czwartek, 2 czerwca 2022

Eventy: Tasty Ride – May it be British

Drugie Tasty Ride sezonu 2022 przeszło już do historii. W piękny słoneczny sobotni poranek w samym środku miesiąca maja uczestnicy kolejnego eventu z tego smakowitego cyklu zebrali się na parkingu przed salonem BMW i MINI Sikora w Opolu. Wśród uczestników można było dostrzec zarówno starych wyjadaczy, również takich którzy nie opuścili jak dotąd ani jednego wspólnego wyjazdu, jak i nowi fascynaci, którzy zasmakowali grupy dopiero w tym sezonie. Razem na parkingu zebrało się bodajże 27 aut, a łącznie liczba uczestników sięgnęła 45 osób. Póki co była to najliczniejsza grupa, która postanowiła razem odkryć najlepsze drogi tym razem Opolszczyzny i Czech.

Najpierw jednak czekała nas część statyczna, w czasie której można było urządzić sobie pogadanki, czy też poznać bliżej i przejechać się wybranymi autami Mini i BMW oraz posilić się zgodnie z wcześniej ustalonym menu. W tym czasie organizatorzy wyjazdu zadbali o dystrybucję pakietów startowych i odpowiednie oznaczenie aut uczestników kultowymi już lepkami. Okoliczni spotterzy mieli zaś okazję złapać kilka fajnych aut w obiektywy swoich aparatów, z czego oczywiście skorzystali.



Trzeba przyznać, że i tym razem było co podziwiać. Grupie przewodziło Audi R8 należące do organizatorów, które wystylizowano foliami na Iron Mana. Wśród reszty aut warto wymienić chociażby praktycznie nowego Jaguara F-Type Convertible w matowo żółtym wrappingu, kanarkowo żółtego Lexusa LC 500, Porsche 911 Carrera 4S i Caymana GT4, Mercedesa AMG GTR Roadster, Audi TT by Abt i BMW M2, BMW M4 i 4 w kupecie, dwa ryczące Mustangi, trzy Audi A5 / RS5 Sportback, Hyundaia i30N Fastback, mocno zmodzona Corsa C i dwa chyba najbardziej sympatyczne auta wyjazdu, czyli Lotusa Elise i Abartha 595 Pista 70th Anniversario. Jechało z nami również znane już wcześniej MINI JCW GP, które wraz z Clubamanem innego uczestnika i dwoma safetycarami użyczonymi z załogą przez MINI Sikora tworzyły praktycznie całą paletę tej marki, którą mogliśmy podziwiać na trasie. Zapewne z tego też powodu wyjazd nosił podtytuł „May it be British”. Wśród mniej rasowych, ale wciąż walecznych aut zamykających peleton warto wymienić Hondę Civic damskiej załogi, dosłownie rodzinnego Forda S-MAX, Focusa ST, czy chociażby mojego Leona.









Mimo iż brytyjskie pojazdy stanowiły dużą grupę w ekipie tej edycji Tasty Ride, to celem naszej podróży był jednak inny kraj, a konkretnie Czechy. Do granicy w Głuchołazach mieliśmy z Opola niespełna 80 kilometrów, co w teorii powinno zająć nam jakąś godzinkę jazdy. Godzinkę bez przerwy, ale takowe mieliśmy dwie, a w zasadzie trzy i to jeszcze po naszej stronie granicy. Pierwszą był briefing w R33 Car Wrap & Protection, drugiego partnera wyjazdu, odpowiedzialnego za foliowe kreacje na wspomnianym już R8 Iron Man, Jagu F-Type i MINI GP. Tam też zaopatrzeni w kawę, którą również mogliśmy wybrać wcześniej sami, mieliśmy chwilę na zerknięcie za kulisy pracy warsztatu oklejającego auta foliami oraz podziwiać rozebrane do rosołu, a raczej do oklejania AMG GLE.





Po uruchomieniu i konfiguracji apki pełniącej rolę walkie-talkie ruszyliśmy w stronę granicy. Żeby ominąć zakorkowaną o tej porze Nysę, trasa nasza biegła mało wygodnym, ale za to bardzo malowniczym objazdem przez Zaporę Jeziora Nyskiego, gdzie musieliśmy chwilę przystanąć, żeby zebrać do kupy grupę rozbitą przez tymczasową sygnalizację świetlną kierującą ruchem wahadłowym na wspomnianej zaporze.

Trzecim i ostatnią pauzą przed wjazdem do Czech były Głuchołazy, gdzie można było uzupełnić zapas paliwa w autach i zapas pożywienia w żołądkach przekąszając kanapkę, również przygotowaną nam przez organizatorów. W tym czasie postronni widzowie mieli okazję pooglądać auta uczestników i porobić sobie zdjęcia na ich tle. Trzeba przyznać, że lokalnych amatorów motoryzacji nie brakowało i ekipa Tasty Ride zrobiła tego dnia niezłą niespodziankę w tym przygranicznym mieście. Cieszyć mógł zwłaszcza widok młodszego pokolenia, które ochoczo pozowało na tle Iron Mana, Mustangów, Lotusa, Porsche i innych charakterystycznych aut z grupy.





Wracając do trasy, to cały pokonany tego dnia dystans liczył jakieś 360 kilometrów i jeśli odliczymy 150-160 km pokonane na dojazd i powrót z czeskiej granicy, to pozostaje nam około 200 kilometrów, które przejechaliśmy tego dnia po górskich drogach naszych południowych sąsiadów.

Nie chciałbym tu opisywać całej trasy kilometr po kilometrze, ale jej zwieńczeniem był górski odcinek Karlova Studanka - Kouty nad Desnou - Cervenohorske Sedlo. W każdym z tych miejsc mieliśmy krótką przerwę, a wjazd i zjazd z Cervenohorskego Sedla było prawdziwym zwieńczeniem wyjazdu. Można zaryzykować stwierdzenie, że jest to najlepsza droga w Czechach, która wyremontowana niedawno przy współudziale unijnych funduszy w pewnym sensie może konkurować chociażby z alpejskimi przełęczami. Kilkanaście kilometrów serpentyn i nawrotek o 180 stopni potrafiło rozgrzać każde hamulce i wyjeździć każdego do kresu jego możliwości.



Co mnie zaskoczyło u Czechów (poza dobrą jakością dróg oczywiście)? Ich zachowanie, które w większości przypadków było bardzo sympatyczne. Przyjacielskie nastawienie można było poznać po tym, jak wielu lokalesów machało do nas z uśmiechami na twarzach i pozdrawiało na trasie. Niestety były również mniej przyjemne momenty, jak chociażby pewien podchmielony gość prezentujący przy drodze objętość swojego mięśnia piwnego. Prawdziwym draństwem było jednak zajeżdżanie drogi wyprzedzającym autom ekipy Tasty Ride przez miejscowego szeryfa w Dacii Duster. To było nie tylko złośliwe, ale wręcz niebezpieczne. Na szczęście nasze drogi szybko się rozeszły i reszta trasy przebiegła już bez takich wątpliwych niespodzianek.

Tuż po godzinie 19 wróciliśmy do Opola, gdzie w salonie BMW i MINI Sikora czekała na nas kolacja. Tym razem był to szwedzki stół z niezliczonymi rodzajami sushi, które chyba bardziej pasowałoby do edycji 'May it be Japan'... 

Enyłej wyjazd zakończył się w miłej atmosferze, jak zawsze zresztą. Po wspólnej kolacji rozwiązano konkurs sponsorowany przez MINI Sikora, w którym nagrodą okazał się detailing auta i uczestnicy powoli zaczęli rozjeżdżać się w stronę swoich domów, anonsując oczywiście udział w kolejnej edycji, która będzie miała miejsce na początku czerwca i nosić będzie nazwę „Gold Rush”.

Podsumowując plusy i minusy Tasty Ride Vol. 2/22:

+ atmosfera, luz, brak spiny i nadęcia,

+ ta sama zgrana ekipa plus nowi, równie sympatyczni ludzie,

+ jak zawsze dobrze przygotowana i rozpisana trasa,

+ łatwa komunikacja i przekazywanie na bieżąco informacji o trasie oraz ewentualnych utrudnieniach,

+ naklejki startowe (w końcu) w dwóch wersjach na lewy i prawy bok auta (wiem, czepiam się),

+ oddzielny plus należy się za trasę wiodącą przez Cervenohorske Sedlo,

- niebezpieczne sytuacje na drodze z winy innych uczestników ruchu, na które organizatorzy nie mieli oczywiście wpływu (kamikadze w Lagunie po naszej stronie i szeryf w Dacii po stronie czeskiej),

- większa ilość aut utrudniała nieco ich ogarnięcie i utrzymanie w kupie (wydaje się, że 30 aut to absolutny max),

- safetycary i fotocary czasami niepotrzebnie uciekały w pogoni za peletonem wolniejszym członkom grupy, przez co ogon z „maruderami” pozostawał bez żadnego nadzoru i wsparcia,

- pojawiły się prawdziwe supercary, za którymi zwykłym szarakom trudno było czasem nadążyć,

- wraz z coraz szybszymi autami pojawiły się elementy presji prędkości i szczypta rywalizacji, która momentami prowadziła do naprawdę niepotrzebnego łamania przepisów, na czym mogło ucierpieć bezpieczeństwo uczestników i nie tylko...

Nie będę ukrywał, że w mojej ocenie idea Tasty Ride, a konkretnie jezdnej części ostatniego eventu zdryfowała w nie do końca właściwym kierunku. Oczywiście wszystko da się jeszcze naprawić. Może warto byłoby rozważyć utworzenie dwóch grup: typowej fast i bardziej slow, ze zwiększonym nadzorem nad każdą z nich. Myślę, że wtedy ci szybsi nie będą narzekać, że muszą czekać na maruderów, a ci wolniejsi nie będą się wpieniać, że muszą gonić resztę, często wręcz na granicy możliwości swoich słabszych aut.

Drugą opcją może być wprowadzenie tak zwanej selekcji aut uczestników i sfokusowanie się na tylko jednej, określonej grupie odbiorców.

Podkreślam, że to tylko i wyłącznie moja ocena, z punktu widzenia tego słabszego i wolniejszego uczestnika. Podsumowując jednak, z wyjazdu Tasty Ride – May it be British jestem zadowolony w powiedzmy 90%, a to i tak naprawdę dobry wynik. Mam tylko nadzieję, że kolejne edycje eventów spod tego znaku wrócą jednak do swoich korzeni, co niejako sami organizatorzy zapowiedzieli krótko po zakończeniu brytyjskiego wyjazdu z MINI na czele.

Tak jak poprzednim razem, również teraz proponuję na sam koniec odnośniki do kont na Instagramie.

Organizatorzy: @tastyridepl @czlowiekreklama @pablobios / @projectcarpl @berettowa / @_ev.girl_

Foto i video: @carrafal, @alexandradrozdz @zorzafilms / @wyzvid

Patronat: @r33_carwrap_and_protection, @minisikora

Jeśli kogoś pominąłem (lub mam usunąć z listy) bądź popełniłem jakiś błąd w relacji proszę o informację, a natychmiast to poprawię.

Więcej zdjęć z Tasty Ride – May it be British znajdziecie na Facebooku i Instagramie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz