W pierwszą sobotę października miała miejsce druga edycja wyprawy spod znaku Tasty Ride. Oczywiście po sukcesie pierwszego eventu nie mogłem sobie odmówić wzięcia udziału w drugiej jeździe ze sprawdzoną już wcześniej ekipą.
Tym razem start odbył się z parkingu przed kompleksem Motorpol Wrocław, lokalnego przedstawiciela Volkswagena, Skody, Seata i Cupry, a oficjalny patronat nad wyjazdem objęła właśnie Cupra Motorpol Wrocław, oddając do dyspozycji „ekipie technicznej” nowego Formentora i Atecę.
Moim zdaniem strzałem w dziesiątkę było wyprowadzenie bazy startowej poza aglomerację miejską oraz praktyczny brak randomowych spotterów (no może poza tymi, którzy byli tam przy okazji), co wiązało się z brakiem nazwijmy to „pozerów”, którzy przyjeżdżają tylko po to, żeby ich auto ktoś wrzucił później na Insta albo Facebooka innego. Kolejną zmianą na plus (w mojej prywatnej ocenie oczywiście) była i rezygnacja ze zbędnego „lansu” przez miasto, co pozwoliło szybko i sprawnie przejść do clou programu, jakim było delektowanie się jazdą.
Formentor od Cupra Motorpol Wrocław pełnił w grupie rolę pace cara i dodatkowego photo cara, gdyż trójka towarzyszących nam fotoreporterów przemieszczała się głównie pomiędzy Atecą, a drugim photo carem, którym tak jak i w pierwszej edycji był Jaguar I-Pace z wypożyczalni Project:Car. Użycie stosunkowo dynamicznych aut miało w tym wypadku szczególne znaczenie, ponieważ ułatwiło załodze nadzór nad ekipą podróżników i szybkie przemieszczanie się fotografów oraz kamerzysty, który w ujęciach z drogi korzystał głównie z usług Abartha 124 Spider.
Poza wspomnianymi autami „technicznymi” w wyjeździe można było spotkać: 2x Audi RS5 Sportback, A6 C8, Jaga F-Type, Mini JCW GP, AMG GLA45 i mniej rasowe Polo 9N i mojego Leona ST.
Po zaopatrzeniu aut w lepki identyfikacyjne, wszamaniu kanapki popitej kawą ze S... słynnej sieciówki i skonfigurowaniu apki pełniącej nadal rolę walkie-talkie, w błysku fleszy i kamer łapiących uczestników na tle salonu Seata i Cupry wyruszyliśmy w stronę przygody.
Pierwszy etap drogi pokrywał się z trasą znaną już z pierwszej edycji Tasty Ride. Z Bielan Wrocławskich drogą krajową nr 8 dotarliśmy do Łagiewnik, gdzie odbiliśmy na Dzierżoniów i dalej przez Pieszyce, by pokonać Przełęcz Jugowską, ale tym razem bez zatrzymywania się na niej.
Co ciekawe na przebieg tej części trasy wpływ miały wyłączenia, które obowiązywały w ten sam weekend. Przyczyną otaśmowania i wyznaczenia tymczasowego zakazu wjazdu na niektóre drogi był rozgrywany po sąsiedzku Rajd Świdnicki Krause. Ot taka mała konkurencja dla Tasty Ride #2 nam się trafiła ;)
Po zjechaniu z Przełęczy Jugowskiej drogą numer 381 minęliśmy bokiem Nową Rudę i skierowaliśmy się na Srebrną Górę. Tam na parkingu przy Twierdzy Srebrna Góra nastąpiło przegrupowanie i „przepak” fotografów i ruszyliśmy dalej. W tym miejscu, z czystym sumieniem muszę przyznać, że Srebrna Góra to bardzo malownicze i fajnie położone miasteczko, które pozytywnie mnie zaskoczyło i na pewno wrócę kiedyś do niego na dłużej w celach turystycznych.
Tym razem jednak nie zatrzymywaliśmy się tam na dłużej i wracając na krótką chwilę na DK8 ominęliśmy miasto Frankenstein (Ząbkowice Śląskie) i udaliśmy się na poszukiwanie złota... wróć, na dalsze poszukiwanie radości z jazdy w kierunku Złotego Stoku.
W Złotym Stoku zaliczyliśmy dłuższy postój na „przerwę techniczną” dla uczestników i mały kanapkowy popas na stacji benzynowej. Po uzupełnieniu zawartości żołądków, opróżnieniu pęcherzy i utrzymaniu odpowiedniego poziomu zadymienia płuc niektórych uczestników zaliczyliśmy rundę, a w zasadzie kilka okrążeń honorowych wokół Złotostockiego ryneczku, czym wzbudziliśmy niemałe zaciekawienie lokalnej społeczności.
Jeśli chodzi o wzbudzanie zainteresowania, to w kilku miejscach trasy zupełne przypadkowo napotkane grupki dzieciaków machały nam z uśmiechami na buziach i trudno jednoznacznie stwierdzić, której ze stron sprawiło to większą frajdę.
Ze Złotego Stoku udaliśmy się do Lądka Zdroju, a w zasadzie na Przełęcz Lądecką, gdzie urządziliśmy sobie kolejną dłuższą przerwę. Tym razem towarzyszył nam piękny widok na okoliczne góry, który mogliśmy obserwować z parkingu ulokowanego u szczytu tejże przełęczy. To tutaj miała miejsce grupowa sesja wszystkich uczestników na tle pace cara partnera wyjazdu, czyli czerwonego Formentora od Cupra Motorpol Wrocław.
Z Przełęczy Lądeckiej zjechaliśmy na czeską stronę i tym samym Tasty Ride #2 stało się pierwszą edycją międzynarodową. Co prawda poza granicą naszego kraju pokonaliśmy tylko krótki odcinek trasy, przetaczając się powoli przez senne w sobotnie popołudnie miasteczko Javornik, ale jakby nie było, zagranica została zaliczona.
Kierując się na Paczków wróciliśmy na terytorium RP i po odbiciu na Nysę, tuż przed tym miastem zatrzymaliśmy się na kolację, którą przygotowano nam w chorwackiej restauracji. W końcu nie na darmo nazwa imprezy zaczyna się od słowa „tasty”.
Po wspólnej i bardzo smacznej kolacji, integracyjnych rozmowach i przysłowiowym kopaniu w oponki na obszernym parkingu, zebraliśmy się w końcu w drogę powrotną, która poprowadziła nas do autostrady A4 z powrotem na Wrocław.
Muszę przyznać, iż pomimo nieco odmiennego charakteru, druga jazda z Tasty Ride również zakończyła się sukcesem. Cieszy fakt, że tego typu wydarzenie odbywa się w pięknych okolicznościach przyrody i zawiłych dróg Dolnego Śląska i Opolszczyzny. Zapewne wszyscy uczestniczy z niecierpliwością czekają już na kolejny wyjazd, który zakończy sezon 2021. Niestety tym razem nie będę miał możliwości wzięcia udziału z trzeciej jeździe, która będzie trwała nie jeden, a dwa dni i będzie obejmować wspólny nocleg w hotelu, co zapewne dodatkowo wpłynie na lepszą integrację grupowiczów.
Tymczasem do zobaczenia na trasach w sezonie 2022 i oby wiosna przyszła jak najszybciej.
Podsumowując plusy (bo minusów raczej nie odnotowałem) Tasty Ride Vol.2:
+ część statyczna na parkingu dealera: gadki, fotki, kawa i kanapki
+ bardziej kameralna atmosfera przed startem, brak spotterów = brak lanserów
+ sprawdzona ekipa przez co nawet mniejsza ilość uczestników nie rzuciła się aż tak w oczy
+ ciekawe trasy o optymalnej długości i przerwami wtedy, kiedy były potrzebne
+ udało się uniknąć wtórności, pomimo iż początek trasy pokrywał się z pierwszą edycją
+ tradycyjny brak spiny i bezpieczeństwo stawiane na pierwszym miejscu
+ dobra organizacja i nadzór nad grupą w trakcie podróży, nawet nad tymi milczącymi w eterze
+ naklejki „startowe”, które są ciekawą pamiątką na aucie, ale... nadal mają srebrne numery, przez co sąsiedzi nadal się pytają, czy chcę sprzedać auto ;)
Tak jak poprzednim razem, również teraz proponuję na sam koniec odnośniki do kont na Instagramie.
Organizatorzy: @tastyridepl @pablobios @berettowa @whatkonradsees @projectcarpl
Foto i video: @carrafal @_vex_en_ @b3ny_c4rs @zorzafilms
Uczestnicy: @mariuswampirus & @monika__dudzinska @dusky_crow @arrogantem @dariusz_zielinski_ @kipankova & co @damianmalolepszy & @sw1ety @project_abarth124 @mojajazda
Patronat: @cupramotorpolwroclaw
Jeśli kogoś pominąłem (lub mam usunąć z listy) bądź popełniłem jakiś błąd w relacji proszę o informację, a natychmiast to poprawię :)
Więcej zdjęć z Tasty Ride – Before Goldtober Fast znajdziecie na Facebooku i Instagramie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz