W 2019 roku Ford wprowadził na rynki europejskie prawdziwego drapieżcę, nadając mu odpowiednią nazwę Raptor. Ekstremalne wersja pick-upa Ranger, bo o nim będzie dziś mowa, przybrała bardziej bojowe oblicze, po którym łatwo odróżnić ją od „grzeczniejszych braci” i którym wzbudza szybsze bicie serca u fanów off-roadu, a zwłaszcza szybkiej jazdy w mniej przyjaznym terenie. Co ciekawe za oceanem Ford używa nazwy Raptor mniej więcej od 2010 roku, ale jak dotąd określano nią tylko najbardziej ekstremalne odmiany F-150, czyli większego pick-upa, który w Ameryce reprezentuje klasę full-size. W ostatnim czasie do stada Raptorów dołączył jeszcze jeden osobnik, a mianowicie nowe wcielenie terenowego Bronco. Jest to model, do którego Ford wrócił po latach i chce nim wykroić sobie kawałek tortu dzielony obecnie pomiędzy Wranglera, Defendera i G-klasę. Kilka dni temu odbyła się krajowa premiera Bronco, więc wkrótce powinniśmy zobaczyć go u naszych dealerów Forda i na polskich drogach. Nie mogę się doczekać, bo nie będę ukrywał, że jestem wielkim fanem tego auta.
Szósta generacja Rangera została zaprezentowana pod koniec 2021 roku, tuż przed 40 rocznicą wprowadzenia do sprzedaży pierwszego auta pod tą nazwą. Na rynku amerykańskim jest on pozycjonowany w klasie średniej wielkości pick-upów, czyli o rozmiar niżej od sztandarowej eFki. Już na początku 2022 pokazano drugie wcielenie ekstremalnego Raptora, który do pierwszych klientów trafił z końcem tegoż roku. Wraz z nadejściem 2023 roku Ford zaczęła się promocja auta na naszym rynku, czego efektem jest między innymi event, o którym chciałem Wam dzisiaj napisać kilka słów.
Jako mały przerywnik proponuję dwie ciekawostki związane z Rangerem. Pierwsza to fakt, że występuje on również w zamkniętej odmianie samochodu terenowego, czy może raczej dużego SUV-a, który pod nazwą Everest sprzedawany jest na rynkach wschodnioazjatyckich oraz w Australii i Nowej Zelandii. Druga jest taka, że nowy Ranger ma brata bliźniaka, rzekłbym po innym ojcu. Jest on mocno spokrewniony z drugą generacją Volkswagena Amaroka, który wkrótce również zadebiutuje na naszym rynku, o czym nie omieszkam napisać coś więcej.
Wróćmy jednak do nowego Raptora. Otóż w pierwszy weekend kwietnia (1 kwietnia to wcale nie był prima aprilis), wrocławski przedstawiciel Forda - FordStore Germaz i ich Dział Sprzedaży Samochodów Dostawczych (Transit Centrum) przy wsparciu specjalistów z Expert Driving Academy zorganizował dynamiczną prezentację możliwości Rangera Raptora na terenowym torze Xtreme Środa Śląska.
Trzeba przyznać, że pogoda tego dnia skłaniała się bardziej ku off-roadowym przygodom, niż piknikowaniu, ale chyba lepszej aury organizatorzy nie mogli sobie na te dni wymarzyć. Przelotne opady deszczu zadbały o to, żeby terenowy tor momentami naprawdę stał się eXtremalny, a Ranger pokazał, że żadna pogoda i przeszkoda nie są mu straszne.
Jeśli chodzi o pokaz dynamicznej jazdy terenowej z użyciem trybu Baja (o nim za chwilę), to niewątpliwie duża w tym zasługa, który zna Raptora od podszewki i potrafi wykorzystać go do granic możliwości ponieważ jest Kierownikiem Sprzedaży tych aut w FordStore Germaz właśnie.
Zanim jednak mieliśmy możliwość wsiąść do Raptora i polatać nim (i to dosłownie) po wertepach czekał nas krótki wstęp w postaci prezentacji modelu, opisu jego zalet i możliwości terenowych popartych przejazdem egzemplarza demonstracyjnego po rampie, którą przygotowano tuż za naszymi plecami. Wystarczyło się tylko odwrócić i et voilà.
Ford wprowadzając drugą generację Raptora odrobił lekcję, a raczej posłuchał głosu użytkowników poprzedniej i wcisnął mu pod maskę 3-litrowe V6 EcoBoost z podwójnym turbodoładowaniem strojone przez Ford Performance. Wkrótce do gamy silników Raptora ma dołączyć jeszcze 2-litrowy Diesel Bi-turbo EcoBlue, ale ma co się oszukiwać, więcej frajdy z jazdy da nam mocniejsza o dobre kilkadziesiąt koni mechaniczne V6-tka.
Jej moc to 292 KM, a maksymalny moment obrotowy to 491 Nm i trzeba przyznać, że te parametry naprawdę robią robotę. Do tego mamy automatyczną przekładnię 10-biegową. Według danych producenta Ranger Raptor V6 jest w stanie rozpędzić się do 180 km/h, setkę osiąga w 7,9 sekundy i spala 13,6 l/100 km wg WLTP (czytaj przy spokojnej jeździe). Raptora wyposażono również w znany z wyczynowych pojazdów system przyspieszający reakcję turbosprężarek, dzięki któremu nie mamy tu efektu turbo-dziury i auto przyspiesza dokładnie wtedy kiedy sobie tego życzymy.
A co jeśli chodzi o właściwości terenowe? Są one naprawdę godne: kąt natarcia 31º, kąt rampowy 24º, kąt zejścia 27º, zdolność trawersowania wzniesień o nachyleniu do 30º (tak zwany przechył boczny) i głębokość brodzenia aż 850 mm. Stały napęd na cztery koła z nową, sterowaną elektronicznie, dwubiegową skrzynią rozdzielczą, która współpracuje z elektroniczną blokadą mechanizmu różnicowego na obu osiach ogranicza ingerencję kierowcy praktycznie do minimum. Wsiadasz, wybierasz tryb i jedziesz, a elektronika martwi się o to, żebyś wyjechał tam gdzie wjechałeś i dojechał tam, gdzie chcesz dotrzeć. Do tego mamy funkcję Trail Control, która pozwala pełzać Raptorem z prędkością do 32 km/h oraz system kamer 360º, który pozwoli nam zajrzeć, co się kryje za krawędzią wzniesienia, które zaraz pokonamy. Jeśli chodzi o opony, to na 17-calowych alufelgach znajdziemy terenowe Continentale General Grabber AT o rozmiarze 285/70.
Wspomniany już tryb jazdy Baja służy do szybkiego i bardzo efektownego pokonywania niezbyt trudnego terenu. Obrazowo można wtedy Rangera Raptora porównać do wyczynowych terenówek fruwających nad długimi nierównościami terenu w rajdzie Dakar, czy amerykańskim Baja właśnie. Takie rzeczy potrafi Ranger Raptor między innymi dzięki amortyzatorom dobrze znanej w off-roadzie firmy FOX, w które auto jest wyposażone seryjnie. Amortyzatory Live Valve mają 2,5 cala średnicy i wypełnione są teflonowym olejem, który zapewnia tarcie mniejszym o 50% względem poprzedniej generacji Raptora.
Prócz Baja mamy do wyboru jeszcze kilka trybów jazdy. Na utwardzoną drogę są przeznaczone tryby normal, sport i slippery (śliskie i niezbyt równe nawierzchnie), a poza asfaltem możemy skorzystać z rock crawl (skały), sand (piasek) mud/ruts (błoto i koleiny) i Baja właśnie (ten do latania).
Raptora należy również pochwalić za dźwięk, który wydobywa się z jego wydechu. Aktywny układ wydechowy może pracować aż w czterech trybach: cichym (ukłon w kierunku sąsiadów), normalnym (do codziennego użytkowania), sport (bardziej rasowe i nieco głośniejsze brzmienie) i Baja (brzmi niczym prawdziwy przelot). Fajne jest to, że Raptor nie stosuje tu żadnych sztucznych wspomagaczy, a dźwięki dobiegające do naszych uszu pochodzą tylko i wyłącznie z jego wydechów. To właśnie jest to, co tygryski lubią najbardziej.
We wnętrzu nowego Raptora znajdziemy całą masę akcentów w kolorze Code Orange, dzięki którym od razu zorientujemy się w jakim aucie siedzimy. Skoro już mowa o siedzeniu we wnętrzu, to fotele pokrywa częściowo skórzana tapicerka, pokładowe systemy obsługujemy pionowo zorientowanym centralnym ekranem dotykowym o przekątnej 12 cali, a system audio z 10-ma głośnikami pochodzi od znanej firmy Bang & Olufsen.
Ranger Raptor wbrew temu, co może się wydawać zwłaszcza na zdjęciach, wcale nie jest małym autem. Ma 5360 mm długości, 2208 mm szerokości (z lusterkami) i 1926 mm wysokości. Jego przestrzeń ładunkowa ma rozmiary 1651 x 1223 mm. Kawałek auta, prawda?
Jeśli chodzi o ceny, to w konfiguratorze raczej zbyt dużo czasu nie spędzimy. Cena wyjściowa to 304 550 PLN i podbić ją możemy jedynie kilkoma elementami. Dopłacimy 3 200 PLN za lakier metalizowany, podobne pieniądze będą nasz kosztowały za naklejki z nazwą modelu na skrzynię ładunkową, czy w końcu za 8 600 PLN dostaniemy pakiet Dress Up, czyli kompozytową nakładkę w skrzyni ładunkowej i elektrycznie sterowaną roletę, którą możemy zasłonić jej zawartość.
Wracając do formy prezentacji nowego Raptora jaką zaproponował FordStore Germaz to muszę przyznać, że właśnie tak powinno się pokazywać potencjalnym klientom i wszystkim zainteresowanym tak specyficzne auto, jakim jest Ranger w drapieżnej odmianie. Podczas dynamicznej jazdy po torze off-roadowym uśmiech nie schodził mi z twarzy ani przez moment, a dopiero poznanie możliwości nowego Raptora na własnej skórze pokazało, z jakim kapitalnym autem mamy do czynienia. FordStore Germaz tak trzymać i do następnego razu. Czekam niecierpliwie na Bronco.
Za możliwość wzięcia udziału w evencie dziękuję FordStore Germaz Wrocław. Więcej zdjęć z pierwszego Germaz Offroad Test znajdziecie na Facebooku i Instagramie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz