czwartek, 9 stycznia 2025

Premiera: Dacia Bigster w salonie Nawrot Długołęka

Mimo iż Dacia pod skrzydłami Renault nabrała niezłego wiatru w żagle to premiera zupełnie nowego modelu (nie następcy) tej rumuńskiej marki nadal nie jest zbyt częstym wydarzeniem. Ostatnią taką okazją było wprowadzenie pięć lat temu małego Springa. Do teraz polska paleta Dacii składała się z aż czterech modeli: wspomnianego już elektrycznego Springa, subkompaktowego Sandero, który chyba i tak najczęściej wybierany jest w podniesionej odmianie Stepway, niepozornie dużego i nader obszernego, a w opcji nawet siedmioosobowego kombi Jogger, którego przednia część spokrewniona jest silnie Sandero i w końcu legendarnego już Dustera, dostępnego obecnie już w trzeciej odsłonie. Owszem, był jeszcze sedan o nazwie Logan, od którego to ponad 20 lat temu rozpoczęła się reinkarnacja marki Dacia, ale w sumie to nie wiem, kiedy dokładnie zniknął on z polskiej oferty i jak widać chyba nikt za nim nie tęskni.

Oto bowiem, na przeciwległym końcu skali debiutuje największy, większy nawet od nieprodukowanego już minivana Lodgy, SUV o wielce wymownej nazwie Bigster. Takie też auto mogłem z bliska obejrzeć podczas prezentacji w salonie Nawrot w Długołęce pod Wrocławiem. Jak się okazało był to pierwszy przystanek na trasie roadtour Bigster Experience, podczas którego najnowszy model Dacii odwiedzi autoryzowanych przedstawicieli tej rumuńskiej marki.

Bigster to tym razem w pełni rumuński produkt ponieważ jego linie montażowe znajdują się w głównej fabryce Dacii w Mioveni. Nie wiem czy wiecie, ale część oferowanych w Europie aut ze znakiem Dacia produkowana jest również w marokańskim Tangerze (Sandero) i tureckiej Bursie (Duster), czyli tam, gdzie swoje fabryki ulokował Renault, do którego w całości należy Dacia.

Patrząc na Bigstera mamy nieodparte wrażenie, że gdzieś go już widzieliśmy. Nie ma w tym nic dziwnego ponieważ stylistyka przedniej części Bigstera jest niemal identyczna z tą znaną nam już z Dustera. Mimo inaczej wystylizowanego przedniego zderzaka oba auta mają identyczną szerokość wynoszącą 1810 mm. Młodszy Bigster jest o kilka centymetrów wyższy od Dustera, w czym swój udział mają nieco bardziej rozbudowane relingi dachowe, ale co najważniejsze jest też o ponad 22 cm dłuższy i osiąga 4,57 metra długości. Te dodatkowe centymetry przypadają jednak na tylny zwis, co nie zwiększa ilości przestrzeni dla pasażerów, ale przekłada się na większą pojemność bagażnika. Dzięki temu Bigster wygląda według bardziej proporcjonalnie od Dustera.


Patrząc z profilu na oba auta można zauważyć, że do wysokości słupka B to w zasadzie te samo auta. Nawet próba zakamuflowania innego wyglądu dekorów w przednich drzwiach, które przywodzą mi na myśl Range Rovera (sic!) niewiele tu dała ponieważ Bigster to po prostu Duster z dłuższym „odwłokiem”. Nawet pozycja na tylnej kanapie i ilość dostępnego miejsca jest „dusterowata”. W przygotowanym, tłustym egzemplarzu demonstracyjnym nad głowami znalazło się jeszcze duże elektrycznie otwierane okno dachowe. Topowa odmiana Dacii to brzmi przewrotnie, nieprawdaż?

Nie muszę przekonywać, że również wnętrze Bigstera to w zasadzie Duster bez napisu Duster przed pasażerem przedniego fotela. Aż chciałoby się mieć trzeci rząd siedzeń, jak na przykład w Joggerze, ale nic z tego, Bigster jest wciąż tylko i wyłącznie pięcioosobowym autem. Sądzę, że przyczyną może być chęć uniknięcia wewnętrznej konkurencji z Joggerem właśnie.

O jakości materiałów i montażu Dacii wypowiadać się nie będę. To auto ma jeździć i spalać jak najmniej. Przy okazji do bagażnika może zmieścić 667 litrów w wersji FWD mild hybrid (dla porównania Duster 430 litrów, Jogger 5-osobowy 607 litrów).


Pod maską Bigstera znajdziemy miękkie hybrydy z silnikiem benzynowy zasilany gazem ECO-G 140 (w Dusterze 100), benzynowe TCE 140 i TCE 130 4x4 oraz pełną hybrydę o mocy 155 KM (+15 KM względem Dustera). Myślę, że są to rozsądne kompromisy, bo te 100 koni w mniejszym Dusterze wydaje mi się nieco zbyt małą mocą jak na auto tej wielkości i dzielności. 130-140 KM to już poziom godny w miarę żwawego przemieszczania się w mieście i poza nim, a do wycieczek Bigster wręcz zachęca swoim ogromnym bagażnikiem i funkcjonalnym wnętrzem. Może i Duster ma większe możliwości terenowe, ale z Bigsterem zabierzemy więcej na wypad w góry, czy piknik nad jezioro. Aha, no i póki co automat możemy skojarzyć jedynie z najmocniejszą hybrydą, co moim zdaniem jest jednym z głównych minusów Bigstera.

Cen Bigstera nie znaliśmy do ostatniej chwili, ale skoro Duster startuje od 80 800 PLN, a Jogger od 73 900 PLN, to naturalnym wydało się, że podstawowy wariant Bigstera nie powinien kosztować więcej niż 90 - 91 000 PLN. Z tego co wiem, na pewno miała to być kwota poniżej 100 000 PLN.


Tymczasem w dniu pierwszego publicznego pokazu, który odbył się w podwrocławskiej Długołęce, u partnera Renault-Dacia Nawrot, główny importer opublikował polskie ceny nowego Bigstera. Jak się okazało słowa dotrzymano i podstawowy Bigster z silnikiem TCe 140 kosztuje 99 900 PLN, za co otrzymamy białe auto z manualną klimatyzacją oraz 17-calowymi alufelgami Tergan i z bębnowymi hamulcami z tyłu (serio, nie zmyślam). Sensownie doposażony Bigster spokojnie przekroczy pułap 120 000, a tu już wchodzimy w obszar, na którym na klientów „poluje” już chociażby Tucsona z poprzedniego rocznika lub jeszcze przedliftowego Sportage. Cena 155-konnej hybrydy to już ponad 130 000 złotych, a prezentowany egzemplarz to ponad 140 000 polskich złotych. Za Dacię...

Czy Bigster osiągnie sukces? Myślę że tak, ale wątpię żeby zagroził, czy nawet znacząco uszczuplił wyniki bestsellerowego Dustera. Trzeba mieć na uwadze, że Bigster to nic innego jak Duster z dodatkowymi 20 centymetrami tylnego zwisu i 20 końmi więcej pod maską, który dla równowagi kosztuje również 20 000 PLN więcej, czyli jeśli umiemy dobrze liczyć to każdy jeden dodatkowy centymetr kosztuje tysiąc złotych, lub jak kto woli dostajemy jednego dodatkowego konia za tysiaka. Czy warto ocenić musicie sami. Ja się delikatnie na aucie zawiodłem, podobnie zresztą jak na formie samej prezentacji.

Co do samego sposobu prezentacji zupełnie nowego Bigstera to trzeba wyjaśnić, że egzemplarz prezentacyjny, najwidoczniej nie jeżdżący, podróżuje sobie pomiędzy dealerami w specjalnie przygotowanej naczepie wystawienniczej i chyba jej nawet nie opuszcza (ciekawe czy ma silnik w ogóle). Na parkingu naczepa ta zmienia się w pawilon wystawowy, w którym jest ciasno i niezbyt przyjemnie (duszno), co stanowiło dodatkowe i w moim odczuciu niepotrzebne utrudnienie w poznawaniu tego pozornie interesującego auta. Równie pozorna była rezerwacja terminu prezentacji, która okazała się czysto marketingowym zabiegiem. Żadnej dodatkowej prezentacji prowadzonej przez przedstawiciela Dacii nie było, a do naczepy zajrzeć mógł każdy, kto znalazł się w jej pobliżu o dowolnej porze tego dnia. Przez brak przestrzeni i duże zainteresowanie autem zrobienie jakiegoś sensownego zdjęcia bez użycia rybiego oka graniczyło z cudem, ale dzięki zdjęciom Dustera, które wykonałem na wiosennym Poznań Motor Show mogę okrasić ten materiał kilkoma obrazkami więcej.

Ciekawe kiedy pojawią się u dealerów auta demonstracyjne, bo póki co Dacia uruchomiła możliwość składania zamówień na Bigstera bazując tylko na zdjęciach oraz filmach w internecie i w innych mediach, a to przypomina mi kupowanie kota w worku, bo będąc nastawionym na coś więcej możemy być nieco zaskoczeni, gdy z worka wyciągniemy... Dustera z plecakiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz