środa, 18 sierpnia 2021

Premiera: RAM 1500 TRX i Corvette C8 w Hornet Wrocław

Pamiętacie scenę finałową z filmu „Jurassic Park”? Tą w której w głównym holu budynku dla zwiedzających potężny tyranozaur rex rozprawia się z dwoma raptorami? Przypomniała mi się ona, gdy tylko nadarzyła się okazja zobaczyć i dotknąć najnowszego i najsilniejszego RAM-a, którego możemy w chwili obecnej kupić w oficjalnej sieci sprzedaży tej amerykańskiej marki.

Jak już kiedyś wspominałem covidowa rzeczywistość zmieniła radykalnie sposób prezentacji nowych modeli samochodów. Tradycyjne targi i salony praktycznie odeszły już w zapomnienie, ustępując pola premierom online i road tripom, które w uproszczeniu można by nazwać objazdowymi prezentacjami.

Z taką premierą zawitał ostatnio do wrocławskiego Horneta RAM 1500 TRX. Hornet to firma, która prócz bycia dealerem Opla trudni się również sprzedażą amerykańskich samochodów z prawdziwego zdarzenia. W ofercie Hornet Exclusive możemy znaleźć zarówno pickupy full-size, jak i kultowe muscle cary oraz ogromne amerykańskie eSjUVi i limuzyny spod znaku Cadillaca. Dla fanów amcarów prawdziwy sklep z marzeniami. Przy okazji premiery TRX'a, która niespodziewanie została okraszona prezentacją drugiej rynkowej nowości zza oceanu, odwiedzający mogli podziwiać dodatkowo kilkanaście innych samochodów, z których każdy na swój sposób mógł zapierać dech w piersi miłośnika prawdziwej motoryzacji i co najważniejsze, praktycznie każdy był do kupienia.

Zacznijmy jednak od głównego bohatera tego dnia, którym był RAM 1500 TRX. Jest to pick-up formatu full size, czyli największych rozmiarów, co wcale nie jest przesadą. Do tego drogowego mastodonta się nie wsiada, do niego się wręcz wspina. Mając 180 centymetrów wzrostu nadal byłem zbyt niski, żeby z niego wysiąść i ni mniej ni więcej, po prostu z niego wyskakiwałem. Więc te dowcipy o stołeczku na sznureczku używanym do wejścia „na pokład” amerykańskiego fulla wcale nie są przesadzone.

Ameryka kocha duże rozmiary, a pickupy to najbardziej popularne auta na tym kontynencie. Mogą one z powodzeniem pełnić rolę zarówno auta rodzinnego, samochodu do prowadzenia biznesu, czy w końcu uprawiania sportu i wszelkiego rodzaju hobby. Mając pięcioosobową kabinę z dwoma parami drzwi możemy cieszyć się z podróży tym autem w gronie rodziny lub znajomych, a na pakę w tym samym czasie załadować ziemniaki (na frytki oczywiście), quada, czy chociażby materiały budowlane na naszą nową altanę.

No dobrze, ale może wystarczy już tego teoretycznego wstępu i przyjrzyjmy się w końcu RAM-owi 1500 TRX.

Jest on duży, ten akurat był czerwony i bez wątpienia robi niemałe wrażenie. Nie wiem, czy sobie zdajecie z tego sprawę, ale RAM ma maskę na wysokości dachów typowych osobówek. Ma on 5,9 metra długości, ponad 2,2 metra szerokości i nieco powyżej 2 metrów wysokości. Nawet S klasa i 7er w longu są o ponad pół metra krótsze od RAM-a 1500.

Do tego mamy agresywny wygląd, poszerzone nadkola, dodatkową „chrapę” powietrza na masce, w której ukryto trzy obrysówki normalnie znajdujące się na dachu, tuż nad przednią szybą, czy w końcu czarny przód, przypominający mi pysk pitbula. Nie da się ukryć, że TRX grzecznym autem nie jest.

Wygląd zapowiada to, co możemy znaleźć w TRX-ie po uniesieniu maski. Wepchnięto tam bowiem silnik Hellcat V8 Hemi o pojemności 6,2 litra... Nie, to nie pomyłka, to 6,2 litra! Potrafi on wygenerować moc 702 KM i maksymalny moment obrotowy 881 Nm. Dzięki temu kolos ten jest w stanie przyspieszyć do setki w 4,5 sekundy, ćwierć mili robi w 12,9 sekundy oraz może pędzić z prędkością maksymalną 190 km/h. To nie jest torpeda, to prawdziwy pocisk balistyczny.

Niestety na ostudzenie emocji skutecznie działa cena RAM-a 1500 TRX, która w naszym kraju kształtuje się na poziomie 800 000 PLN-ów. Tak, wcale się Wam nie przewidziało – osiem tysięcy banknotów stuzłotowych!!!

Drugą nowością, którą tego dnia mogliśmy podziwiać w Hornet Wrocław była Corvetta C8 w perłowo białym kolorze, wyposażona w dodatkowy pakiet Z51 Performance.

Z ósmą generacją Corvette Chevrolet zmienił całkowicie koncepcję swojego sportowego auta. Silnik powędrował bowiem za kabinę pasażerską, przez co z przodu pozostała nam chyba jedyna dostępna przestrzeń bagażowa bo za umieszczonym centralnie silnikiem wygospodarowano miejsce jedynie na panele dachowe. Jeśli jeszcze nie zauważyliście, to nowy Stingray tak naprawdę jest autem typu targa.


Jeśli TRX-a porównałem do pocisku balistycznego, to C8 mogę spokojnie nazwać myśliwcem F22. Jest on ostro narysowany, przez co sprawia bardzo dynamiczne i zarazem lekkie wrażenie. Owszem, puryści powiedzą, że to już nie jest prawdziwa korweta, ale ja nadal widzę w C-ósemce elementy jednoznacznie wskazujące na przynależność do rodziny.

Ósmą Corvettę napędza silnik V8 Small Block LT2 o pojemności takiej samej jak w TRX, czyli 6,2 litra. Generuje on moc „tylko” 475 KM i 637 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Nowa Corvetta przyspiesza dzięki temu od 0 do 100 km/h w czasie około 3 sekund i jest w stanie jechać z prędkością maksymalną sięgającą 300 km/h.

Cena? 640 000 PLN. Zatem pomimo wrażenia jakie robi, Corvetta jest słabsza i tańsza od opisywanego wcześniej pick-upa!

Pora opuścić salon wystawienniczy Hornet Exclusive i wyjść przed budynek, gdzie można było zobaczyć ekspozycję pozostałych aut będących w ofercie wrocławskiego dystrybutora amerykańskich snów. Gdzie się człowiek nie obrócił tam jeszcze szerzej się uśmiechał. Po kolei postaram się Wam pokazać, co takiego się tam „prężyło”.

Zacznijmy więc może od dwóch egzemplarzy Dodge Durango R/T w wersji Blacktop.

Pierwszy to prawdziwy „szaraczek”, pod maską którego ukryto motor 5,7-litra Hemi V8 o mocy 365 KM i maksymalnym momencie obrotowym 529 Nm. Prędkość maksymalna tego auta to „skromne” 233 km/h, przyspieszenie 0-100 km/h zajmuje mu nieco powyżej 7 sekund, a napęd trafia na wszystkie cztery koła poprzez 8-biegową przekładnię automatyczną. Aha, no i z całą pewnością kolor o przesympatycznej nazwie Destroyer Gray robił dodatkową robotę w tym aucie. Cena? 360 000 PLN, i mamy tu na myśli nowe auto A.D. 2021.

Obok szarego Durango R/T stał drugi egzemplarz z takim samym konfigiem, przynajmniej jeśli chodzi o układ napędowy, ale już w kolorze perłowej bieli (że niby taki niewinny). To auto wyceniono na 380 000 PLN.


Za Durango „przycupnął” sobie prawie nowy Cadillac Escalade, czyli SUV nad SUVy (no może jedynie poza wersją ESV). Co napędzało tego Caddy-ego w wersji Platinum? Skromne V8 o pojemności 6,2-litra, mocy 426 KM i maksymalnym momencie obrotowym 623 Nm. Napęd oczywiście 4x4, a do tego 8-biegowy automat i setka na prędkościomierzu po 7 sekundach od startu. To wszystko w aucie o aerodynamice przysłowiowej cegły za cenę nieco poniżej 430 000 PLN.


Odwracając głowę o 180 stopni nasz wzrok trafiał na demonstracyjnego RAM-a z namiotem Yakima zamontowanym na stelażu nad przestrzenią ładunkową oraz dedykowanymi boxami firmy Decked – tak zwanym Truck Bed Storage System. Oba te akcesoria zdecydowanie podniosły już i tak wysoką użyteczność pick-upa z baranem w logo.


Tuż obok można było podziwiać lekko stuningowanego RAM-a 1500 Laramie Night i Chevroleta Silverado, oba z podwójnymi załogowymi kabinami. Pojazdy te wyposażono w akcesoria sygnowane logo Carlex Design, które ograniczały się póki co do belek progowych, orurowania za kabiną pasażerską oraz zmienionych felg. Na „plecach” obu aut umieszczono motocykle crossowe firmy KTM, których sprzedażą po sąsiedzku zajmuje się jeden z partnerów eventu.


Cena RAM-a po zabiegach Carlex Design to niecałe 470 000 PLN.


Po drugiej stronie ulicy zaparkowało w rzędzie aż pięć RAM-ów 1500. Cztery z nich to najnowsze wersje w edycji Laramie Night z czterodrzwiową kabiną Crew. Wszystkie one były napędzane oczywiście przez silniki 5,7-litra V8 Hemi o mocy 401 KM i maksymalnym momencie obrotowym 556 Nm. Uwaga, nie wiem czy wiecie, ale nowe RAM-y można kupić z instalacją LPG i pneumatycznym zawieszeniem!



Dwa z wystawionych egzemplarzy (czerwony i czarny) wyposażono ponadto w RAM boxy, czyli specjalne i mega przydatne zamykane schowki w bocznych ścianach przestrzeni ładunkowej. Sama zaś przestrzeń bagażowa wyposażona była w szereg przydatnych rozwiązań jak na przykład regulowaną przegrodę, czy też roletę zasłaniającą jej zawartość.


RAM-y te wyceniono na kwoty od nieco ponad 400 do 450 tys. PLN.

Tuż za czterema egzemplarzami najnowszej generacji pick-upów RAM postawiono auto, które reprezentowało jego poprzednie wydanie, które nadal jest oferowane w sprzedaży jako RAM Classic. Tutaj również mogliśmy zobaczyć kabinę załogową Crew Cab, a samochód napędzał ten samym motor co w „młodszych braciach”. Oczywiście cena Classica jest zdecydowanie niższa i oscyluje w granicach 300 000 PLN.

Nie muszę chyba dodawać, że wszystkie pięć wspomnianych RAM-ów miało napęd na cztery koła i automatyczne skrzynie biegów.

Za RAM-ami stały sobie „skitlesy”, czyli amerykańskie muscle cary i samochody sportowe spod znaku Dodge, Forda i Chevroleta w kontrastujących ze sobą kolorach.

Wśród zgromadzonych aut znalazł się między innymi Dodge Charger R/T z pakietem Scat Pack Widebody wykończony pięknie kontrastującą lamówką przedniego splittera w kolorze fuksji.

Pod jego maską znalazł się silnik 6,4-litra Hemi V8 o mocy 492 KM i maksymalnym momencie obrotowym 644 Nm. V-max tego „dzikusa” to około 280 km/h, a czas przyspieszania do setki jedyne 4,4 sekundy. Napęd na tył przekazywany jest przez 8-biegową przekładnię automatyczną. Cena nówki sztuki: 370 000 PLN.


Tuż za „ładowarką” stał czerwony Ford Mustang Fastback z 2018 roku. Napędzany silnikiem V8 o pojemności równych 5 litrów miał moc 450 KM, automatyczną skrzynię biegów (a jakże) i napęd na tylne koła. Został on wyceniony na 200 000 PLN.

Kolejnym „cukiereczkiem” w rządku był Challenger R/T 392 również z poszerzającym nadwozie pakietem Scat Pack Widebody. Silnik w nim zamontowany to V8 Hemi o pojemności 6,4 litra i mocy 492 KM.


Jego konkurentem z koncernu General Motors był zaparkowany obok Chevrolet Camaro ZL1, z motorem Small Block V8 o pojemności 6,2 lita, mocy około 640 KM i momencie obrotowym sięgającym budzące respekt 868 Nm.


Kontynuując sagę Chevroleta trafiliśmy obok na czerwone Corvette C7 Stingray w limitowanej edycji Grand Sport, która pod maską również miała Small Block-a V8, tym razem w wersji LT1. Wygląda na to, że 6,2 litra to chyba standardowa pojemność amerykańskich aut do zabawy, a ten konkretny egzemplarz miał moc 460KM.


Za czerwonym C7 znajdowała się żółta korweta tej samej generacji, ale tym razem w wersji Z06 z silnikiem LT4, który cechuje się mocą maksymalną 650KM i moment obrotowym sięgającym aż 881Nm


I to by było na tyle jeśli chodzi o amerykańską motoryzację zgromadzoną w te piątkowe sierpniowe popołudnie w Hornet Exclusive we Wrocławiu.

To jednak nie był koniec wrażeń przygotowanych na ten dzień. Na sam deser zostawiłem jeszcze dwa auta „doprawione” przez Carlex Design. Co potrafi zrobić z autem ta firma z Czechowic-Dziedzic przechodzi czasem najśmielsze wyobrażenia.

Mogliśmy tego dnia zobaczyć dwie kreacje wyczarowane przez Carlex Design. Pierwszą była współczesna interpretacja GMC Vandura Drużyny A, czyli salonka Ford Transit Custom X Final Edition.



Drugim autem był niemniej efektowny Hyundai Santa Fe Urban Edition, czyli pokaz tego jak bardzo można odjechać stylem tego już i tak ciekawego wystylizowanego auta, w pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście.

Nad wszystkim czuwał Highway Patrol pod postacią kultowego wręcz Forda Crown Victoria Police Interceptor.

Chyba zapodam sobie dziś wieczorem raz jeszcze klasyka, jakim bez wątpienia jest już film pod tytułem „Jurassic Park”. Jeśli macie ochotę zobaczyć prawdziwe drogowe bestie (niekoniecznie dinozaury, które jak wiemy już wymarły) to ze spokojnym sumieniem mogę zaprosić Was do odwiedzenia salonu Hornet Exclusive we Wrocławiu, przy ulicy Jana III Sobieskiego. Pozdrawiam.

Więcej zdjęć z premiery RAM-a 1500 TRX i Corvetty C8 znajdziecie na Facebooku i Instagramie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz