania pasa ruchu (Lane Assist),
- monitorowaniu martwego pola (Blind Spot Assist),
- monitorowaniu stopnia skupienia kierującego z bardzo czułym sensorem utrzymywania dłoni na kierownicy (zalecam co jakiś czas, chociażby dla poprawy krążenia mocna ją ścisnąć, wtedy system uzna, że z Wami wszystko OK i nie będzie zwracał na siebie naszej uwagi brzęczeniem),
- automatycznych światłach drogowych (High Beam Assist), które w moim odczuciu nieco zbyt późno wykrywają auta nadjeżdżające z drogi poprzecznej,
- rozpoznawaniu znaków ograniczenia z rekomendacją dopuszczalnej prędkości na zestawie wskaźników oraz ostrzeganiu o fotoradarach (oczywiście tylko wtedy gdy poprzedza je odpowiedni znak),
- systemie wspomagania awaryjnego hamowania gdy pieszy lub rowerzysta wtargnie nam przed auto,
- czujnikach parkowania z przodu i z tyłu wraz z kamerą cofania 180º, która zapamiętuje otoczenie fragmentu drogi pokonanego tyłem.
Ciekawostka – elektryczny hamulec postojowy w C4 mocno trzyma auto dopóki nie zamkniemy dobrze wszystkich drzwi. Wiem, że inni producenci również stosują to rozwiązanie, ale w Citroenie to naprawdę działa zero-jedynkowo i czasem człowiek aż musi się chwilę zastanowić i odpowiedzieć sobie na pytanie: o co mu chodzi. No i ta chwila nie może być za długa, bo w tym czasie system cały czas sygnalizuje nam swój sprzeciw denerwującym i świdrującym uszy sygnałem dźwiękowym.
Ponieważ Citroen słynie z komfortowego zawieszenia, w C4 możemy spotkać… Nie, hydropneumatyki w nim już nie spotkamy. Mamy w zamian tak zwane pseudo MacPhersony z przodu i belkę skrętną z tyłu, ale dodatkowo przy wszystkich czterech kołach zastosowano system progresywnych ograniczników hydraulicznych. Odpowiadają one za poprawę tłumienia w końcowych fazach rozprężania i sprężania, zwłaszcza w momentach nagłego i dużego skoku zawieszenia. Brzmi to może trochę zawile, ale naprawdę sprawdza się w codziennym użytkowaniu, zwłaszcza na naszych szczególnie wymagających drogach.
Osiągi według danych producenta to: prędkość maksymalna 208 km/h, przyspieszenie 0-100 km/h w 8,5 sekundy, zużycie paliwa w cyklu mieszanym 6 l/100 km, emisja CO2 134-136 g/km. Przy zbiorniku paliwa o objętości 50 litrów powinno nam to starczyć na nieco ponad 800 kilometrów. Przynajmniej w teorii.
Auto trafiło w moje ręce z przebiegiem niespełna 5000 km i dołożyłem mu kolejne 231 km, w czasie których zużyło ono 19 litrów paliwa, co daje nam średnią na poziomie 8,2 l/100 km. To kolejny przykład, że informacje podawane przez producenta rozjeżdżają się z rzeczywistym zapotrzebowaniem na paliwo o jakieś 2 litry. Oczywiście w czasie normalnego użytkowania mało kto będzie trzymał się wytycznych WLTP, ale myślę, że już bez emocji i próbowania auta w różnych warunkach drogowych ten litr na setkę dałoby się spokojnie urwać z uzyskanego przeze mnie wyniku.
5. Podsumowując:
Koszt specyfikacji widocznej na zdjęciach to 122 500 PLN, ale wyjściowo Shine z najmocniejszym silnikiem możemy mieć za cenę 118 000 PLN (stan na styczeń 2022). Shine to jednocześnie najwyższy poziom wyposażenia Citroena C4, a podstawowym jest Live Pack, który w najsłabszej wersji silnikowej o mocy 100 KM kosztuje wyjściowo 81 800 PLN.
W naszym konkretnym wypadku cenę auta podniósł karmelowy kolor (+ 2 500 PLN) oraz podgrzewane fotele, kierownica, lusterka boczne i przednia szyba (+ 2 000 PLN). Co warto dokupić z listy dodatków? Chociażby dach panoramiczny za 3 400 PLN, kamery 360 stopni za 1 300 PLN, czy wbudowany w lusterko wsteczne rejestrator jazdy również za 1 300 PLN.
Co mógłbym powiedzieć na podsumowanie mojej przygody z nowym C4? Tyle, że Citroen nadal nie wychodzi z formy i stara się produkować auta inne niż inni, czego C4 jest bardzo dobrym przykładem. Owszem, prawie każdy producent ma obecnie w swojej ofercie crossovery segmentów B i C, a także coraz więcej z nich przybiera usportowioną sylwetkę z dachem opadającym jak niegdyś w liftbackach, więc teoretycznie Citroen na tym tle nie powinien się wyróżniać. Mamy tu jednak uroczą „mordkę”, tył niczym szczerząca zęby bohaterka japońskiej anime, a pomiędzy nimi kawałek całkiem fajnego i dobrze wykonanego auto. Oczywiście „golasa” kupimy już za nieco powyżej 80 kPLN, ale nie łudźmy się, że będzie on miał tyle uroku co prezentowana topowa specka. Z drugiej jednak strony, czy >120 kPLN za auto stojące na granicy segmentów B i C to nie jest jednak nieco za dużo? Oceńcie sami.
Samochód pochodził z floty wypożyczalni Fleet Center. Więcej zdjęć C4 znajdziecie na Facebooku i Instagramie, a film na Youtube.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz