wtorek, 2 sierpnia 2022

Premiera: Mazda Experience Days i nowa Mazda CX-60

W obecnych czasach liczy się na rynku ten, kto zarabia pieniądze, a żeby je zarabiać trzeba mieć w swojej ofercie... dużego SUV-a w PHEV-ie. Dla Mazdy segment SUV nie jest niczym nowym. Wystarczy wspomnieć CX-7 plasujące się w klasie średniej, czy też jeszcze większe CX-9, które swoją długością przekroczyło magiczną barierę 5 metrów. Tyle że auta te były opracowane z myślą o rynku północnoamerykańskim i australijskim, a na naszym kontynencie były oferowane w ograniczonym stopniu lub pojawiały się dzięki prywatnemu importowi zza oceanu. Po części stał za tym „ciaśniejszy” charakter Europy, która upodobała sobie kompaktowe SUV-y i crossovery, które w ofercie producenta z Hiroszimy również znajdziemy: CX-5 i bardziej lifestylowe CX-30.

W końcu jednak, po blisko 10 latach „bezrybia” w klasie średnich i dużych SUV Mazda zapowiedziała zmasowany atak aż dwoma modelami: mniejszym CX-60 i większym CX-80. Jako pierwszy swoją premierę miał mniejszy z nich, CX-60 właśnie. Obecnie trwa objazdowa premiera tego auta pod szyldem Mazda Experience Days, w czasie której dwa egzemplarze odwiedzają lokalnych dealerów tejże marki.

Dwa ponieważ jeden służy do statycznej prezentacji w salonie (biały Rhodium White), a drugi do jazd testowych (srebrny Sonic Silver). Ponieważ CX-60 będzie pełnić funkcję flagowego modelu Mazdy (przynajmniej przez jakiś czas), to prezentowane egzemplarze wczesnoprodukcyjne również musiały trzymać odpowiedni poziom wyposażenia. Ten poziom to Homura, który plasuje się w cenniku o jeden stopień niżej od topowego Takumi (uwielbiam te japońskie nazwy).

Mazda przyzwyczaiła nas do tego, że jej samochody wyglądają niczym amerykańskie hot-rody, w dobrym tego słowa znaczeniu. Spójrzcie tylko na 3-kę, czy też wspomniane wcześniej CX-30, których linie stylistyczne w pewnym sensie kontynuuje CX60. Przysadzista sylwetka, długa maska i stosunkowo daleko odsunięta kabina sprawiają wrażenie jakbyśmy mieli do czynienia z autem customizowanym, a nie seryjnym, które notabene wciąż produkowane jest w Japonii, zgodnie ze sloganem „Crafted in Japan”.


W środku również rozpoznamy w CX-60 typową Mazdę. Homura ma tapicerkę z czarnej skóry, a Takumi białej Nappa z taką samą wstawką na desce rozdzielczej. W przestronnym wnętrzu wydawać się może niewielkim 12,3 calowy ekran dotykowy umieszczony u szczytu konsoli środkowej. Wpływ na to ma typowe dla Mazdy osadzenie ekranu nieco głębiej. Wygląda on tak, jakby wychylał się z muskularnej linii biegnącej w poprzek deski rozdzielczej. Jedynym mankamentem jaki udało mi się wychwycić w czasie krótkiej „randki” z CX-60 to stosunkowo wąski wykrój tylnych drzwi, który wraz z wysoko wchodzącym nadkolem może nieco utrudniać zajmowanie miejsca na tylnej kanapie osobom słusznego wzrostu i / lub rozmiarów.

Homura powinna mieć w wyposażeniu kamery cofania i system kamer 360 stopni, ale testowany egzemplarz kazał nam tylko w to wierzyć, ponieważ były one po prostu nieaktywne. Wytłumaczeniem był fakt, iż auta te są jednymi z pierwszych, które zjechały z linii produkcyjnej, o czym świadczyć mogły jeszcze niemieckie rejestracje z Leverkusen (LEV), gdzie znajduje się centrala Mazda Motor Europe.

CX-60 to również pierwsza hybryda typu plug-in Mazdy. Dotychczas jej silniki benzynowe Skyactiv o godnej pojemności 2 litrów co najwyżej wspomagano małym akumulatorem tworząc w ten sposób tak zwane miękkie hybrydy (MHEV). Teraz mamy przed sobą auto z litowo-jonową baterią o pojemności 17,8 kWh, którą możemy podładować dodawanym w standardzie kablem i pokonać w trybie EV do 63 kilometrów. Tutaj mała uwaga, według uzyskanych informacji samochód przyjmuje ładowanie prądem o mocy do około 7,5 kW, więc teoretycznie wszystkie superchargery, czy nawet klasyczne 50-ki nie będą robić na aucie i jego użytkowniku większego wrażenia.

Póki co jedynym oferowanym silnikiem jest benzynowy motor e-Skyactiv o pojemności 2,5 litra, który tworzy układ hybrydowy ze wspomnianym już motorem elektrycznym. W sumie układ ten daje nam moc 327 KM: 191 KM z „benzynówki” i 136 KM z „elektronówki”. Wrażenie może na nas zrobić maksymalny moment obrotowy sięgający 500 Nm: 261 Nm ze „spalinówki” i 250 Nm z „elektryka”. Niestety 2 tony wagi auta studzą nieco sportowe ambicje kierowcy, który miał okazję poznać suche dane. Napęd na wszystkie koła przekazuje 8-biegowy automat z możliwością wyboru trybów jazdy selektorem MI Drive: normal, sport, off-road, holowanie i w pełni EV. CX-60 jest pierwszym autem powstałym na nowej platformie przeznaczonej do aut z napędem na tylne i wszystkie cztery koła.

Osiągi auta z takim zespołem napędowym kształtują się następująco: czas rozpędzania od 0 do 100 km/h w 5,8 sekundy i prędkość maksymalna ograniczona do 200 km/h. Spalanie według zasłyszanych opowieści powinno mieścić się w 5 litrach na 100 kilometrów, w co trudno mi uwierzyć, ale każdy wynik poniżej 7 litrów uznam za sukces.

W przyszłości i na wybranych rynkach Mazda CX-60 ma być dostępna również z 6-cylindrowym dieslem e-Skyactiv D o pojemności 3,3 litra, pracującym także w kooperacji z motorem elektrycznym jako hybryda PHEV.

Ile kosztuje nowa Mazda CX-60? Najtańsze i najsłabiej wyposażone Prime-Line wyceniono na niespełna 230 000 PLN, prezentowana Homura to już 230 000 PLN, a najdroższe Takumi blisko 260 000 PLN. Trzeba przyznać, że te stosunkowo małe różnice zachęcają do wyboru naprawdę lepiej wyposażonych wersji. Taka polityka ma sens i może przynieść producentowi dodatkowe zyski ze sprzedaży nowej CX-60.

Czy CX-60 odniesie sukces? Myślę że tak, ale głównie wśród klientów wiernych marce. Nie wiem, czy uda się jej przekonać do siebie amatorów innych marek premium, do których Mazda aspiruje. Niemniej jednak za ćwierć miliona polskich złotych nie będzie nam łatwo znaleźć coś o podobnej wielkości oraz podobnym komforcie i wyposażeniu. Tak więc może naprawdę warto się zastanowić nad tą nową „Madzią”.

Więcej zdjęć z premiery Mazdy CX-60 w salonie Mazda Grupa Wróbel w Długołęce znajdziecie na Facebooku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz