niedziela, 10 maja 2020

Nr 10: 2014 Skoda Octavia 5E 1,6 TDI Ambition

1. Czym jest?

Nowe nie znaczy lepsze. Taki wniosek nasunął mi się po wypróbowaniu Skody Octavii 5E, z nadwoziem sprzed dyskusyjnego liftingu. Wyjaśniam od razu, że mam tutaj porównanie, gdyż poprzednią generacją tego „korporacyjnego hitu” miałem przyjemność zjechać część Polski jakiś czas temu. Oczywiście nie omieszkam poprzeć swoją tezę odpowiednimi argumentami, ale o tym za chwilę. Moja przygoda z Octavią 1,6 TDI trwała około 2000 kilometrów, z czego 70% przypadło na niemieckie autostrady, a reszta zaś na polskie trasy szybkiego i wolniejszego ruchu.

Na samym wstępie wypadało by wspomnieć coś o historii tego auta. Pierwsza Octavia była typowym bliźniakiem VW Golfa 4. Wyglądająca jak liftback i będąca liftbackiem uzupełniła linię rodziny Golf, Bora, Leon, Toledo, A3, TT i New Beetle, które powstały na jednej, wspólnej płycie podłogowej. Były to czasy, w których wprowadzając takie rodzinne powiązanie w ramach jednego koncernu, należało liczyć się z jedną cechą wspólną wszystkich tworzonych wariantów, którą był taki sam rozstaw osi. W związku z tym faktem, Octavia pierwszej generacji cechowała się nienaturalnie wyglądającym, krótkim rozstawem osi, kontrastującym z zewnętrznymi wymiarami, przez które niewłaściwie była przyrównywana przez wielu do większego klasowo Passata.

Wróćmy jednak do naszej bohaterki, Octavii trzeciej już generacji. Tym razem powstała ona na nowej platformie modułowej MQB i mimo iż dzieli podzespoły nadal z innymi kompaktowymi modelami koncernu VW, to ma w końcu naturalnie wyglądający, bodajże najdłuższy rozstaw osi w rodzinie. Dzięki temu, Skoda oferuje naprawdę dużo miejsca dla pasażerów w środku.

2. Jak wygląda?

Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, to mimo zwiększenia rozmiarów i ewolucji stylistyki Skody, nadal można powiedzieć od razu, że to Octavia. Można lubić jej zachowawczy design jak i można go nienawidzić. Ważne jest to, że auto nadal sprzedaje się świetnie i jest na czołowych miejscach list bestsellerów, nie tylko w Polsce. Warto jeszcze wspomnieć, iż trzecia generacja Octavii produkowana była od końca 2012 roku nie tylko w Czechach, w głównej fabryce w Mlada Boleslav, ale także w Chinach i w Rosji.

Octavia to pięciodrzwiowy liftback udający sedana. Oczywiście klapa otwierana razem z tylną szybą to bardzo dobre rozwiązanie i nic odkrywczego, przynajmniej dla tego modelu. Kryjący się pod nią bagażnik również nie zaskakuje. Jest po prostu ogromny, ale taki też był już w poprzedniej generacji. Ma on aż 590 litrów wyjściowej kubatury. Co prawda to tylko 5 litrów więcej niż w poprzednim modelu, ale to nadal dużo. Wystarczy wspomnieć, że bagaże czteroosobowej załogi, udającej się w trzydniową podróż, pokryły zaledwie podłogę bagażnika jedną warstwą walizek. Spokojnie weszła by jeszcze jedna taka warstwa i coś lekkiego na wierzchu. Boję się aż pomyśleć, co jest w stanie „połknąć” wersja kombi. Dla porządku dodam, iż ładowność liftbacka to 625 kilogramów, a masa własna 1225 kilogramów.

3. Jakie ma wnętrze?

Pora w końcu zasiąść „za sterami” samochodu. W Octavii siedzi się wysoko i jest to wygodne na dłuższą metę, ale moim zdaniem powoduje mniej pewne czucie auta, zwłaszcza na szybko pokonywanych, długich autostradowych łukach. Zauważyłem, że po ustawieniu sobie wygodnej pozycji dla kierowcy mierzącego 180 cm, pasażer z tylnej kanapy nadal może wręcz założyć sobie nogę na nogę. Rozmiar przestrzeni w tym aucie zaskakuje bardzo pozytywnie.

Jeśli chodzi o deskę rozdzielczą, to widać krok naprzód, a mówiąc inaczej, widać nadążanie za konkurencją i trendami. Egzemplarz, który miałem możliwość używać nie był wyposażony jakoś szczególnie. Radio z gniazdem USB i wyjściem AUX, sterowane ze skórzanej kierownicy, manualna klimatyzacja Climatic z opcją chłodzenia schowka, czujniki parkowania z tyłu, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, centralny zamek ze zdalnym sterowaniem, komputer pokładowy, komplet poduszek powietrznych wliczając w to poduszkę kolanową i to wszystko. Jest to średni poziom wyposażenia nazywany Ambition. Zresztą czegoż więcej w takim aucie potrzeba. No może jakakolwiek nawigacja by się przydała, bo brak tego udogodnienia w dzisiejszych czasach, to delikatnie mówiąc niedopatrzenie. Mimo, iż styl nowej deski rozdzielczej może się podobać (znów na myśl przychodzi mi VW Passat), to o dziwo zaskoczyło mnie ekonomiczne podejście do użytych materiałów. Twarde plastiki sięgają w tym aucie coraz wyżej, co odczuwa się zwłaszcza prawą nogą, jeśli zbyt długo pozostaje ona oparta o konsolę środkową.

Jeśli już jesteśmy przy komforcie, to warto wspomnieć jeszcze o tym, iż w obecnej generacji Octavii oszczędzono również na tylnym zawieszeniu, zastępując jego niezależną wersję znaną z poprzednika, stosowaną powszechnie, zwłaszcza w autach niższych klas, belką skrętną. Niestety to się czuje podróżując tym autem, zwłaszcza podczas pokonywania zakrętów, które po prostu trzeba przejeżdżać wolniej. Za styczność samochodu z drogą, prócz opon odpowiadały w opisywanym aucie seryjne, 16-calowe felgi aluminiowe nazwane przez producenta Ilias.

4. Jak jeździ?

Silnik oznaczony kodem CLHA, o pojemności 1598 cm3 i mocy 105 KM jest moim zdaniem optymalnym rozwiązaniem do tego auta. Samochód jest w stanie osiągnąć i utrzymać przy jego pomocy prędkość autostradową w granicach 200 km/h i jest to zdroworozsądkowa maksymalna prędkość dla tego auta. Podczas jazdy z prędkościami w zakresie 160 – 180 km/h Skoda spaliła średnio około 7,5 litra paliwa na sto kilometrów, z wspomnianymi już czterema osobami na pokładzie i ich bagażami. W czasie spokojnej jazdy pozamiejskiej sądzę, że udało by się „urwać” z tego wyniku jakieś 2 litry oleju napędowego na każdą pokonaną „setkę”. Poza tym, przy jeździe autostradowej zdecydowanie brakowało mi w tym aucie szóstego biegu.

Niestety miała miejsce również mniej miła sytuacja. Otóż po w sumie kilkunastu godzinach szybkiej jazdy autostradowej, na wyświetlaczu pokazującym komunikaty pomiędzy zegarami pojawiła się informacja o zbyt niskim poziomie oleju silnikowego. Pół litra „oliwy” skutecznie rozwiązało problem, ale w rocznym aucie z przebiegiem niespełna 70 tysięcy kilometrów?

Wygląda na to, że „branie” oleju silnikowego to ogólna przypadłość silnika CLHA. Pokonując 1,5 tysiąca kilometrów innym, ale praktycznie identycznym egzemplarzem Octavii z tym samym silnikiem i przebiegiem nieco ponad 80 tysięcy kilometrów, musiałem dwukrotnie dolewać oleju do silnika w ogólnej ilości około 400 ml. Widocznie Ten Typ Tak Ma.

5. Podsumowując:

Stwierdzam, że mimo iż miałem do czynienia z niby nową Octavią, a jednak jakby poprzednia była lepsza. No może jedynie wzrost obszerności wnętrza można uznać w tym przypadku za rozwój. No i te „dolewki”...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz