poniedziałek, 11 maja 2020

Nr 18: 2017 Volkswagen Passat B8 1,4 TSI BlueMotion

1. Czym jest?

Passat jaki jest każdy wie, jedni go lubią, drudzy nie. Połowa kierowców w Polsce zna się na Passatach jak na żadnych innych autach. Generacja B5, a obecnie B6 w „tedeiku” to ulubione auto na polskiej wsi i gminie, B8 zaś wozi tyłki całej rzeszy menadżerów średniego szczebla w wielu „polskich” korporacjach.

Passat ósmej generacji powstał na płycie podłogowej MQB, czyli tej samej, na której powstaje cały typoszereg Golfa. Produkowany jest w dwóch niemieckich fabrykach VW, t.j. w Emden i Zwickau (tak, tam gdzie powstawały swego czasu Trabanty). Na rynkach NA - North America: USA, Kanada i Meksyk, oraz na Bliskim Wschodzie, w Korei Południowej i Chinach pod nazwą Passat występuje całkiem inne auto. Co prawda jest to również sedan klasy średniej, ale ma on inną konstrukcję i jest produkowany lokalnie w USA, w fabryce Chattanooga w stanie Tennesee, oraz w Chinach przez spółkę SAIC-VW.

Z tą ósmą generacją Passata również bym nie szarżował. W sumie jest to bowiem szósta całkiem nowa konstrukcja (B4 to głęboki FL B3, podobnie jak i B7 względem B6). Volkswagen znany jest bowiem z tego, że poważne modernizacje lubi nazywać całkiem nowymi generacjami swoich modeli (zerknijcie tylko na profil Golfa A6 i A5).

Więc mamy przed sobą „be-ósemkę” z silnikiem 1,4 TSI o mocy 125 koni mechanicznych, maksymalnym momencie obrotowym 200 Nm oraz z obowiązkowym pakietem BlueMotion, rzekomym ekologicznym i ekonomicznym majstersztykiem, diesel-killerem schyłku drugiej dekady XXI wieku.

2. Jak wygląda?

Passat przestał rosnąć, a nawet się rozpłaszczył i schudł. Wraz z jego ósmą generacją wymiary pozostały praktycznie na tym samym poziomie, jak w poprzedniku. Nieznacznie wzrosła szerokość i zmniejszyła się wysokość, za to rozstaw osi wzrósł o całe 8 cm, co się czuje wewnątrz.

Wygląd samochodu może się podobać lub nie. Na pewno nie da się go pokochać, ani znienawidzić, bo zachowawcze nadwozie aż tak skrajnych emocji w nikim wzbudzić nie powinno. W tym tkwi chyba siła Passata, nadal najbardziej popularnego auta w tej klasie na rynkach europejskich.

3. Jakie ma wnętrze?

Passat ma mocno przesuniętą kabinę do przodu, co do razu skojarzyło mi się ze stylem „Cab Forward Design” Chryslera i modelami LHS, Concorde, Interpid i Vision z połowy lat 90-ych ubiegłego wieku. Czyżbyśmy mieli potwierdzenie tezy, że w historii wszystko już miało swoje miejsce i czas?

Ma to wpływ na więcej niż wystarczającą przestrzeń na tylnej kanapie, ale i na nieco klaustrofobiczne odczucia dla osób siedzących na przednich fotelach, wynikające chociażby z bardziej pionowo ustawionej przedniej szybie i absolutnym brakiem podszybia. Niestety w czasach aut z przednimi szybami o powierzchni kilku metrów kwadratowych wymaga to przyzwyczajenia.

Nagrodą za klaustrofobiczne odczucia z przodu jest bardzo duża przestrzeń na nogi pasażerów tylnych siedzeń. Podobno Superb ma jeszcze większą, ale już ta w Passacie zdecydowanie przypadła mi do gustu.

4. Jak jeździ?

Silnik o pojemności 1,4 litra i mocy 125 koni mechanicznych może się na początku wydawać nieco za mały, jak na tego typu auto. Mając jednak świadomość, co się ma pod maską można być nawet zaskoczonym jego dynamiką i zużyciem paliwa. Owszem, orłem na autostradzie nie zostanie, ale też nie będziemy się tłuc w ogonie stawki.

Waga auta gotowego do jazdy to jakieś 1300 kg. Dodajmy do tego jakieś 350 kg obciążenia i spalanie według komputera na poziomie 7,8 l/100 km. Z tym że jest to spalanie z 700 kilometrów pokonanych autostradą ze średnią prędkością 120 km/h. Nawet nie jest tak źle.

5. Podsumowując:

Passat jest taki jakim został stworzony: solidny, ale do bólu nijaki. Elegancki, ale nie porywa, chociaż to właśnie jest dla wielu jego niezaprzeczalną zaletą. Do mnie jednak mimo wszystko nie przemówił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz