Ale to już było
Na temat Passata napisano już chyba wszystko. Wygląda na to, że nawet sam Volkswagen doszedł do wniosku, że już niczego nowego z tego auta nie wykrzesa i powoli zaczął wycofywać się z jego produkcji. Nie wiem czy wiecie, ale w konfiguratorze na oficjalnej stronie Volkswagena od roku jakiegoś nie znajdziemy już Passata w wersji sedan, a ostało się jedynie kombi wciąż występujące pod klasyczną nazwą Variant. Co ciekawe wciąż dostępna jest również u-suv-iona odmiana Alltrack.
Trudno w to uwierzyć, ale w ubiegłym roku minęło 50 lat od prezentacji pierwszej generacji tego kultowego w wybranych kręgach modelu. Obecnie na rynku dostępna jest ósma generacja Passata, której premiera miała miejsce blisko 9 lat temu, co w tej branży jest wynikiem rzadko spotykanym. Passat produkowany jest obecnie w fabryce zlokalizowanej w nadmorskim Emden w Dolnej Saksonii, razem ze swoją bardziej rasowymi „braćmi” Arteonem i Arteonem Shooting Brake. W ostatnim czasie Volkswagen sypnął groszem rozbudowując wspomnianą fabrykę pod kątem wdrożenia do produkcji elektrycznego ID.4, a w przyszłości kolejnych modeli z tej serii. Zapowiedziane niedawno ID.7 mające być elektrycznym odpowiednikiem Passata zapewne również tam trafi i z czasem zastąpi ten wielce zasłużony model. Razem z ID.7 opracowany jeat równocześnie Passat B9, który będzie występował tylko w odmianie Variant i z dużym prawdopodobieństwem stanie się ostatnim autem noszącym tą nazwę. Jego produkcja ma być przeniesiona do słowackiej Bratysławy, podobnie jak kolejnej generacji Skody Superb, co jednoznacznie wskazuje na to kontynuację podobieństwa technicznego obu tych aut.
Nuda, nic się nie dzieje, proszę pana
Prezentowany Variant to wersja sprzed faceliftingu, który miał miejsce na początku 2019 roku. Może się wydawać, że auto w zasadzie nie zmieniło się wcale, ale mogę podpowiedzieć, że najłatwiej rozpoznać auto po modernizacji po typowych dla nowych Volkswagenów motylkowatych wlotach powietrza w przednim zderzaku.
Nadwozie Passata B8 sprawia wrażenie dłuższego niż jest w rzeczywistości. Z jednej strony jest to zasługa szerszej i niższej sylwetki w porównaniu z be-siódemką, a z drugiej silnie przesuniętego ku przodowi przedziałowi pasażerskiemu. Samochód ma niespełna 4,8 metra długości i blisko 2,8-metrowy rozstaw osi. Szerokość nadwozia to 1,83 m, a jego wysokość jest równa 1,48 m.
Jeśli chodzi o sam styl, to Passat jest i musi pozostać neutralny i zachowawczy w tym temacie. To warunkuje jego sukces, coś na zasadzie – żeby podobał się wielu (albo zbyt wielu nie raził), nie może on podobać się tylko wybranym. Ot taki paradoks sobie wymyśliłem, żeby wytłumaczyć dlaczego producent wciąż stosuje proste, ale mimo to eleganckie linie, którym daleko do ekstrawagancji, ale i do końca nie są takie konserwatywne, na jakie mogłyby się wydawać.
Sprawdziłem każde z miejsc
Jak już wspominałem, w Passacie Volkswagen zastosował sprytny zabieg stylistyczny kojarzący mi się z niegdysiejszym cab-forward-design od Chryslera. Polega on na maksymalnym przesunięciu do przodu przedziału pasażerskiego, co skutkuje zwiększeniem przestrzeni dostępnej na tylnej kanapie. Trzeba przyznać, że to się czuje i jeśli z przodu podróżuje osoba średniego wzrostu, to wciąż pasażer siedzący za nią na tylnej kanapie może pokusić się o założenie nogi na nogę. Dostępna tam przestrzeń naprawdę robi wrażenie.
Niestety każdy kij ma dwa końce i przesunięcie przednich foteli ku przodowi wraz ze stosunkowo płytką deską rozdzielczą i pochyloną pod dużym kątem przednią szybą mogą sprawiać nieco klaustrofobiczne wrażenie na kierowcy i osobie podróżującej obok niego.
Spędziłem w Passacie wystarczająco dużo czasu, żeby móc wypróbować każde z jego pięciu miejsc. Oczywiście poza fotelem kierowcy najwygodniejszą pozycję siedzącą znalazłem na tylnej kanapie. W Passacie wciąż siedzimy jak w klasycznym aucie klasy średniej. Bardziej jest to leżakowa pozycja niż krzesełkowa, spotykana w tak popularnych dzisiaj SUV-ach. Pozycję najbardziej zbliżoną do siedzącej znajdziemy na wyraźnym wybrzuszeniu na jej środku, które podnosi nieco nasze zacne cztery litery, ale jednocześnie naraża całe ciało na działanie siły odśrodkowej podczas pokonywania zakrętów, zwłaszcza jeśli jako jedyni usadowiliśmy się z tyłu. Trzeba tylko uważać na głowę, bo środkowe miejsce mogę polecić osobom o wzroście do 180 cm. Ci wyżsi mogą po prostu czuć pewien dyskomfort bliską obecnością podsufitki.
Materiały we wnętrzu to typowy Volkswagen poprzedniej dekady. Nie twierdzę, że są słabe, ale zamiast pastelowych kolorów lansowanych przez serię ID. mamy tutaj ciemne materiały z typową dla Volkswagena fakturą i wrażeniami dotykowymi znanymi w tych autach od lat. Konserwatyści i amatorzy Volkswagenów sprzed elektryfikacji będą zadowoleni.
Bagażnik to od zawsze mocna strona Varianta i również ósma generacja nie zawodzi w tym temacie. Przestrzeń ładunkowa ma regularne kształty, duży (choć zwężony w dolnej części) otwór załadunkowy, nisko położony próg i objętość, która wydaje się nie kończyć. Do dyspozycji mamy od 650 do 1780 litrów. Przewieziemy w nim naprawdę dużo szpargałów, lub jak ktoś woli całkiem sporo... szparagów.
Jechaliśmy każdą z dróg
Passatem pokonałem z ekipą jakieś 1100 kilometrów po polskich, czeskich i niemieckich drogach. Były to zarówno drogie lokalne, trasy szybkiego ruchu, autostrady, jak i typowy ruch wielkomiejski w Pradze, która była jednym z przystanków na naszej trasie. Muszę przyznać z czystym sumieniem, że auto całkiem dobrze radziło sobie na każdej z tych dróg, wliczając w to przejazd przez góry Szumawy, zwane Czeską Kanadą oraz kręcenie się po wschodniej Bawarii.
Pod maską znajdował się silnik 1,4 TSI w słabszej wersji o mocy 125 KM i z 200 Nm maksymalnego momentu obrotowego. To dobrze znana jednostka, występująca na przykład w kompaktowych modelach pierwszej generacji aut posadowionych na platformie MQB (VW Golf 7, Seat Leon 5F, Audi A3 8V). Platforma ta umożliwiła koncernowi Volkswagena bardzo szeroką aranżację i zabudowanie na niej praktycznie wszystkich przednionapędowych modeli całej grupy VW z silnikiem ustawionym w poprzek. Dlatego też wspomniana kabina została przesunięta maksymalnie w kierunku przedziału silnikowego, bo to jedyny wymiar, który w MQB musi zostać zachowany (odległość przedniej osi od nasady kolumny kierownicy).
Co ciekawe wspomniany silnik nie przyniósł Passatowi ani trochę wstydu. Auto dziarsko radziło sobie zarówno na autostradach jak i w górzystym terenie, wioząc troje pasażerów i ich bagaż podręczny. Auto przyspieszało całkiem żwawo i nie było przysłowiowym zawalidrogą, a gdy tylko nadarzyła się okazja potrafiło nawet dać kierowcy odrobinę przyjemności podczas pokonywania krętych górskich serpentyn Szumaw i Bawarii. Zdaję sobie sprawę, że wspomniane wcześnie parametry silnika znajdującego się pod maską mogą wywoływać na twarzy uśmieszek politowania, ale ten motor naprawdę daje sobie radę z autem tej wielkości. Oczywiście jeśli tylko nie będziemy oczekiwać sportowych osiągów po typowym aucie rodzinno-biznesowym.
Trzech różnych kierowców, cztery różne charaktery pokonywanych tras, ponad 1000 km nakręcone na koła i średnie spalanie na poziomie 7 l / 100 km wydaje się być całkiem przyzwoitym wynikiem. Owszem, diesel zużyłby zapewne mniej, ale przy obecnym stosunku ceny obu głównych paliw płynnych mogłoby się okazać, że oszczędność z użycia ON byłaby zerowa lub co najwyżej symboliczna.
Jesień życia
O Passacie nie da się napisać niczego odkrywczego poza tym, że jego czas powoli dobiega końca. Mimo to nadal jest on niczym typowy szwajcarski scyzoryk. Dobrze go mieć pod ręką i sprawdzi się zarówno na budowie, jak i pod operą. Jest do wszystkiego i wbrew słowom przysłowia, wcale nie oznacza to, że jednocześnie jest do niczego. Owszem, krąży cała masa dowcipów i hejterskich opinii o tym aucie, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, do czego to auto ma służyć, spojrzymy na nie trzeźwym okiem, wtedy dojdziemy do wniosku, że w sumie ma ono sens.
Niestety producenci samochodów nie widzą już chyba sensu w produkcji i oferowaniu w Europie aut klasy średniej wyższej i Passat niedługo podzieli los Talismana od Renault czy też Mondeo od Forda. Takie mamy czasy, więc jeśli nie zależy Wam na crossoverach naszpikowanych najnowszymi technologiami, które nie zawsze się sprawdzają, pędźcie do salonu Volkswagena zamówić Passata Varianta, który obecnie, tj. na początku 2023 roku kosztuje wyjściowo mniej niż 150 000 złotych co wydaje mi się całkiem dobrą ceną.
O Volkswagenie Passacie ósmej generacji w wersji sedan możecie przeczytać tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz