Wyścig z czasem
Określenie to znane jest nie tylko z amerykańskich filmów, zawodów sportowych, czy działań biznesowych. Nad wyraz często można trafić na nie również w przemyśle motoryzacyjnym. Często jest tak, że to pierwszy zdobywa rynek pozostawiając konkurencję daleko w tyle. Chociaż z drugiej strony może być i tak, że „ten pierwszy” nie odniesie sukcesu, a jego pomysł okazuje się być przysłowiową kulą w płot i inni mogą dzięki temu uczyć się na jego błędach.
Tym razem było nieco inaczej bowiem kilka lat temu wystartował swoisty wyścig do elektromobilności i każdy szanujący się producent postawił sobie za punkt honoru wrzucenie do oferty pierwszego, seryjnie produkowanego auta z napędem bezemisyjnym (przynajmniej w teorii). Szczególnie dało się zauważyć tą rywalizację pomiędzy trzema niemieckimi producentami aut marek premium.
Wydawać by się mogło, że wyścig wygrało BMW, wprowadzając już w 2013 i 2014 roku aż dwa w pełni elektryczne auta do swojej oferty, ale był to swego rodzaju falstart. Czy miejskie i3 i sportowe i8 były już tymi właśnie autami elektrycznymi, które miałyby stanowić realną konkurencję dla samochodów z klasycznym napędem? No nie za bardzo. W mojej ocenie były to wciąż auta niszowe, które pozwoliły producentowi z Monachium zaistnieć w tej dziedzinie motoryzacji, ale nadal pozostały swego rodzaju egzotyką, żeby nie napisać fanaberią.
Wiemy dobrze, że od jakiegoś już czasu rynkiem motoryzacyjnym rządzą wszelkiego rodzaju i rozmiaru SUV-y i crossovery. Właśnie w tym obszarze rozegrała się dogrywka, którą wygrało w 2018 roku Audi z modelem e-tron, o rok wyprzedzając konkurencyjną konstrukcję od Mercedesa, czyli model EQC. Na tym tle BMW pozostało w tyle, dopiero w 2020 roku prezentując kontrowersyjne z urody, „bobrze” iX.
1. Czym jest?
Audi e-tron był pierwszym przedstawicielem nowej rodziny w pełni elektrycznych modeli tego producenta. Nadając mu tak ogólną nazwę Audi nie było chyba do końca przekonane, czy i jak bardzo rozwinie się elektromobilność. W chwili obecnej oprócz e-trona „klasycznego”, mamy jeszcze sportową limuzynę e-tron GT (więcej tutaj) i mniejszego crossovera Q4 e-tron. W tym właśnie kierunku ma iść nazewnictwo elektrycznych Audi i następca e-trona powinien już nosić nazwę Q6 e-tron. Docelowo parzystymi numerami mają odznaczać się auta BEV (od Battery Electric Vehicle), a nieparzyste pozostaną z samochodami zasilanymi silnikami spalinowymi. W przypadku e-trona ma to dodatkowy sens, ponieważ wymiarowo plasuje się on dokładnie w połowie drogi pomiędzy Q5 i Q7 oraz tak jak one jest SUV-em, którego nieco później zaoferowano w wersji ze ściętym dachem, zwyczajowo nazwanym w Audi Sportbackiem.
2. Jak wygląda?
Mimo iż jest to elektryk, to nadal już na pierwszy rzut oka widać, że to Audi. Pamiętam jak zobaczyłem go pierwszy raz w 2019 roku i od razu... Nie, nie tak od razu zauważyłem, że zamiast lusterek ma on kamery. To jest kolejna rzecz, w której Audi było pierwsze. Krótko potem elektroniczne lusterka trafiły do ciężarowych Mercedesów oraz małej elektrycznej Hondy e. Jakie są wrażenia z użytkowania tego typu „lusterek” napiszę nieco później, teraz jednak wróćmy jeszcze na chwilę do wyglądu zewnętrznego e-trona Sportback.
Na zdjęciach widzicie wersję S line w kolorze srebrnym Florett metalik z czarnymi elementami wykończenia nadwozia, które możemy dokupić w ramach pakietu Czerń „plus”. Mamy więc czarną atrapę, czarne logo czterech pierścieni i emblematy na klapie bagażnika, czy w końcu czarne felgi o średnicy 21 cali, które pochodzą z oferty Audi Sport. Założono na nie opony o rozmiarze 265/45. W standardzie mamy w pełni LED-owe oświetlenie zewnętrzne, które za dopłatą „jedynych” 30 000 PLN mogą być matrycowe (to przybliżony koszt kompletu na przód i tył).
Jak już wspominałem, e-tron lokuje się wymiarowo gdzieś pomiędzy Q5 i Q7, a konkretnie ma 4901 mm długości, 1935 mm szerokości (bez „uszu”), 1616 mm wysokości, a jego rozstaw osi to 2928 mm.
3. Jakie ma wnętrze?
W każdym z nowo pokazanych, elektrycznych modelach Audi cenię to, że wewnątrz mamy wciąż do czynienia z prawdziwym Audi. Owszem, znajdziemy tam nowoczesność i najnowsze rozwiązania marki, takie chociażby jak wirtualny kokpit i wyświetlacz MMI, ale nikt nie próbuje tego wszystkiego na siłę udziwniać i odciąć się grubą kreską od stylistyki spalinowych odpowiedników.
W zasadzie jeśli ktoś zna wnętrze Audi, ten odnajdzie się w e-tronie bez problemu. Za jednym wyjątkiem, a mianowicie dodatkowymi ekranami umieszczonymi w boczkach drzwiowych. Są one dokładnie tam, gdzie normalnie spodziewalibyśmy się odnaleźć przyciski lub pokrętło regulacji ustawienia lusterek bocznych. To one odpowiadają za przekazywanie obrazu z „uszu Shreka”, czyli kamer zastępujących klasyczne lusterka. Muszę przyznać, że podczas jazdy automatycznie zerkałem w miejsca, w których powinny znajdować się klasyczne lusterka, które akurat w tym wypadku nimi nie były. Za nic nie mogłem w sobie wyrobić odruchu spoglądania zdecydowanie niżej, w boczek drzwiowy, co jest po prostu nienaturalnym odruchem dla każdego doświadczonego kierowcy. Druga rzecz, że obraz przekazywany przez te kamery jest przesadzony i często naciąga rzeczywistość, zwłaszcza pod kątem odległości od przeszkód i aut parkujących obok nas. W ciasnych miejscach parkingowych pod supermarketem może to przysporzyć kierowcy nieco problemów we właściwym określeniu pozycji auta.
Sportowe fotele w szarym kolorze (motyw nazwany Rotor) obszyto alcantarą połączoną ze skórą, a wielofunkcyjną, spłaszczoną u dołu skórzaną kierownicę wyposażono w łopatki sterujące stopniem rekuperacji (odzysku energii). W desce rozdzielczej mamy dekory imitujące szczotkowane aluminium, a na progach aluminiowe podświetlane wstawki z logo „S”.
Nad naszymi głowami rozciąga się szklany dach panoramiczny, który o dziwo ma stosunkowo małe rozmiary i raczej nazwałbym go szyberdachem plus. Sama podsufitka, jak to w autach ze sportowym pakietem bywa, jest również czarna.
Bagażnik e-trona Sportback ma dosyć wysoko położoną podłogę, ale wciąż zaskakuje swoją pojemnością. Wyjściowo ma on bowiem aż 555 litrów, a po złożeniu tylnej kanapy objętość ta rośnie do 1594 litrów.
4. Jak jeździ?
Podstawowym zestawem zasilającym e-trona Sportback jest bateria o pojemności 71 kWh (użytkowe 64 kWh) i silnik o mocy 313 KM i maksymalnym momencie obrotowym 540 Nm. Zapewnia to autu przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 6,8 sekundy i prędkość maksymalną ograniczoną do 190 km/h. Przy masie własnej najsłabszego e-trona, która sięga 2500 kilogramów, jego osiągi mogą wydawać się mało satysfakcjonujące. Jeśli tak jest to możemy zdecydować się na wersję 55 lub S z większą baterią (95 kWh) i mocniejszym silnikiem (odpowiednio 408 i 503 KM). Niemniej jednak nawet podstawowa 50-tka nie powinna się czego wstydzić i zapewnić autu odpowiednią dynamikę. Przewidywany zasięg dla wersji 50 nie przekracza 350 km.
Jednakże tym razem miałem do czynienia z wersją 55. Jej bateria ma pojemność 95 kWh (użytkowe 86 kWh), a silnik moc wspomnianych już 408 KM i godne uwagi 664 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Oczywiście napęd przekazywany jest na wszystkie cztery koła i taki e-tron Sportback jest w stanie rozpędzić się do 200 km/h, a pierwsza setka pojawia się na jego liczniku po 5,7 sekundy.
Według producenta (i normy WLTP) e-tron Sportback 55 S line zużywa średnio w cyklu mieszanym od 21,8 do 25,9 kWh na 100 km i muszę przyznać, że jestem skłonny w to uwierzyć. Ogólnie przyjęło się, że zużycie energii na poziomie 20-24 kWh / 100 km jest przeciętnym akceptowalnym poziomem, kilkanaście kWh na 100 km definiuje auto oszczędne, a to co powyżej tych 24-25 kWh to już domena auta „elektronożernego” lub... elektrycznego busa.
Ładować litowo-jonowe akumulatory możemy prądem zmiennym o mocy do 11 kW (warunki domowe) oraz do 150 kW na szybkich ładowarkach HPC (High Power Charging). Teoretyczny zasięg auta to w zależności od warunków i pory roku waha się od 372 do 448 km
W e-tronie Sportback czuć masę auta. Auto płynie majestatycznie i nie nastraja kierowcy do pośpiechu i gnania na złamanie karku. Masa własna auta to blisko 2,6 tony, a dopuszczalna sięga prawie 3,2 tony, więc dla pasażerów i ich bagaży zarezerwowano niespełna 600 kg. Możemy e-tronem pociągnąć jeszcze przyczepę o masie do 1800 kg z hamulcem i do 750 kg bez hamulca.
5. Podsumowując:
Pierwsze elektryczne Audi wygląda jak... normalne Audi. No dobrze, może i wyróżnia je nie do końca trafiona realizacja koncepcji kamer zastępujących lusterka boczne, ale na tle całościowego odbioru auta jest to nic nie znacząca słabostka, zwłaszcza że możemy zamówić e-trona z normalnymi lusterkami.
Trzeba szczerze przyznać, że sprzedaż najstarszego e-trona nie idzie na naszym rynku zbyt dobrze. Po części padł on ofiarą bratobójczej walki z Q4 e-tron, który jest po prostu tańszy, a przy tym oferuje niewiele mniejsze rozmiary z jednoczesnym zastosowaniem udoskonalonej technologii względem tej oferowanej w swoim prekursorze. Dlatego też nie spodziewałbym się jakiegoś dużego liftingu modelu "tylko" e-tron, a raczej rychłego zastąpienia przez Q6 e-tron, którego zamaskowane prototypy są już testowane w ruchu drogowym. No i przy okazji Audi zrobi sobie porządek z nazewnictwem.
Poniekąd początek końca e-trona już się zadział. Wchodząc w polski konfigurator na oficjalnej stronie Audi już na dzień dobry wita nas komunikat informujący o aktualnym braku możliwości zamówienia tego modelu do produkcji. No cóż...
Więc czysto teoretycznie e-trona Sportback można (byłoby) kupić już od 322 000 PLN za 50-tkę, a w wersji S (tej wzmocnionej) od 428 500 PLN. Dla porównania za wspomniane już Q4 e-tron Sportback przyjdzie nam zapłacić wyjściowo aż o 100 000 PLN mniej. Tyle więc kosztuje jakieś 30 cm plus w wydaniu Audi. Czy warto oceńcie proszę sami. Aha, te wirtualne lusterka wcale nie są jakieś mega drogie, ich koszt w przypadku testowanej wersji to 7 670 PLN. Podobną kwotę należy wydać za szklany dach, a sumarycznie prezentowane auto wycenić możemy na jakieś 450 000 PLN.
Audi e-tron Sportback miałem okazję wypróbować na krótkiej trasie testowej podczas eventu z modelami Audi e-tron zorganizowanego przez Audi Centrum Wrocław. Prezentowany egzemplarz demonstracyjny jest wystawiony na sprzedaż, więc jeśli ktoś jest zainteresowany odsyłam do salonu Audi na ulicy Karkonoskiej we Wrocławiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz