niedziela, 10 maja 2020

Nr 6: 2013 Peugeot 301 1,6 VTI Active

1. Czym jest?

Tym razem przedmiotem moich rozważań będzie Peugeot 301 w kolorze szarym Shark (od rekina). Samochód w kompletacji wyposażenia nazwanej Active ze 115-konnym, benzynowym silnikiem 1,6 VTI.

Zanim jednak przejdę do oceny auta, chciałbym napisać kilka słów wstępu o jego założeniach. 301 jest bowiem pierwszym, i jak dotąd jedynym modelem budżetowej linii „01” Peugeota. Od czasu jego premiery, numeracja „normalnych” modeli tego producenta została zamrożona na „08”, a ich tańsze odpowiedniki mają być właśnie zero-jedynkami. Dla przypomnienia, jeszcze do niedawna każda kolejna generacja otrzymywała numer o jeden wyższy, przykładowo: 306, 307 i 308. Naturalnie więc po 308 wypadałoby wypuścić następcę z numerem 309. Jednakże taki Peugeot już był, i to na tyle nie tak dawno, że można spokojnie spotkać na ulicy tak oznaczane egzemplarze z początku lat 90-ych XX wieku.

Peugeot 301, wraz z bliźniaczym Citroenem C-Elysee, powstaje od 2012 roku w hiszpańskiej fabryce koncernu PSA w Vigo. Nota bene na jednej wspólnej linii z bardziej użytkowymi „bliźniakami” PSA: Citroenem Berlingo i Peugeotem Partnerem.

Z założenia 301 jest przedstawicielem nowej generacji ekonomicznych sedanów przeznaczonych na rynki rozwijające się, takie jak: Turcja, Grecja, Europa Środkowa i Wschodnia, część Azji, Afryki, czy nawet Ameryki Łacińskiej. Jego bezpośrednimi konkurentami spoza grupy PSA są: Dacia Logan, Skoda Rapid, Seat Toledo, czy niejako nawet Fiat Tipo.

2. Jak wygląda?

Linia nadwozia Peugeota 301 zapewne nikogo nie porwie. Sedan do przysłowiowego bólu, aczkolwiek nie razi ona swoją karykaturalnością, jak miało to miejsce w niektórych reprezentantach poprzedniej generacji prostych sedanów. Mógłbym nawet zaryzykować stwierdzenie, że może się niektórym wręcz podobać, zwłaszcza we wspomnianym już szaro-niebieskim „rekinim” kolorze. Oczywiście nie udało się konstruktorom uniknąć klasycznych dla tego typu pojazdów proporcji. Samochód jest wąski i wysoki, w związku z czym można być niemiło zaskoczonym, jak bardzo boczny wiatr potrafi „miotać” autem na autostradzie, zwłaszcza podczas wyprzedzania ciężarówek. Niestety coś za coś. Gwoli ścisłości dodam, iż opisuję tu auto sprzed ubiegłorocznego liftingu, który w zasadzie niczego nie popsuł, ani tez specjalnie nie poprawił, co chyba można zaliczyć do zalet tejże operacji.

3. Jakie ma wnętrze?

Zanim wsiądziemy do środka, wypadałoby wrzucić bagaże do bagażnika. Sięgamy więc do wnęki pomiędzy klapą, a zderzakiem i… nie ma tam miejsca na palce. Bo nie ma tam żadnego mechanizmu otwierania klapy. Zerkamy więc do środka i w miejscu, w którym spodziewalibyśmy się cięgna otwierania klapy bagażnika, czyli po lewej stronie fotela kierowcy, znajdujemy tylko dźwignię otwierania klapki wlewu paliwa. W moim wypadku posiłkowałem się przyciskiem do otwierania bagażnika z pilota sterującego centralnym zamkiem, ale właściwy przycisk otwierający bagażnik z wnętrza auta znalazłem dopiero po oddaniu auta, wertując zdjęcia dostępne w sieci podczas przygotowywania tego krótkiego opracowania. Gdzie jest ten przycisk napiszę nieco później. Możecie się zacząć zastanawiać.

Sam bagażnik jest bardzo pojemny i głęboki, co niestety potęguje wysoki próg i mały otwór skutecznie utrudniające sięganie do jego końca. Dodatkowo klasyczne zawiasy wnikające w jego przestrzeń zdecydowanie obniżają nieco końcową pojemność przestrzeni bagażowej. Plusem natomiast jest, zwłaszcza w dzisiejszych oszczędnych czasach, pełnowymiarowe koło zapasowe.

Skoro bagaże mamy już na swoim miejscu, pora zatem zasiąść w końcu do wnętrza 301-ki. W związku ze znaczną wysokością auta i dużymi, szeroko otwierającymi się drzwiami, nawet pokaźnego rozmiaru pasażerowie nie powinni mieć z tym najmniejszego problemu. Niestety w moim wypadku na tylnej kanapie nie podróżował nikt, w związku z czym swoje spostrzeżenia dotyczące wnętrza 301-ki ograniczę tylko i wyłącznie do obserwacji z punktu widzenia kierowcy.

Co można stwierdzić po organoleptycznym poznaniu deski rozdzielczej i boczków drzwiowych? To, że użyte materiały są nawet przyjemne chociaż twarde, a pseudo aluminiowe wstawki są miłym urozmaiceniem wizualnym wnętrza. Nie do końca pasował mi tylko fortepianowy panel okalający radio. Był on co prawda przygotowany na rozmiar 2 DIN, ale w przypadku Active górna część pozostaje zwykłą półką. Według mnie jest to idealne miejsce na dokumenty, telefon, czy chociażby cb radio, o ile ktoś go jeszcze używa w dzisiejszych czasach. Co ciekawe w bazowej wersji Access radia w ogóle nie oferowano w standardzie.

Jeśli zaś jesteśmy już przy wyposażeniu oferowanym ze średnim poziomem Active, to w jego skład wchodziły między innymi: halogeny, cztery poduszki powietrzne, prosty komputer pokładowy, regulacja kolumny kierowniczej i manualna klimatyzacja.

Muszę jednak wspomnieć kilka słów o ergonomii i użyteczności wnętrza tego samochodu, które moim skromnym zdaniem nieco kuleją. Co mnie „zabolało”?

  • Wąskie i płytkie kieszenie w drzwiach.

  • Głęboki schowek w desce rozdzielczej, po stronie pasażera, do którego praktycznie nie sposób było sięgnąć z punktu widzenia kierowcy, bez wcześniejszego wypięcia się z pasów i „zanurkowania” w stronę pasażera.

  • Przyciski elektrycznego sterowania przednich szyb umieszczone w konsoli środkowej, tuż koło dźwigni zmiany biegów.

  • Daleko do tyłu, za dźwignią zmiany biegów odsunięto gniazdo zapalniczki. Co prawda wystarcza w tym przypadku jedno gniazdo dla obu rzędów foteli, ale za to kabel nawigacji plątał mi się wzdłuż całego tunelu i konsoli środkowej (na szczęście był na tyle długi).

  • Przyciski elektrycznej regulacji lusterek bocznych znajdują się po lewej stronie konsoli kierownicy. Całkiem poza wzrokiem kierowcy i praktycznie bez podświetlenia. Obok nich znajduje się opisywany już wcześniej i bezskutecznie poszukiwany przeze mnie przycisk otwierania klapy bagażnika.

Urocza wydała mi się za to kierownica. Wbrew obowiązującym obecnie trendom służyła ona tylko do kierowania i trąbienia. Co ciekawe klakson uruchamiało się klasycznie, naciskając boczne obszary obudowy poduszki powietrznej, a nie jak ma to miejsce w wielu francuskich autach przyciskiem na dźwigni z boku konsoli kierowniczej.

Mały niesmak wywołał we mnie jeszcze widok lampki oświetlania wnętrza, której styl i wykonanie zatrzymało się gdzieś w czasach tuż po 2CV.

4. Jak jeździ?

Opis silnika i napędu ograniczę tylko do wspomnienia, że samochód posiadał pięciobiegową skrzynię, która w przypadku 301 była jak najbardziej wystarczająca. Maksymalne prędkości podróżne, którymi się poruszałem oscylowały wokół 140 km/h i do takich limitów samochód sprawował się wystarczająco dobrze i dynamicznie, spalając przy tym 7 litrów benzyny na każde przejechane sto kilometrów.

5. Podsumowując:

Widać, że Peugeot 301 to auto typu „low cost”, ale nie jest to nachalne i jeśli ktoś wymaga od samochodu tylko przemieszczenia się z punktu A do B, to jak najbardziej samochód ten będzie mu odpowiadał.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz